Koniec roku

35 2 0
                                    

Jeszcze piętnaści minut. Ostatnia lekcja zawsze się dłuży, ale ta trwała wieczność. Koniec roku szkolnego to był mój ulubiony czas w roku. Tego uczucia swobody i spokoju nie dało się porównać z niczym innym. Był to mój przed ostatni rok w szkole co dodawało temu wydarzeniu więcej piękności. Nie mogłam się doczekać aż wrócę do domu i zacznę się szykować na coroczną imprezę w domu najpopularniejszego chłopaka w całym mieście. 

Liam Winston to z całą pewnością ikona tego miasta. Miałam taki zaszczyt, że jest to mój najlepszy przyjaciel więc z marszu byłam zaproszona na wszystkie imprezy o których było tak głośno w naszym liceum. 

Słysząc dźwięk dzwonka szybko spakowałam książki do plecaka i wyszłam na korytarz. Na parkingu szkolnym zebrało się dużo ludzi co mnie trochę irytowało bo nie mogłam przejść nie pchając nikogo. kiedy udało mi się dotrzeć na dół zaczęłam szukać wzrokiem mojej najlepszej przyjaciółki. - I mojego szofera. 

Maya Davis to dość specyficzna osoba. Ma ciekawe pomysły, których czasami się boje. Przyjaźnimy się od początku liceum, ale obydwie uważamy, że tyle wystarczy. Maya jest dla mnie jak siostra, której nie mam. Oprócz niej i Liama nie mam żadnych znajomych, pomimo tego, że jestem dość popularna.

 Moja mama po rozwodzie po raz drugi wyszła za mąż za bardzo bogatego i miłego faceta co mi odpowiadało. Ojciec tak jak przypuszczałam o nas zapomniał i się nie odzywał.  Mieszkałam w bardzo małym mieście więc plotki tu rozchodziły się bardzo szybko. Dlatego można by powiedzieć, że zaraz po Liamie jestem najpopularniejszą nastolatką w tej dziurze.

- Nareszcie! Już chciałam odjeżdżać bez ciebie. Ty zdajesz sobie sprawę ile mi zajmuje ułożenie włosów? no właśnie więc wsiadaj i módl się, że nie dostane mandatu za przekroczenie prędkości. Jakby co ty płacisz. - Blondynka wsiadła do swojego mercedesa a ja poszłam w jej ślady i zrobiłam to samo. Mój samochód był u mechanika, więc wysługiwałam się kim mogę bo nie ma opcji że będę do szkoły jeździć autobusem. Zazwyczaj poodwoził mnie Jason, ale dzisiaj nie mógł bo miał trening. Po wyprowadzce ojca Jay zaczął trenować boks, co mi się niezbyt podobało bo się o niego po prostu martwiłam. Czasami z treningów wracał w strasznym stanie, cały poobijany. Raz nawet jego przyjaciel po mnie zadzwonił bo trenował tak długo i intensywnie, że aż zemdlał. Ostatnio wszystko się jakoś unormowało, ale i tak martwiłam się o niego bardziej niż o siebie. Założę się, że on tak samo martwił się o mnie. 

Gdy dotarłam do domu od razu poczułam piękny zapach mojego ulubionego dania jakim był makaron ze szpinakiem i krewetkami. Zdjęłam buty i weszłam do kuchni w której zastałam Thomasa stojącego nad kuchenką i mieszającego zapewne makaron.

- Mmm co tak pięknie pachnie?- zapytałam na co partner mojej mamy zwrócił ku mnie swoje zielone oczy. -Makaron z krewetkami i szpinakiem. Jak było w szkole?- Thomas od wyjazdu ojca zastąpił mi go jak tylko potrafił. Posiadanie dzieci to było jego największe marzenie, lecz swoich nie miał. - Dobrze, zaraz idę się szykować na imprezę do Liama. A gdzie mama?-  usiadłam przy obszernej wyspie kuchennej i zaczęłam jeść to cudowne danie. - Poszła na spacer z Kirą. Zaraz powinna wrócić. 

Tata nigdy nie chciał mieć zwierząt, więc po jego wyprowadzce mama pojechała z nami do schroniska. Zaadoptowaliśmy śliczną sunie w typie coker spaniela która nazwaliśmy Kira

                                                                                           ***

Wyszłam z pod prysznica, ubrałam się i miałam zacząć  suszyć włosy, ale do pokoju wszedł Jason.

- Wychodzisz?-  usiadł na moim łóżku i się we mnie wpatrywał swoimi pięknymi czekoladowymi oczami. Normalnie bym mu zazdrościła gdyby nie fakt, że mam taki same. -Głupie pytanie. Oczywiście, że wychodzę przecież jest impreza u Liama i znając ciebie pójdziesz tam ze mną.- Usiadłam przy toaletce i wywróciłam oczami na znak mojego zirytowania. -Po pierwsze, dostałem zaproszenie, po drugie nie wybaczę sobie jak cos ci się stanie a mnie tam nie będzie. 

- Przecież będą tam ludzie z naszego liceum. I kilku absolwentów, ale to spoko ludzie są. A poza tym, Kto cię zaprosił?- Nie było to dla mnie zaskoczenie, że Jay dostał zaproszenie. Dziewczyny ustawiają się do niego w kolejkach, ale on czeka na tą jedyną. Czasami trochę mi szkoda tych dziewczyn, bo w głębi duszy wiem, że pomimo ich starań nic z tego nie będzie. 

Brat pokręcił głową z dezaprobatą, na co jego przy długie brązowe  włosy w odpowiedzi spłynęły na oczy. - Jesteś nie ostrożna. Nawet nie wiesz jak niektórzy są pojebani.

- To tylko ludzie z naszej szkoły! I tak idziesz ze mną.- Wiedziałam, że Jason ma podejrzanych znajomych, ale się tym nie interesowałam, bo po co. - Serio mówię Yaminei nie idź tam dzisiaj. Odpuść ten jeden raz. 

- Dlaczego niby? Ta impreza jest raz w roku i Liam z Mayą się wkurwią, bo ich wystawiłam.

- Będzie tam dzisiaj ktoś, i chciał bym uniknąć twojego spotkania z nim. To podejrzany typ. - Nie wiedziałam o co mu chodzi. W naszym miasteczku nie było nikogo takiego, żeby mi zrobił krzywdę czy cos. Popatrzyłam na niego lekko zaintrygowana. Na mojej twarzy wypisało się wyzwanie na które mój brat przewrócił oczami i pogroził mi palcem. - Jeżeli zobaczę cię z nim to zabije i ciebie i jego. Masz się do niego nie zbliżać jasne?

- Tak mamo. -  Odpowiedziałam mu na co on tylko zerkną  na mnie ostatni raz i wyszedł z mojego pokoju. Byłam szczerze zaciekawiona jego słowami. Kto mógł być aż tak zły żebym miała do niego zakaz zbliżania się? Zaraz się miałam przekonać. Gdy skończyłam się malować założyłam na siebie czarną obcisłą sukienkę i wyszłam z domu. Na podjeździe nie było jeszcze samochodu Mayi więc usiadłam na ganku. 

Ciekawe kto to.



Oto 1 rozdział You're different princess!!! Mam nadzieję, że się wam spodobał :)






You're diffrent princessWhere stories live. Discover now