Obóz

1 0 0
                                    

Jak położyliśmy sie z Lucasem do namiotu coś wbiegło do schronienia małego a ja z racji tego że byłem bardziej sprawny fizycznie niż Lucas to wbiegłem tam, ale widziałem tylko faceta przeskakującego przez płot, od razu zacząłem go gonić ale Lucas został w tyle przez co naraziłem go na najgorsze, lecz wtedy sie tym nie przejmowałem bo młody ma więcej życia przed sobą, potem zemdlałem ze zmęczenia. Obudziłem się już rano w środku jaskini przywiązany do skały, widziałem tego samego człowieka, mówił w obcym mi języku i ciągną Lucasa w głąb jaskini, chciałem sie wydostać lecz skonfiskowali mi wszystko, mój plecak leżał daleko ode mnie a nóż miał tamten psychol więc pomyślałem że to już koniec ale usłyszałem znajomy głos 

-wypieprzać stąd ale już debile- i zobaczyłem mojego znajomego Carla który wślizgną sie do jaskini i rzucił sie na tego sukinsyna, widziałem tylko jak ten tubylec bierze swój ostatni oddech i umiera jak jakieś zwierzę 

-tutaj! tutaj!- krzyknąłem

-widać że beze mnie słabo sobie radzisz- powiedział

-ok nie obchodzi mnie to bo musimy uratować mojego przyjaciela-powiedziałem do niego

-ok uratujmy go bo widać że po tym rozbiciu nie tylko ja i ty sie słabo trzymamy- odpowiedział

zapomniałem dodać że mój znajomy leciał drugim helikopterem, a gdy udało nam sie uratować Lucasa to on krzykną:

-chodź zwiewamy stąd!- 

-Nie! ci debile jeszcze porwali dziecko!- odpowiedziałem ze obawą o życie chłopca

-słuchaj! chcesz albo zaryzykować życie najlepszych kumpli? albo dzieciaka którego nawet nie znasz?- pytał sie mnie ze złością Carl

-ten "dzieciak" ma przed sobą całe życie a wy macie po 30 ileś lat więc chyba wiesz co wybieram- oznajmiłem Carla 

-dobra zostaw Lucasa w bezpiecznym miejscu bo ide z tobą- powiedział mi Carl a ja podniosłem moje rzeczy i bronie.

Gdy wyszliśmy z jaskini zobaczyłem całe plemie tych psychopatów gdy tylko na nich spojrzeliśmy od razu sie na nas rzucili między tymi psycholami widziałem wojskowych z firmy w której pracuje i młodego, gdy już na nas biegli rzuciłem do chłopaków mój nóż bo sami byśmy sobie nie dali rady, atakowali mnie i Carla lecz my byliśmy sprytniejsi i obezwładnialiśmy tubylców których przewracaliśmy ale przywódca tubylców w końcu sie zjawił i wskazał na nas swoją maczugą, podniósł jednego z tubylców który jeszcze żył i powiedział:

-jesteś jedynie ludzką porażką!- i rzucił nim o ziemie 

-a was trzeba lekko poprawić- powiedział do nas co nas przestraszyło, wziął mnie i Carla za szyje i powiedział -a teraz nadchodzi sąd ostateczny- i zaczął nas dusić, ale nagle z jaskini wyszedł Lucas z pistoletem mówiący -spierdalaj do piekła szmato jedna!- i postrzelił przywódcę który padł od razu na ziemie, lecz jeszcze żył podniósł sie i śmieszyliśmy go naszymi staraniami, podniósł maczugę i walną z całej siły w żołnierza który chciał go zajść, wtedy Carl pobiegł za biedakiem 

-nie! stary no trzymaj sie ze mną! nie idź w stronę światła! HENRY!- krzyczał na umierającego już Henrego

-nie uda wam sie ze mną wygrać- oznajmił przywódca 

lecz Carlem kierowała wtedy nienawiść rzucił sie na głowę giganta i zaczął ją dźgać ale on był silniejszy i rzucił Carlem o ziemie gdy olbrzym miał już wykończyć Carla zamknąłem oczy i usłyszałem strzał z broni, to był Lucas zabił mutanta ratując życie Carla i każdego kto by kiedykolwiek go napotkał, po zabiciu przywódcy odwiązaliśmy każdego wojskowego, młodego i ojca młodego, a po tym co sie stało postanowiliśmy posadzić ojca i młodego w małym domku z drewna który znaleźliśmy gdy eksplorowaliśmy wyspę



Cudem ocaleniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz