project mutated ant

0 0 0
                                    

Po wyjściu z jaskini zobaczyliśmy że już jest noc, rozpaliliśmy ognisko i zrobiliśmy szałas by jakkolwiek przetrwać i poszliśmy spać. Ja się obudziłem pierwszy potem obudziłem Lucasa (co prawda wole na niego mówić Larry) obudził się 

i powiedział - co? Pali się?- 

a ja na to - no właśnie szałas się pali idioto-

więc od razu zgasiliśmy szałas i wziąłem toporek i zacząłem ciąć drewno, po długim rąbaniu w końcu drzewo się przewróciło i Lucas klną pod nosem ale usłyszałem tylko 

-coś tam, coś tam, kurwa, coś tam, coś tam, project mutated ant, coś tam, coś tam mój kuzyn- 

spytałem-co ty tam gadasz? Może byś mi pomógł?

odpowiedział -nic nic- 

-to pomożesz?- spytałem poddenerwowany 

-tak tak- i wyciągnął swoją własną siekierkę i po gdzieś około godzinie udało nam się zrobić ławkę usiedliśmy i odpoczywaliśmy dłuższą chwile, gdy wstaliśmy poszliśmy na północ nagle ujrzałem przerażoną i jednocześnie zdziwioną twarz Lucasa spojrzałem i też się przestraszyłem, to było miejsce w którym leżał pilot helikoptera którym z Lucasem lecieliśmy ale zaniepokoiło nas to że miał wyprute flaki, wykręconą głowę i napis obok siebie którym był "nie uciekniecie mi tak łatwo" prawie znowu puściłem pawia ale się powstrzymałem i uciekliśmy bo myśleliśmy że to brat Lucasa ale to troche bez sensu, bo żadne zwierze by nie napisało nawet słowa ani nawet brat Lucasa, gdy już uciekliśmy Lucasowi się przypomniało że ma przy sobie telefon 

-nie no ja cie chyba kropnę

potem jednak dostaliśmy czymś w głowe.

Obudziłem sie przywiązany liną do sufitu w laboratorium, a przynajmniej tak wyglądało, było tam biało ale ciemno, były próbki i coś co mnie zaniepokoiło czyli wielka szklana kopuła wypełniona wodą w której było coś czego nie potrafie opisać wiem tylko że miało kilkanaście rąk, osiem nóg i paszcze jak dinozaur albo inne ogromne gówno, ale później usłyszałem Lucasa 

-Słuchaj wiem, że potrzebujesz testera ale to mój przyjaciel nie możesz go zabić- powiedział ze strachem Lucas 

-lepiej milcz i mi pomórz bo z ciebie zrobie coś podobnego!-

Wtedy do mnie dotarło że to prawdopodobnie kuzyn Lucasa a ze mnie ma być ten project mutated ant. 

-Tylko przecież ant to mrówka- powtarzałem to sobie i do mnie dotarło że chcą mnie połączyć z mrówką, nie mogłem na to pozwolić więc wyciągnąłem nóż ze spodni i przeciąłem line na której wisiałem i schowałem sie gdy ten porąbany kuzyn Lucasa i Lucas wszedli razem do pokoju ten psychol sie wydarł -gdzie  on kuźwa jest!- wtedy Lucas złapał swojego kuzyna i kazał mi uciekać lecz ja go nie posłuchałem i walnąłem temu Kuzynowi prawego sierpa by go z znokautować i jakimś cudem mi sie udało bo był troche umięśniony ale to pewnie dlatego że był wtedy osłabiony chyba przez leki które wysypały mu sie z kieszeni. Gdy już uciekaliśmy zauważyliśmy chłopca, więc szybko złapałem go za nadgarstek i pobiegłem z nim do światła, gdy już wybiegliśmy spytaliśmy sie chłopca czemu jest na bezludnej wyspie, i właśnie wtedy prawie dostałem ataku panik chłopiec powiedział "gdy byłem na łodzi uderzyliśmy w skałe a tata wypadł do wody a pan kierowca mnie rzucił i gdy sie obudziłem zauważyłem jak tata jest ciągnięty przez panów bez koszulki i pan Ruben zabrał mnie do swojego domku" a pan Ruben to był mój opiekun jak byłem jeszcze mały. Zabraliśmy małego do małej jamy i daliśmy mu troche naszych konserw bo i tak my jedliśmy maliny i ogólnie owoce leśne, ale pomyśleliśmy że chłopiec nie da rady w takich ciężkich warunkach, więc postanowiliśmy zrobić małemu schronienie, był tam mały murek, łóżko z ciuchów pilota helikoptera, szafka z jedzeniem i wodą i stolik z żołnierzykami które starannie robiliśmy, można to uznać jako totalny debilizm ale nie mieliśmy wyboru. Rozpaliliśmy ognisko by zasnąć ale coś nam na to nie pozwoliło...


Cudem ocaleniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz