Cześć XIX

172 17 1
                                    

Zadzwonił dzwonek do drzwi i ku jego wielkiej rozpaczy Mark zobaczył, że Axel znów zesztywniał. Nie mógł nic zrobić, i tak będzie się stresował w ten, czy inny sposób. Postanowił więc pozostać w pokoju przez chwilę, aby ponownie go uspokoić. Następnie zobaczył, jak jego matka szybko schodzi po schodach. Była ubrana w piękną oceaniczną błękitną sukienkę, która sięgała jej do kolan i miała zwisające kolczyki, a także bransoletkę i naszyjnik pasujący do jej sukni.

- Idę! - ostrzegła.

Poszła otworzyć drzwi i była zachwycona, widząc ojca w towarzystwie dużej torby pełnej prezentów.

- Sharon! - Zawołał, obejmując ją. - Cieszę się, że znów cię widzę!

- Dobry wieczór tato, wchodź szybko do domu, przeziębisz się!

Kiedy właśnie zamknęła drzwi, znów rozległo się pukanie, tym razem zapewne od jej męża. Otworzyła je i stanęła twarzą w twarz ze swoimi teściami, Catherine i Johnem.

- Dobry wieczór! - Witali się w dobrym humorze, z ramionami pełnymi prezentów.

Weszli po kolei, przywitali się z Davidem i Harrym, ojcem Marka, po czym umieścili swoje paczki pod choinką, wesoło gawędząc. Niektórzy przynieśli jedzenie, na przykład desery i przekąski. Kilka minut później przybyła siostra Harry'ego, Anna, z mężem Christophe'em i dwójką dzieci, Benjaminem i Sophie. Oboje dzieci miały brązowo-brązowe włosy, ale inny kolor oczu. Benjamin miał brązowe oczy, a Sophie miała piękne szmaragdowozielone oczy. Mieli odpowiednio 16 i 14 lat.

Kiedy wszyscy zebrali się w salonie, Sharon odchrząknęła, aby zwrócić ich uwagę.

- Dziękuję wszystkim za przybycie, zanim zaczniemy posiłek, chciałbym was o czymś poinformować.

- Co takiego? - zapytał David - Mam nadzieję, że to nic poważnego.

- Hej, gdzie jest Mark? - Zapytała Anna - jeszcze go nie widziałam.

- Nadal jest w swoim pokoju - powiedział mu Harry - ale posłuchaj, to dość ważne.

Sharon skinęła głową.

- Proszę bardzo, w tej chwili Mark ma w domu przyjaciela i ten młody chłopak będzie dzisiaj wieczorem świętował z nami Sylwestra.

- To to powinna być rodzina! - Beniamin zaprotestował.

- Benjaminie, proszę, daj mi dokończyć - zażądała Sharon. Ten chłopak miał ostatnio.. jak mogę powiedzieć, bardzo trudne czasy, co oznacza, że tak naprawdę nie ma już rodziny ani domu.

Słynny Beniamin wpadł wtedy we wściekłość i spuścił głowę, zawstydzony że swoją arogancją.

- To musi być okropne Kiedy wszyscy zebrali się w salonie, Sharon odchrząknęła, aby zwrócić ich uwagę.

- Dziękuję wszystkim za przybycie, zanim zaczniemy posiłek, chciałbym was o czymś poinformować.

- Co? - zapytał David. Mam nadzieję, że to nic poważnego.

- Hej, gdzie jest Marek? Zapytała Ania, jeszcze go nie widziałam.

- Nadal jest w swoim pokoju, powiedział mu Harry, ale posłuchaj, to dość ważne.

Sharon skinęła głową.

- Proszę bardzo, w tej chwili Mark ma w domu przyjaciela i ten młody chłopak będzie dzisiaj wieczorem świętował z nami Sylwestra.

- To ma być po prostu rodzina! Beniamin zaprotestował.

- Benjaminie, proszę, daj mi dokończyć, zażądała Sharon. Ten chłopak miał ostatnio... jak mogę powiedzieć, bardzo trudne czasy, co oznacza, że tak naprawdę nie ma już rodziny ani domu.

Chce cię tylko kochać | Inazuma eleven | Mark'AxelWhere stories live. Discover now