~Wyprawa i pożegnanie~

29 4 0
                                    

ROZDZIAŁ NIE SPRAWDZANY

Po wczorajszym poranku łowca pakował się na wyprawę na kruczą górę, do swej torby wkładał chleb, wodę, mikstury i przede wszystkim list.

Wszystko co mogło mu się przydać. Tylko nie wiedział co zrobić ze swą córką, nie chciał jej zostawiać pod opieką strażników ale nie miał komu, Charles odpada ponieważ na głowie ma swoją własną córkę a nie chciał się mu narzucać

W towarzystwie strażników mała Tallulah nie czuje się komfortowo...

Został tylko jego kochanek. Ale czy to będzie najlepszy pomysł? Przecież jest smokiem a na dodatek ma własnego syna... ufał mu lecz nie do końca.

Gdy już się spakował i namyślił się kogo wybierze by opiekował się jego córką poszedł do jej pokoju.

Dziewczynka bawiła się swoimi drewnianymi figurkami. Wyglądało to co najmniej uroczo.

Łowca uśmiechną się i usiadł obok niej mówiąc by pakowała swoje ulubione zabawki bo musi ją zostawić na pare dni. Brunetka posmutniała lecz nie wykłócał się z ojcem, przecież jego słowa były dla niej jak biblia lub coś podobnego.

Tallulah zaczęła się pakować a William czekał na nią spokojnie. Gdy już spakowała wszystkie rzeczy podeszła do swojego taty łapiąc go mocno za rękę gdy ten zaczął ją prowadzić ku wyjścia.

Szli powoli w stronę nory Quackity'ego przechodząc przez drzewa i różne Polany.

Kiedy już dotarli pod norkę ciemnowłosego ich oczom ukazał się uroczy widok. Ciemnooki uczył swojego syna latać. Pomagał mu i dawał mu różne uwagi co powinien robić a czego nie.

Brunetowi zrobiło sie ciepło na sercu patrząc na tą dwójkę , kąciki jego ust powoli wędrowały ku górze zaś źrenice powiększyły.

Patrzył tak na nich z kilka minut gdy zniecierpliwiona brunetka pociągnęła ojca w stronę smoków.

Wilbur spanikował i wywrócił się dosłownie przed łapami Quackity'ego. Łowca powili skierował swój wzrok na czarnowłosego z lekkim rumieńcem a ten nie mal odrazu pomógł mu wstać otrzepując z ziemi.

-Co cię tu sprowadza najdroższy?-

-Błagam cię, nie nazywaj mnie tak... nie przy dzieciach...- jego policzki zaczęły przybierać bardziej różowego koloru.

-Przyszedłem tu by zapytać ciebie czy zaopiekujesz się moją córką. Muszę gdzieś pilnie wyjechać a nie chce jej zostawiać z strażnikami więc pomyślałem że ty będziesz idealny do tego... dobrze się dogadujecie i ona czuje się z tobą komfortowo...- powiedział a smok uśmiechnął się łagodnie.

-z przyjemnością zajmę się twoją córką mój drogi.- mówiąc to ukłonił się przed nim a William kazał mu się wyprostować co też zrobił.

-Tallulah, proszę cię, pójdź razem z Tilin do środka. Chce porozmawiać z Quackity'm. Sam na sam.- powiedział to a córka złapała chłopczyka za rękę wchodząc do nory.

-Quackit...- nie dokończył bo czarnooki zakrył mu usta.

-możesz mówić mi Alexis.- rzekł to i zabrał mu rękę z buzi.

-więc Alexis. Musisz wiedzieć że jeśli stanie się coś mojej córce to połamie ci wszystkie kości, miażdżąc je na proch a później..- wtedy Czarnowłosy pocałował go w usta czule ale nie zachłannie.

Po dłuższej chwili brunet zamknął swe oczy i odwzajemnił pocałunek łapiąc za biodra Alex'a.

Odsunęli sie od swoich twarzy po czym spojrzeli se w oczy uśmiechając się.

-wiesz że nie musisz udawać przede mną groźnego i złego łowcę, prawda?- powiedział pieszczotliwym głosem gładząc kciukiem jego polik.

Zarumieniony William wtulił się w jego dłoń i wydał z siebie cichy pomruk co prawdopodobnie oznaczał tak.

-ja... będę za tobą tęsknić mój księżycu... Lecz błagam... nie pozwól by mojej córce coś się stało.- Spojrzał mu głęboko w jego czarne oczy.

-William. Nigdy bym nie pozwolił by coś się jej stało. Jest dla mnie wyjątkowa i traktuje ją jak własną córkę.- rzekł a łowca odsunął się od niego, klękając przed nim na jedno kolano, ucałował grzbiet jego ręki po czym wstał i powoli puszczał jego dłoń.

Kiedy już nie trzymali się w żaden sposób Will zaczął powoli się oddalać by wkońcu zniknąć z pola widzenia smoka.

Smok stał jeszcze pre sekund patrząc w las zarumieniony, czy ufał Will'owi? Tak. Czy się o niego bał? Tak. Nie wiedział gdzie idzie i jak długo go nie będzie. Co jeśli coś mu się stanie? Czy ma za nim lecieć? Nie.. nie może zostawić dzieci samych. Musi się zdać na zaufanie do ukochanego.

Powoli odwrócił się w stronę drzwi i wszedł do środka zostawiając za drzwiami wszystko co się przed chwilą wydarzyło, wszystkie czułości i słowa. Pozostała mu tylko w sercu nadzieja że William będzie bezpieczny.

————————————————————————
708 słów!

Witam wszystkich!

Charls wrócił!! :D

Wybaczcie że mnie nie było ale nie miałem siły jak się do tego zabrać! Może jeszcze wleci kolejny rozdział dziś wieczorem!

I jeszcze dam wam pare zdjęć z falkonu na którym byłem a także filmik z występem na konkurs :3

I jeszcze dam wam pare zdjęć z falkonu na którym byłem a także filmik z występem na konkurs :3

Oops! Ang larawang ito ay hindi sumusunod sa aming mga alituntunin sa nilalaman. Upang magpatuloy sa pag-publish, subukan itong alisin o mag-upload ng bago.

Świetnie się bawiłem

Oops! Ang larawang ito ay hindi sumusunod sa aming mga alituntunin sa nilalaman. Upang magpatuloy sa pag-publish, subukan itong alisin o mag-upload ng bago.

Świetnie się bawiłem

~Dragon Hunter~ || TNT duo Quackbur|| Nie sprawdzoneTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon