Spoglądam chwilę na niebo. Mieni się barwami fioletu i granatu. Jest piękne.

Zabawę czas zacząć.

Ściągam kask i schodzę z motoru. Od razu wita mnie grupa znanych mi twarzy. Przybijam niektórym żółwika.

- Łoo, kogo moje oczy widzą! Charlotte Spilner!

- Hej Ryan! - śmieję się i zbijam męską piątkę z przyjacielem.

- W końcu się zjawiasz po tak długiej przerwie! - jego oczy promienieją - Ściągasz się?

- Jeszcze pytasz?! - przekrzykuję głośną muzykę - Tak jak zwykle?

Blondyn kiwa głową i odbiera ode mnie pieniądze. Przechodzę między ludźmi w poszukiwaniu czegoś do picia. Patrzę na wszystkie idealnie zaparkowane samochody i motory po moich dwóch stronach. Oczywiście, jak to na wyścigach, niektórzy się liżą, niektórzy palą, a jeszcze inni piją. Muzyka aż huczy w moich bębenkach, ale podoba mi się to.

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.

Przez chwilę miga mi przed oczami ktoś tak jakby znajomy, ale szybkim krokiem zmierza w przeciwną stronę, nie obracając się za siebie. Postanawiam to zignorować. Płacę za sok pomarańczowy i kieruję się z powrotem do motoru. Dopijam napój i podjeżdżam motorem na wyznaczoną linię startu. Po mojej lewej podjeżdża dobrze znany mi chłopak.

- Siema Xander! - kiwam mu głową na powitanie.

- Dzisiaj czuję, że to mój dzień, Spilner! Zobaczysz, że będę przed tobą!

- Nadzieja matką głupich! - krzyczy, podchodząc do Alexandra Zack, mój inny kolega, po czym zaczyna z nim intensywnie rozmawiać.

Nadzieja matką głupich. Mi pozostała tylko iskra nadzieji. W głębi duszy wierzyłam, że jeszcze kiedyś, gdy osiągnę szczęście, będę wspominać ten czas. Będę wspominać mój upadek moralny. Będę wspominać ból. Bo w przyszłości uczucie pustki będzie przeze mnie zapomniane.

- Lucy?! - krzyczę, widząc obok Xandra podjeżdżający motor.

- Nie, Święty, kurwa, Mikołaj - odpowiada dziewczyna, zakładając kask.

- A ta jak zawsze w nastroju - śmieje sie Xander.

<3

Niespodziewanie po mojej prawej stronie pojawia się inny motor. Nie jestem w stanie dostrzec, kim jest postać ukrywająca się pod kaskiem. Właściwie uświadomiłam sobie, że mnie to nie obchodzi. Muszę skupić się na sobie.

Nie mogę stracić pieniędzy. I motoru.

Na środek wychodzi jakaś dziewczyna. Ubrana jest w to co chyba wszystkie dziewczyny tutaj. Przykrótka spódniczka i stanik.

- Gotowi?! - krzyczy i wskazuje ręką na motor Martina i Luce. Zack odchodzi od Xandra, wydając się niezadowolony. Kobieta natomiast w obu dłoniach trzyma bawełniany materiał. - Do startu! - teraz jej ręka wskazuję na mnie, a potem na tego typa obok mnie. Mój motor zaczyna warczeć w odpowiedzi. Robi się coraz głośniej. Szatynka podnosi obie ręce ku górze - Start! - opuszcza dłonie i kuli się. W następnej chwili wszyscy mijamy ją, gdy ona obraca się na pięcie i patrzy, jak odjeżdżamy.

Z łatwością wymijam Martina i jadę na równi z nieznajomym. Staram się go wyminąć i gdy już prawie mi się to udaje znikąd zjawia się Lucy. Nawigacja pokazuje, że za chwilę będzie trzeba skręcić w prawo. Rudowłosa wyprzedziłaby mnie, gdyby nie kobieta z dzieckiem przechodząca po pasach. Ja i mój towarzysz jesteśmy od nich dalej niż Lucy, tak, że dziewczyna szybko skręciła w bok, aby nie wjechać w tę dwójkę pieszych. Rudowłosa z prędkością światła kładzie się na zimnym asfalcie, a jej motor zatrzymuję się jakiś metr od niej. Nagle podjeżdża Zack i pomaga jej wstać, więc nie martwię się o nią.

Jadę na równi z zamaskowanym człowiekiem. W oddali słyszę syreny radiowozu. Wyjeżdżamy w zatłoczoną ulicę, ale oboje sprawnie wymijamy jadące auta.

W lusterku dostrzegam policyjny samochód, dlatego przyspieszam jeszcze bardziej. Mój towarzysz widząc, co się święci, również mocniej przyciska pedał gazu. Oboje ostro skręcamy w prawo.

Teraz nie wiadomo skąd pojawia się Xander, jadąc po prawej stronie nieznajomego. Kiedy już myślałam, że Martin nas prześcignie, zamaskowany kierowca wyścigu jednym kołem popycha pachołek oznaczający zbliżającą się metę. Szatyn nie zdążył go ominąć. To stało się w przeciągu mili-sekundy. Ostatecznie udało mu się nie wylądować na asfalcie, ale i tak był już zbyt daleko, żeby wygrać.

- Niech to szlag! - usłyszałam krzyk Martina.

Dochodzi do mnie doping tłumu, czekającego kto wygra. Spoglądam w stronę postaci na czarnym motorze. Teraz ona również odwraca głowę w moją stronę. Światło lamp oświetla nam drogę.  W pewnej chwili dostrzegam przez wizjer kasku kawałek jego twarzy.

Wdech.

Skąd ja znam te oczy?

Wydech.

Nagle nieznajomy przez chwilę mojej nieuwagi wyprzedza mnie i przekracza linię mety.

Wdech.

Czuję, jakby świat się spowolnił.

Brian?

Between Us [18+]Where stories live. Discover now