1

197 5 2
                                        

*Rok temu*

Stałam tam jak wryta nie mogąc się nawet ruszyć. Telefon upadł na ziemie, a jakieś niezrozumiałe dla mnie słowa wciąż się z niego wydobywały. Mój mózg po usłyszeniu - wypadek- i zaraz po tym- bardzo mi przykro- przestał normalnie funkcjonować. Wszystko zaczęło do mnie docierać i grunt usunął mi się z pod nóg. Madison- moja najlepsza przyjaciółka- widząc że się przewracam szybko mnie chwyciła i osunęła bezpiecznie na ziemie. Łzy wydobywały się z moich oczu niczym potok górski, a serce pękało coraz bardziej za każdym uderzeniem. Czułam że odpływam lecz siarczysty policzek od dziewczyny mnie ocucił. Otworzyłam oczy i zauważyłam że wokół nas zdążyła się zebrać gromadka uczniów, ktora przyciągnęła uwagę nauczycieli. Z późniejszych wydarzeń pamiętam tylko że trafiłam do dyrektora, lecz nie byłam w stanie przestać płakać i wyjaśnić mu co się stało. Reszta potoczyła się według kolejności, dziadkowie pomogli mi przygotować ceremonie pogrzebową, następnie był pogrzeb i po zakończeniu przeszłam w fazę żałoby. Sąsiedzi przynosili mi jedzenie i robili wszystko aby mnie odciążyć, a co weekend wpadali do mnie dziadkowie sprawdzać jak sobie radze. Nie myslcie że nie proponowali mi abym się do nich przeprowadziła. Za każdym razem spotykali się z moją odmową, miałam wystarczające poczucie winy że wykorzystuje zarówno dziadków jak i sąsiadów.

Przez pierwsze miesiące było mi trudno pogodzić się z tym co się stało , ale gdy moi rodzice odeszli musiałam się pozbierać i zająć domem. Nie było czasu na użalanie się co nie znaczy że nie tęskniłam za nimi. Przepłakałam hektolitry łez zanim zaczęłam normalnie funkcjonować.
----------------
*Obecnie*

Teraz gdy minął już rok czuje się lepiej. Nie płacze po nocach, a dziadkowie i sąsiedzi przestali tak często zaglądać. Mimo że studia na uniwersytecie mi przepadły postaram się w tym roku ponownie złożyć papiery. Muszę się wam pochwalić że znalazłam nawet pracę w szkole (do której chodziłam) na pół etatu. Fakt, to nie szczyt marzeń,ale musiałam coś znaleźć aby mieć z czego utrzymać dom, a właściwie choć troche dołożyć własnych pieniędzy dziadkom, którzy od śmierci rodziców opłacali rachunki.

Właśnie kończe sprzątać stare rzeczy rodziców, gdy natrafiam na nasze wspólne zdjęcie. Siedzimy na huśtawce w ogrodzie i wszyscy się uśmiechamy.-strasznie mi ich brakuje- na ten widok pojedyncza łza spływa po moim policzku, a ja usmiecham się do zdjęcia wycierając dłonią mokry policzek . Przecieram kurz z fotografii i chowam ją w szufladzie , a resztę niepotrzebnych śmieci pakuje do worka i go zawiązuje. W momencie, gdy wstałam na proste nogi mój telefon zaczął dzwonić. Spogladam na wyświetlacz na którym widnieje zdjęcie Madison. Przesuwam palcem po ekranie aby odebrać połączenie i przykladam go do ucha.
-Cześć dziewczyno !- wykrzykuje wesoło Mad.
-Hej !- odpowiadam z takim samym entuzjazmem- jak było na wakacjach ? Poznałaś jakiegoś przystojniaka ?- wypowiadając to zdanie zaczęłam się śmiać.
-Jass! Żeby to jednego !- przyjaciółka mi zawtórowała- chcą przyjechać w nastepnym miesiącu. Chyba za dobrze im obciągnęłam- wypowiedziała ostatnie słowo i czekała na moja odpowiedź, a ja wytrzeszczyłam oczy i automatycznie moja ręką powędrowała do ust. Miałam się odezwać ale dziewczyna nie wytrzymała i wybuchnęła śmiechem
-Madison! Ty świnio!- zaczęłam się śmiać razem z nią
-Przecież mnie znasz ! Lubie się zabawić.- odpowiedziała wciąż się śmiejąc. Jeśli chodzi o Mad i jej sposób spędzania czasu z mężczyznami to można powiedzieć że jest nieco zwariowana.
-Wpadnij do mnie za 10 minut i opowiesz mi resztę, a ja szybko po sprzątam śmieci i wstawie wodę na kawę.-powiedziałam ochoczo.
-Dobra, Do zobaczenia.- Pisnęła do słuchawki i się rozłączyła.
Wzięłam do rąk worek, który wczesniej zostawiłam i wyszłam na dwór wyrzucić śmieci. Wracając do domu poczułam na sobie czyjś wzrok lecz nikogo nie zauważyłam. Sprawdziłam godzinę była 16.43. Wstawiłam wodę na kawę i podeszłam do drzwi żeby otworzyć je Mad. Wparowała do środka rzucając się na mnie.
-Tęskniłaś?-spytała z uśmiechem na twarzy.
-Naturalnie.-odpowiedziałam z równie szerokim uśmiechem.
-Bardzo dobrze. Nadrobimy to dzisiaj.-opuściła do mnie oczko i zaczęła opowiadać o tym jak spędziła cudowne wakacje na wyspach Kanaryjskich.

W ciągu tych trzech godzin dowiedziałam się tylko jak dobrze się pieprzyła dwoma nieznajomymi.
-Jeśli będziesz w ciąży, nie będę go niańczyć.- śmiejąc się wstała z krzesła odkładając filiżankę do zalewu.
-Nie kracz. Zabespieczaliśmy się.- powiedziała nonszalancko.- Uciekam skarbie. Odprowadzisz mnie ?- usmiechnęła się lekko.
-Pewnie.- podeszłam do wieszaka i wzięłam dwie bluzy dla mnie i Mad. Na dworze było zimno wiec podałam jej bluzę bo była ubrana tylko w bawełnianą koszulke i spodenki. Przytuliłam ją na pożegnanie i skierowałam się w stronę domu. Zanim się zorientowałam wpadlam na kogoś z impetem. Spojrzałam w górę i zobaczyłam zabójczo przystojnego chłopaka. Jego ciepłe tęczówki jakby na zawołanie pociemniały. Powoli schylił się i podniósł swój telefon z ziemi. Jego ekran był rozbity. Dreszcze przeszły po moim ciele. Byłam w tak wielkim szoku że nie zorientowałam się że ciągle się na niego gapie. Odchrząknął głośno nie odrywając odemnie oczu
-Przepraszam.- tylko tyle udało mi się wydusuć. Chłopak popatrzył na mnie pobłażliwie i powiedział próbując opanować złość.
-Następnym razem uważaj jak chodzisz mała suko.- na te słowa krew się we mnie zagotowała, ale nie dał mi szansy nic powiedzieć bo obrócił się i odszedł.
-Co za złamany kutas! - powiedziałam sama do siebie ale nie uszło to jego uwadze. Odwrócił się i szybko do mnie podszedł chwytając mnie za ramie tak mocno że pisnęłam z bólu.
-Uważaj na słowa, następnym razem nie będę taki miły.- wycedził przez zęby, a ja znieruchomiałam. Patrzyłam jak odchodzi do domu naprzeciwko i zamyka z hukiem metalowe drzwi. Na ten dźwięk aż podskoczyłam.
-Mam przesrane.-mruknęłam uświadamiając sobie co się właśnie stało.
Otrząsnęłam się i szybko wbiegłam do domu.
Zdjęłam buty i skierowałam się do łazienki. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Puszczając ciepłą wodę na swoje ciało zamknęłam oczy powoli się odprężając. Zaczęłam się zastanawiać co on tutaj robił i dla czego wszedł do tamtego domu.
-Cholera.- przeklęłam pod nosem składając wszystko w całość. Jakiś czas temu tamten dom został kupiony, ale nigdy nie widziałam jego kupca. Jeśli to on jest moim nowym sąsiadem to już nie żyje. Modliłam się w duchu aby okazał się jakimś gościem właściciela lub kimś innym ale to nie było możliwe. Gdyby tak było nie wszedłby tam w taki sposób. Oparłam głowę o chłodna ścianę aby się uspokoić. Juto napisze do Madison aby dowiedzieć się kim jest ten chłopak.- ona zna wszystkich i wszystko więc może dowiem się coś na jego temat. Zakreciłam wodę po czym wyszłam z pod prysznica i osuszyłam skórę ręcznikiem. Zawiązałam go na swoich piersiach po czym poszłam do swojego pokoju aby przebrać się w świeżą piżame. Nastawiłam budzik na 07.00 aby nie za spać do pracy i wsunęłam się pod kołdrę. Gratulacje Jasmin, dobry początek.-powiedziałam do siebie w myślach. Pozwoliłam swoim powiekom opaść po czym usnęłam.
----------------
Rozdział trochę nie wyszedł ale mam nadzieje że kolejne będą lepsze. Dobranoc wszystkim. ❤❤

Fragile BorderWhere stories live. Discover now