{23 - piżama party u Denkiego}

46 5 2
                                    

Pov. Izuku

Był już grudzień. Dokładniej połowa grudnia.
Razem z moją grupką mieliśmy sobie zrobić piżama party. A o dziwo, od jakiegoś czasu zauważyłem że Uraraka zaczęła zapraszać do nas Kirishimę, on zabierał ze sobą Kacchana, on zabierał ze sobą Shoto, on zabierał ze sobą Sero, on zabierał ze sobą Minę, ona zabierała ze sobą dziewczynę imieniem Jirou a ona zabierała ze sobą dziewczynę imieniem Toru. Doliczyć do tego trzeba jeszcze oczywiście mnie, Denkiego, Rodyego, Urarake. Spojler jak komuś się nie chce liczyć: kurwa jedenaście osób.

I od tamtej pory zamiast małych spotkań albo nocowanek mieliśmy spokojne małe imprezy.

Co mam na myśli przez spokojne? To:

— JOOOOO!! — Sero wbiegł do domu Denkiego jak zwykle z wódką w obydwu rękach krzycząc jak opętany i witając się z każdym całusem w policzek.

Zaraz po nim wszedł przewracające oczami jak zwykle Kacchan i Shoto zamykający za nimi drzwi.

Dzisiaj mieliśmy zrobić taką małą imprezę nocowanie u Denkiego, jako iż jego dom jest w chuj duży a jego rodziców nie ma.

— cześć wszystkim — machnął nam heterochromik stawiając torby z - prawdopodobnie alkoholem na blat w otwartej kuchni.

— cześć chłopcy.

Przywitała się jedyna jak narazie dziewczyna w naszym towarzystwie nie odwracając wzroku od swoich paznokci które właśnie przechodziły renowacje.

— kurwa to znowu mój lakier? — zakrztusiłem się colą którą właśnie piłem — zajebałaś mi go?

— nie, pożyczyłam — stwierdziła przestając na chwilę to co robi żeby spojrzeć na mnie sceptycznie — poza tym — wróciła do swojego zajęcia — zgodziliśmy się w końcu na to że będziesz moim sugar daddym czyż nie?

Japierdole..

Teraz to pozostali (oprócz Denkiego) spojrzeli na mnie jakbym właśnie ujawnił że jestem Spidermanem, czego nie zrobiłem.

— tak, dlatego mogę ci kupić twój własny lakier, bo nie chce żebyś kradła moje! — wytłumaczyłem załamując się już wewnętrznie.

— w takim razie kup sobie nowy a ten oddaj mi.

— ale to była halloweenowa edycja, już ich nie ma..

— no widzisz — powiedziała zakręcając lakier i obserwując czy nigdzie nie wyjechała a potem zwracając wzrok ku mnie.

— jesteś pewien że masz chuja? Bo zachowujecie się jak dwie baby — zaśmiał się Kacchan obserwując całą sytuację.

Od razu się speszyłem tym samym kończąc temat. Czy Kacchan zawsze musiał być taki wredny? Zawsze kiedy jesteśmy sami, co zdarzało się dość dużo razy, jest spokojny i szczery, ale kiedy już chociażby jedna osoba do nas dołączy, staje się oschły i wredny wobec mnie.

Dlatego też pewnie Uraraka i Denki najpierw mi nie uwierzyli że zakochałem się akurat w nim, ale kiedy im powiedziałem jak delikatny i przyjemny jest w samotności, od razu zmienili zdania. Z całym szacunkiem do masochistów, ale nie jestem jednym z nich.

— a co, chcesz sprawdzić?

Odpowiedziałem jednak nie myśląc ani trochę nad tym co powiedziałem, a raczej do kogo. KURWA TO MÓJ HUMOR OK? KTOŚ MI POWIE ŻE MU DZIADEK ZMARŁ TO JA ZROBIE 'PUK PUK KTO TAM NA PEWNO NIE TWÓJ DZIADEK' A POTEM BĘDĘ PRZEPRASZAĆ PIĘĆSET RAZY...

Spojrzałem na niego nie wiedząc co jeszcze dodać, zacząć przepraszać czy od razu iść się zabić?

On tylko patrzył na mnie w szoku, jednak po kilkunastu sekundach (najgorsze kilkanaście sekund w moim życiu) zaczął się rumienić dalej nie zmieniając wyrazu twarzy a chwilę później wyszedł bez słowa do toalety.

ᴜɴᴅᴇʀ ᴛʜᴇ ᴍᴀsᴋ | 🅱🆇🅱Where stories live. Discover now