- Leo odwiózł byś mnie do domu? - spytałam, wiedząc że jestem trochę podpita, więc nie mogę sama prowadzić.

- Coś się stało? - spojrzał na mnie troskliwie.

- Bawię się fatalnie - wyznałam szczerze, nawet nie starając się o jakąś wymyślną wymówkę. - Chętnie zakopałabym się w łóżku, nie mam humoru na alkohol i tańce.

- Jasne odwiozę cię. Poczekaj na mnie w samochodzie, a ja pójdę tylko pożegnać się ze znajomymi, dobra? - spytał, upewniając się czy to na pewno w porządku. Słodko.

Pokiwałam głową i zgodnie z umową skierowałam się do drzwi, szybko wychodząc na zewnątrz. Na dworze było dość rześko, bo wieczory zaczęły robić się powoli chłodne. Szybko dotarłam do idealnie zaparkowanego samochodu Leo i wsiadłam na miejsce pasażera. Odchyliłam głowę, opierając ją o zagłówek. Zamknęłam oczy i wzięłam kilka głębszych wdechów by trochę ochłonąć. Odcięcie się od tej głośnej muzyki i tłumu ludzi było przyjemne. Siedziałam tak jeszcze chwilę, kiedy usłyszałam przytłumiony trzask drzwiami. Spojrzałam w tamtą stronę mając nadzieję że to mój przyjaciel, ale zamiast Leo zobaczyłam Gabriela, który wlekł za sobą Olivię, mocno trzymając ją za przedramię. Był wściekły. Mocniej wtopiłam się w siedzenie, przyglądając się całemu zajściu. Nie martwiłam się, że mnie zauważą, bo na dworze było już całkiem ciemno, a jedyne światło dawała lampa wisząca nad garażem, która była kawałek dalej, więc oświetlenie do mnie nie docierało. Za to dawało mi świetny widok na ich dwójkę.

Zatrzymali się kawałek przed drzwiami, gdy Gabriel zaczął coś do niej mówić. Chłopak stał do mnie tyłem wiec nie mogłam zobaczyć jego twarzy, widziałam tylko jak mocno gestykulował, unosząc się. Blondynka z żalem zaczęła zaraz się z czegoś tłumaczyć, próbując złapać go za rękę. W oczach Olivii zabłyszczały łzy, kiedy mówiła do niego, kładąc ręce na jego klatce piersiowej oraz wieszając mu się na szyi. Gabriel dalej jej coś ciagle tłumaczył, ale jej mina się zmieniała. Jej oczy już nie były wilgotne, a na ustach nie malował się żal tylko zadziorny uśmiech. Dziewczyna wymownie wskazała to na siebie to na chłopaka, wyglądając jakby próbowała z nim flirtować. Przewróciłam oczami i nawet nie chcąc wiedzieć co działo się dalej, oszczędziłam sobie patrzenia na tą całą szopkę, wracając do poprzedniej pozycji z mocno zaciśniętymi powiekami. Gdy spojrzałam na nich ponownie, zobaczyłam jak zmierzają razem do wejścia, znikając za drzwiami.

Chwilę później z domu wyszedł Leo, żwawym krokiem dochodząc do auta. Wsiadł na miejsce kierowcy i od razu ruszył.

- Stało się coś konkretnego? - zapytał nagle zbijając mnie trochę z tropu.

- Wiesz, że pokłóciłam się z... - zaczęłam, nie chcąc mówić mu o tym że widziałam Gabriela, ale od razu mi przerwał.

- Na imprezie - doprecyzował.

- Nie - skłamałam. - Po prostu...

- Na pewno? - dopytał, kolejny raz mi przerywając i patrząc na mnie podejrzliwie.

I w tym momencie zdałam sobie sprawę, że on wie. No jasne że wie, musiał się z nim minąć. Głupia łudziłam się, że Gabriel zdążył ulotnić się już gdzieś w środku, zanim Leo wychodził.

- Po co pytasz, skoro doskonale wiesz co się stało?

- Czemu nie chciałaś mi powiedzieć sama z siebie? - odpowiedział pytaniem na pytanie.

- Ostatnio zarzucam cię masą problemów, cały czas mówię ci że coś się dzieje i właśnie wyciągnęłam cię z imprezy, na której się dobrze bawiłeś tylko i wyłącznie przez mój gówniany humor. Bez słowa zebrałeś się i skończyłeś zabawę dla mnie - westchnęłam, patrząc ze wstydem przez szybę.

I still hate you but...Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt