Rozdział 8

58 2 6
                                    

Kamienne smoki ruszyły na królową z jej strażą Feniksy zaatakowały Thronisa a troll ruszył na resztę. Lomgrad tylko patrzył z zaciekawieniem.

Pamiętajcie celujcie w kark.-szepnął czarodziej do reszty grupy.

Łatwo powiedzieć trudniej zrobić.-mruknął Warren.

To odwróć jego uwagę żebym mógł trafić.-odpowiedział Warrenowi Andromadus.

To się da załatwić.-powiedział z uśmiechem na twarzy.

Warren pobiegł w stronę trola. Reszta patrzyła w szoku na oddalającego się mężczyznę.

Ej szmatławcu!-krzyknął Warren.-Złap mnie jeśli potrafisz!

I zaczął uciekać w bok a trol pobiegł zanim.

Rób swoje magiku.-powiedział do czarodzieja Ronodin.

Andromadus spojrzał na niego z ukosa i zaczął strzelać w kark trola błyskawicami reszta grupy pobiegła pomóc Warrenowi. Nagłe światło odwróciło uwagę Kendry jeden ze smoków został najwyraźniej zabity biała smuga poleciała do Lomgrada który ją wchłonął. Bitwa w powietrzu dalej szalała zostały tylko dwa kamienne smoki i siedem z dziewięciu zwykłych smoków. Feniksy stapiały zbroje olbrzyma i wypuszczały strugi ognia w odsłonięte miejsca a Thronis bez skutecznie próbował je trafić w końcu stwierdził że to niema sensu i pobiegł pomóc smokom. Za to ludzie i Ronodin biegali gdzie tylko mogli krzycząc do trola który niewiedział co się dzieje. Z jednej strony dostawał piorunami z drugiej biegał jakiś człowiek z kolejnej na niego krzyczeli w końcu Andromadus trafił trola w odpowiedni punkt i zmienił go w żwir. Kamiennych smoków już nie było a zwykłe smoki pomagały Thronisowi z feniksem zostało ich pięć. Kendra patrzyła jak dwa smoki łapią feniksa za skrzydła a Thronis rozcina go na pół i feniks zmienił się w żwir.

Brutality.-powiedzieli jednocześnie Warren i Ronodin. Spojrzeli na siebie i się uśmiechnęli.

Lomgrad wstał i przywoływał kolejne istoty jak skończył na jego skroni błyszczała kropla potu. A za jego plecami latało z trzynaście smoków i feniksów.

Tym razem bez trola?-spytała Vanessa.

Cóż chyba ogarnął że trole są trochę głupie.-odpowiedział jej Paprot.

Lomgrad wskazał palcem Andromadusa i wszystkie stworzenia które przywołał ruszyły w jego kierunku. Smoki rzuciły się na pomoc czarodziejowi. Chwilę przed zderzeniem ze zwyczajnymi smokami feniksy poleciały na Thronisa. Ludzie patrzyli na to bo niewiele mogli zrobić.

Hej przecież ten tam stoi sam.-powiedział Warren wskazując Lomgrada.

Ale rymy.-zauważył Tanu.

Nie czuję że rymuje.-odpowiedział mu szczerząc się Warren.

Koniec wygłupów idziemy.-uciął im pogawędkę Paprot.

I pobiegli w stronę Lomgrada. Kendra i Eva zdjęły łuki tym razem miały przygotowane magiczne strzały. Zatrzymały się jakieś siedemdziesiąt metrów od niego i zaczęły szyć z łuku Lomgrad spojrzał na strzały ciągnące za sobą czarne smugi unikał ich ale one wracały nic dziwnego te strzały były samonaprowadzające. Lomgrad unikał już sześciu strzał naraz które uparcie próbowały się w niego wbić. Ronodin i Paprot biegli na przedzie chcąc wykorzystać to że Lomgrad jest zajęty strzałami nadal byli jakieś czterdzieści metrów od niego. Lomgrad złapał jedną ze strzał i po kolei niszczył każdą kolejną po czym tą którą trzymał rzucił w Kendrę. Dziewczyna widziała jego uśmiech wiedziała że to jej koniec ona strzały nie uniknie. Wtedy zobaczyła coś czego się nie spodziewała Ronodin zasłonił tor lotu strzały obrócił głowę w jej stronę i spojrzał na nią z wymuszonym uśmiechem. On zasłonił Kendrę własnym ciałem. Dziewczyna usłyszała świst myślała że to strzała się zbliża zamknęła oczy i usłyszała krzyk Ronodina
************************************
Seth latał po gadziej opoce. Wszędzie było pusto nigdzie nie latały smoki żadnych tauran strasznowilków czy innych magicznych istot. Pomyślał. W tym azylu mieszkał przecież Thronis! Szybko poleciał w stronę niższej z dwóch najwyższych gór. Nie Widział gryfów ani karła olbrzyma. Wleciał do jego domu zobaczył bitwę smoki walczyły z kamiennymi smokami i przegrywały jeden z kamiennych złapał za kark jakiegoś ciemno fioletowego a ten zniknął w rozbłysku i biała smuga która po nim została poleciała do Lomgrada Thronis opędzał się od masy feniksów które topiły jego zbroje i parzyły ciało. Spojrzał w stronę jego przyjaciół zobaczył strzałę która leciała w stronę Kendry. Ruszył w tamtą stronę. Podczas jego lotu Ronodin rzucił się przed Kendrę. Seth szybko przetrawił informacje widział strzałę jakby w zwolnionym tempie nie da rady jej trafić Vasilisem machnął mocno skrzydłami strzała minimalnie zmieniła kierunek i rozorała Ronodinowi lewy bok. Krzyknął z bulu a Seth w tym czasie wylądował.

Gdybyś nie zareagował to bym zniszczył strzałę i ocalił Kendrę bez ofiar.-powiedział do rannego Ronodina Seth.-I co cię zmusiło do próby uratowania Kendry? Sam z siebie byś tego nie zrobił.

Heh. Pytaj Paprota.-odpowiedział cicho mroczny jednorożec i zemdlał.

Strzały były nasączone środkiem nasennym.-odpowiedziała na niezadane pytanie Kendra.-Cieszę się że cię widzę i chciałabym wiedzieć co ty tu robisz.

Później. Pewien szmaciarz czeka.-odparł Seth i ruszył w stronę Lomgrada razem z resztą ekipy.

Nagle błysnęło spojrzeli za siebie Thronis zmienił się w smugę. A feniksy ruszyły na nich. Smokom udało się w miarę wyrównać siły było cztery na cztery ale zwykłe gady krwawiły z wielu miejsc.

Ja zajmę się feniksami.-rzucił Seth poczym rozłożył skrzydła i poleciał w ich stronę.

Feniksy się tego nie spodziewały żaden nie wypuścił strugi ognia Seth dał się prowadzić instynktowi który współgrał z Vasilisem i skrzydłami. Po około minucie nie było żadnego feniksa a sam miał tylko lekkie oparzenie na kostce prawej nogi. Poleciał pomóc smokom które walczyły już trzy na trzy. W między czasie Tanu wypił eliksir powiększający Vanessa z Warrenem i Paprotem atakowali mieczami a Kendra z Evą stały i patrzyły. Trochę zmęczony Lomgrad miał wyrównaną walkę z trójką przeciwników a do walki dołączył jeszcze Tanu z gigantycznym mieczem. Lomgrad odskoczył od nich na kilkanaście metrów lekko dysząc.

No cóż radzicie sobie lepiej niż się spodziewałem.-powiedział.

Nagły rozbłysk wszystkich rozproszył spojrzeli na walkę smoków został jeden kamienny walczący z Sethem który go kroił na plasterki.

Zdychaj gadzino!-krzyknął odcinając ostatnią nogę i drugie skrzydło przez co smok nie miał jak się poruszać. Chłopiec odciął mu łeb więc smok rozleciał się na żwir.

Kendra spojrzała spowrotem na Lomgrada znowu walczył z czwórką jej przyjaciół. Spojrzał na nią z uśmiechem. Kendra wiedziała że on coś planuje. Oczy Lomgrada stały się białe złożył ręce jakby się modlił. Słyszała że Seth już tu leci. Lomgrad przesłał jej myśl Czas się rozlecieć na kawałki. Kendra zrozumiała co on chce zrobić.

Uciekajcie!-wrzasnęła ale było za późno.

Lomgrad rozłożył ręce nie przejmując się wbitym w jego lewe ramię mieczem Tanu. Zobaczyła biały rozbłysk i uniosła się w powietrze obok niej była Eva też się unosiła. Spojrzała w górę i zobaczyła Setha machającego skrzydłami. Chłopiec podrzucił je i przytulił owijając czarnymi skrzydłami. Usłyszeli wybuch. Czuć było ciepło po chwili wszystko wróciło do normy Seth wyhamował spadanie i odłożył dziewczyny. Znajdowali się na środku pustyni wszędzie jak okiem sięgnąć był jedynie piach. Oczywiście stał też Lomgrad a z jego ciała unosił się dym. Zobaczył ich i widocznie był zdezorientowany.

Nie powinniście tego przeżyć.-powiedział do nich.

Żyć nie powinienem od czterech lat!-Krzyknął Seth. Cztery lata temu Zzyx został otwarty przypomniała sobie Kendra.-może dokończymy naszą walkę?

Jak sobie życzysz.-warknął Lomgrad i wyczarował miecz w zdrowej ręce.

Inny wymiar-(baśniobór)Where stories live. Discover now