~Czarna magia~

82 12 5
                                    

William biegł przez las. Był zdeterminowany by zetrzeć z siebie brud spowodowany zamordowaniem młodej istoty. A może robił to by udobruchać czarnowłosego?

Brunet pędził omijając gałęzie i przeskakując przez obalone drzewa. Mężczyzna był zwinny, mógł by z łatwością uniknąć wszystkiego co leci w jego stronę lub skakać po dachach jak by tylko chciał lecz on jest zbyt Dojrzały na takie zachowania. Łowca widział z daleka małą istotkę leżącą na ziemi bez krztyny życia. Upadł przed smoczątkiem na kolana by po chwili wyjąć ze swojej torby różne mikstury, proszki i księgi.

Zaczął łączyć różne proszki mieszając je razem z miksturami. Mężczyzna wczytywał się w książki starając się nie popełnić żadnego błędu w przygotowywaniu eliksiru. Łowca wziął przygotowaną miksturę po czym nasmarował nią rane smoka przez którą odebrał mu życie i zaczął wymawiać zaklęcie znajdujące się w książce. Po chwili William mógł doświadczyć bólów w szyi, nogach a także rękach lecz on był zbyt zajęty tym by ożywić młodą istotkę.

Nagle smoczek zaczął delikatnie oddychać co tylko wzmocnił jego zapał. William nadal wymawiał słowa których nawet nie pojmował lecz chciał udobruchać ojca tej istotki. Może i Will nie dopuszczał do siebie faktu iż chciał po prostu sprawić przyjemność czarnowłosemu by ten nie rozpaczał za swoim martwym synem , lecz w głębi jego serca tak czuł.

Mężczyzna skończył wymawiać jakie kolwiek słowa a smok otworzył oczy kaszląc. William poczuł ból w rękach i szybko na nie spojrzał. Przerażony patrzył jak jego dłonie stają się czarne jak by wsadził je do smoły... łowca wbił paznokcie w skórę dysząc i starając się nie krzyczeć. Brunet wyjął z kieszeni czarne rękawiczki i je nałożył odwijając rękawy płaszcza starając się jak najstaranniej schować plamy na swojej skórze z nadzieją że zniknął za jakiś czas.

-Żyjesz młody..?- zapytał a smok na niego spojrzał nie wiedząc co się dzieje. siadł i przetarł oczy by po chwili ziewnąć.

-jak się czujesz?- zapytał Tilin'a by sprawdzić czy czegoś nie zepsuł w zaklęciu
-Gdzie jest Papa..?- zapytał przerażony smoczek patrząc na łowcę.

-W moim domu, razem z Tallulah...- nawet mężczyzna nie skończył a czarnowłosy smoczek zerwał się na równe nogi.-TALLULAH? GDZIE TALLULAH?!-młodziak zaczął biegać dookoła.
William złapał za barki żółtookiego smoczka i przytrzymał-USPOKÓJ SIĘ DZIECIAKU!- krzyknął a istotka popatrzyła Mu w oczy. Ciemnooki westchnął po czym puścił młodzieńca.-Idziemy do mojego  domu?-  smoczątko tylko nie pewnie pokiwało głową po czym ruszyło za Brunetem. Szli tak z trzydzieści minut gdy dotarli pod dom łowcy.

Weszli do środka i poszli do pokoju dziennego a w nim na podłodze siedziała na ziemi Tallulah razem z dorosłym smokiem bez łańcuchów na nadgarstkach, czyli dziewczynka musiała mu je zdjąć...

Smok właśnie bawił się z Tallulah jej ulubionymi zabawkami w wojowników nie zauważając William'a który na nich patrzył. Łowca chrząknął by zwrócić na siebie uwage na co Smok szybko się odwrócił i spojrzał na Bruneta -Ja.. P-przepra..- TILIN!- Czarnowłosy smoczek podbiegł do swojego taty i go mocno przytulił a on go.

-Możecie już wyjść z mojego domu?- zapytał a dorosły smok popatrzył smutno na córkę łowcy.-Wybacz Tallulah... muszę już iść...- wtem dziewczynka się zerwała z podłogi i wtuliła się w jego bark.-Skarbie zostaw tego... potwora...- jak mężczyzna tylko to powiedział do oczów dorosłego smoka nabrały łzy.-Pan Quackity nie Jest potworem!- krzyknęła wtulając się bardziej w jego bark.

-Wybacz mała...- Czarnowłosy odsunął dziewczynkę od siebie, wziął Tilin'a na ręce po czym udał się w stronę drzwi.-Obiecuje że już nigdy nie wrócę.- stanął w korytarzu a William odprowadzał go wzrokiem.-Wynocha z mojego domu.- Brunet wziął miotle i zaczął przeganiać nią smoki. Quackity był przy drzwiach i chwycił za klamkę.-Żegnaj Tall..- powiedział.
-Do zobaczenia Panie Alex...- spojrzała na dwójkę smoków ze łzami w oczach. Skrzydlate istoty wyszły z domu i udały się w stronę lasu.

William odetchnął z ulgą gdy ta dwójka opuściła jego dom. Spojrzał na swoją córkę po czym wyszedł z domu. Mężczyzna poszedł w stronę jego ulubionego drzewa. Drzewa wiśni. Usiadł pod nim i rozmyślał o tej całej sytuacji. Jego powieki stawały się powoli ciężkie. Ciemnooki zamknął swoje oczy i oddał się w krainę snu.

~Dragon Hunter~ || TNT duo Quackbur|| Nie sprawdzoneWhere stories live. Discover now