Święta Razem (Jan x Jure) część 1

113 7 9
                                    

....::::**•°❄❇☸❇❄°•**::::....
Pov: Jure

Z Janem byliśmy już razem ponad pół roku. To zdecydowanie było najlepsze sześć miesięcy w moim życiu, nareszcie mogłem go pocałować, powiedzieć "Kocham cie" itd.
Byłem tak cholernie szczęśliwy, nie wiedziałem, że można kogoś tak pokochać jak ja kocham jego, serio.

✼ •• ┈┈┈┈๑⋅⋯ ୨˚୧ ⋯⋅๑┈┈┈┈ •• ✼

Parę dni temu do Janka zadzwonił telefon była to jego matka, która zaprosiła go na święta. Po skończonej rozmowie Jan zapytał mnie czy chciałbym pojechać tam z nim i nareszcie ogłosić nasz związek. Na początku byłem bardzo sceptycznie nastawiony, bo przecież wiem że pani Peteh jest homofobką. Ale po długich namowach Jana zgodziłem się, jakieś pięć dni przed świętami mój cudowny chłopak zadzwonił do swojej mamy i powiedział że przyjedzie z kimś (niestety nie dała dojść mu do słowa i chyba zrozumiała że Janek przyjedzie z dziewczyną.. No cóż), gdy brunet skończył rozmawiać przez telefon powiedział mi, że mamy przyjechać 23 grudnia i zostać do 24 wieczora, bo w pierszy dzień świąt mamy pojechać do moich rodziców. Mimo że do tego do wigilii zostało pare dni ja już się stresowałem, pojutrze mieliśmy jechać po prezenty i już to mnie przerażało, chyba muszę przestać o tym myśleć.

Time skip: 23 grudnia po południu (coś około 15:00)

Dziś był dzień w którym jechaliśmy do rodziców Jana, a ja coraz się boje i stresuje. Za jakieś 15/20 minut miał po mnie przyjechać Jan, a ja właśnie dopakowywałem ostatnie rzeczy do torby. Bałem się że czegoś zapomnę czy coś. Chwile później skończyłem się pakować i zniosłem bagaż na dół, spakowałem jeszcze prezent dla pani i pana Peteh. Kiedy skończyłem do drzwi zadzwonił dzwonek, szybko poleciałem otworzyć.

Cześć słońce" przywitał się i pocałował mnie
„Hejka" uśmiechnąłem się

Poszedłem po prezenty i torbę, a później zacząłem ubierać buty i kurtkę.

„Gotowy?"
„Tak, możemy iść" wziąłem swój bagaż i wyszliśmy z domu.

Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy, przez duzą ilość aut na drodze i mroźna pogodę nawigacja pokazywała ze będziemy jechać około półgodziny. W trakcie drogi Jan sporo opowiadał mi o swojej rodzinie, kto będzie itp.

„Pamiętasz moją małą siostrę? Ostani raz widzieliście się jakiś rok temu jak przyszła na nasz koncert z rodzicami" (jak coś to Sara ma 7 lat)

„O jejku tak! myślisz ze sie ucieszy jak mnie zobaczy?"

„Napewno!!"

Time skip: półgodziny później

Właśnie dojechaliśmy na miejsce, Jan zaparkował i wysiedliśmy z auta. Wzięliśmy wszytkie bagaże, prezenty i poszliśmy do drzwi. Gdy zapukałem, Jan spojrzał sie na mnie wzrokiem jakby chciał powiedzieć: "Będzie okej, nie przejmuj się" ten człowiek dosłownie umie mi czytać w myślach.
Po chwili otworzył nam pan Peteh.

"Chłopaki, cześć! Cieszę sie że jesteście" przytulił nas

"Cześć tato" przywitał się Jan

Weszliśmy do środka i wszyscy usiedliśmy na kanapie.

"No to opowiadajcie jak u was, słyszałem że przeprowadzacie się do Londynu od nowego roku, na długo? " zaczął tata Janka

"Na pół roku, później wracamy do Słowenii" odpowiedziałem

"Oo to super! Myślałem że na dłużej wyjeżdżacie"

Joker Out Ships OneshotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz