Poszukiwania

158 6 0
                                    

( perspektywa Wiliama )

Wstałam dziś jak zwykle o 5:00 i poszłem na dwugodzinny bieg gdy wróciłem około 7:00 zaczęłam przygotowywać sobie śniadanie zwykle o tej godzinie spotykałem Vincenta w kuchni i piliśmy razem kawę ale dziś go nie spotkałem. Uznałem że może dzisiaj wcześniej zaczął pracę.

Po zjedzeniu śniadanie wstępnym ogarnięciu się poszedłem pracować po paru godzinach znalazłem dokument który musiałem przedyskutować z Vincentem.

Udałam się więc do jego gabinetu ochroniarz stał jak zwykle przed drzwiami gdy już chciałem pukać ochroniarz odezwał się.

- Pana Vincenta Moneta nie ma w gabinecie

Trochę go zignorowałem i wszedłem do gabinetu ochroniarz miał rację był pusty zacząłem przeglądać gabinet wyglądał tak jakby nikt tu nawet nie zaczął pracować.

Zdziwiłem się bo Vincent zwykle o tej godzinie już dawno ma za sobą co najmniej dwa spotkania i z 40 telefonów.

Poszedłem szukać go dalej byłem w kuchni znowu tam spotkałem Dylana i bliźniaków.

- Heja wili - powiedział Shine zajadając pankejki

- Hej widzieliście gdzieś Vinca od rana nie mogę go znaleźć - odpowiedziałem na przywitanie

- Nie nie widzieliśmy, nie jest u siebie w gabinecie - powiedzieli churem jak na prawdziwych bliżniaków przystało Tony i Shine

- To nie podobne do Vinca - powiedziałem bardziej do siebie niż do nich i zacząłem się zastanawiać gdzie podział się nasz wszystko wiedzący brat

- Dzwonileś lub pisałeś dobiegło - zapytał Dylan

- Nie - powiedziałem

Po chwili cała nasz czwórka po kolei pisała i dzwoniła.

W sumie zadzwoniliśmy do niego 18 razy i napisaliśmy z 30 wiadomości, na rzadną z naszych poczynań nie zareagował.

Wystraszyliśmy się

Zaczęliśmy przeszukiwać rezydęcie. Byliśmy w jego pokoju, na siłowni, w bibliotece, jeszcze raz w gabinecie, na strzelnicy, sprawdziliśmy czy żadnego auta ani pojazdu nie brakuje, zadzwoniliśmy do naszego pilota czy Vinc może nagle gdzieś nie polecjliał.

Nic.

Kurwa nic

Zero odzewu.

Zaczeliśmy panikować Dylan dzwonił do naszych ludzi by rozpoczęli poszukiwania, bliźniacy udali się jeszcze raz przeszukać dokładniej wille. A ja wykonałem parę telefonów i zacząłem myślec gdzie o godzinie 12.30 może być mój wiecznie idealny, uporządkowany, lodowaty, rozsądny brat.

Po rozmyślaniu zobaczyłem jedna rzecz, a raczej brak tej rzeczy, a i nie rzeczy tylko osoby.

Oprócz Vinca brakowało tu kogoś brakowało tu Hailie.

Wtedy przypomniałem sobie że ona nadal nie zeszła na śniadanie, ani nie plontała się nigdzie po rezydencji.

Teraz spanikowałem jeszcze bardziej wystrzelilqm jak proca w stronę pokoju mojej malutkiej.

Gdy biegłem po schodach spotkałem zrezygnowanych bliźbiakow i Dylana kończoncego rozmowę.

- Gdzie tak pędzisz ?!! - krzyknoł Dylan za mną

- HAILIE - krzyknołem

Chłopcy odrazu zrozumieli o co chodzi uli w czwórke popędziliśmy w stronę jej sypialni.

Dobiegliśmy do jej pokoju odrazu szarpniłem za klamkę widok jaki tam ujrzeliśmy sparaliżował nas.

Na łużku leżała Hailie po szyję była przykryta kołdrą oraz ramieniem mężczyzny. Mężczyzna jak i ona byli w siebie wtuleni i spali.

Rodzina MonetWhere stories live. Discover now