12

213 12 0
                                    

Na wyścigu

- Jesteś tego pewna na sto procent? - pyta mnie dzisiaj Miko już po raz setny.

- Tak, jestem pewna. Inaczej nie byłoby mnie tutaj. I przestań się bać. Nic mi nie będzie. - mówię.

- Wiem. Po prostu się martwię.

- Co jest najgorszą rzeczą, która może mi się przytrafić?

- Nie chcę wiedzieć.

- Wyścig powinien się rozpocząć lada moment. -  słyszę Dominika za mną.

- Okej. No to chłopcy, życzcie mi powodzenia. - mówię i wsiadam do samochodu.

Podjechałam samochodem na linię startu. Po mojej prawej stronie stał Alfa Romeo Brera, ale nie widziałam kierowcy bo miał przyciemnione szyby. Piękny samochód. Zawsze mi się podobał. Kto by pomyślał, że będę się teraz z nim ścigać.

Na linii startu stoją dwa piękne samochody. Mercedes AMG GT i Alfa Romeo Brera. Zwycięzca bierze udział w ostatnim wyścigu. Włączcie silniki i za
Trzy... Dwa... Jeden...
START!

Alfa Romeo było szybkie, ale niewystarczająco, aby mnie prześcignąć. Zmieniłam bieg i teraz byłam przed przeciwnikiem. Po ostatniej zmianie biegu przekroczyłam linię mety.

AMG GT WYGRYWA!

Dojechałam na start i wysiadłam z samochodu. Szukałam samochodu mojego przeciwnika, ale zniknął. Bardzo dziwne.

- Diana! - słyszę Amelię. Uściskała mnie mocno. - Wygrałaś!

- N-nie wiem co powiedzieć. - mówię przytłoczona.

- Dziewczyno, jesteś niesamowita. - mówi Dominik i mnie przytula.

- Och, przestań. -  mówię. Aleks i Kamil robią to samo. Wtedy znikąd pojawia się Mikołaj i bardzo mocno mnie przytula.

- Dzięki Bogu, że nic ci się nie stało. - powiedział niższym głosem.

- Mówiłam, że wszystko będzie dobrze. - mówię z uśmiechem.

Wtedy słyszę dźwięk telefonu. To był telefon Miko. Zmarszczył brwi, patrząc na ekran.

- Chłopaki, dziś wieczorem spotykamy się z szefem Marcela. - mówi brązowooki.

- Co napisał? - pytam.

- Wysłał mi adres.

- Więc chodźmy. - dodaje Dominik.

- To adres Diany i Amelii.

- Co?! - pytam zdezorientowana.

- Nie żartuję. - odpowiada Miko.

- Nie rozumiem.

- Ja też nie i chcę się dowiedzieć, kto to jest. - mówi Mikołaj i wskakuje do samochodu. Potem ja i Aleks. Dominik pojechał z Amelią i Kamilem. Ponieważ ulice były puste, mogliśmy przyspieszyć na drodze.

Dwadzieścia minut później dotarliśmy pod dom. Zatrzymałam silnik, a ręce nadal drżały mi na kierownicy. Mikołaj położył swoją rękę na mojej. Niemal natychmiast się uspokoiłam.

- Wszystko będzie dobrze. Jesteśmy tu z tobą.

- Mam taką nadzieję. Dziękuję.

Wysiedliśmy z samochodu i udaliśmy się w stronę drzwi wejściowych. Otworzyłam je i weszłam do salonu. Dominik włączył światła i nie mogłam uwierzyć własnym oczom.

- Mamo? Tato? - zapytałam zszokowana. - To jakiś chory żart. - Łzy napływają mi do oczu, ale udaje mi się powstrzymać płacz.

- Diana, to...– mówi mama, ale jej przerywam.

- Myślisz, że jestem głupia? Jak długo to robicie?

- Odkąd zaczęłaś naukę w liceum. - odpowiada tata.

- Okłamywaliście mnie przez te wszystkie lata?

- Nie mieliśmy wyboru.

- Och, a jedyny wybór, jaki wam pozostał, to trzymać to przede mną w tajemnicy? Wiecie co? Róbcie, co chcecie, ale w tej chwili nie chcę was widzieć na oczy. - mówię i wychodzę z domu. Wychodzę do Mercedesa i odjeżdżam.

MIKOŁAJ

- Jadę za Dianą.


- Musi pobyć sama. - mówi jej mama.

- Żarty sobie pani robi? Ona potrzebuje kogoś teraz. Dopóki nie wrócę z Dianą, nich Pani wyjaśni, dlaczego państwo pracują w tym interesie.

- A jeśli tego nie zrobimy? - pyta jej tata.

- Jeśli Dianie coś się stanie, to będzie wasza wina. - odpowiadam i wybiegam z domu wskakując do samochodu Dominika.

DIANA

Siedzę na masce samochodu wylewając łzy. Nie mogę w to uwierzyć. Moi rodzice. Dlaczego to zrobili?

Słyszę za sobą silnik, ale nie zawracam sobie tym głowy.

- Dzięki Bogu, że cię tu znalazłem. - słyszę głos Mikołaja.

- Odejdź. Chcę być sama.

- Nie odejdę. Poza tym kłamiesz. - mówi i słyszę jego zbliżające się kroki.

- Mikołaj, mówię poważnie. Odejdź!

- Bo co? Zadźgasz mnie kluczykiem do samochodu? Nie zostawię cię samej, Di. - mówi i mnie przytula.

- Dlaczego?

- Bo nie zasługujesz na to.

- Więc na co zasługuję? Na okłamywanie mnie? Na złamanie serca przez własnych rodziców? - mówię załamana.

- Chodź. Odwiozę cię do domu.

- Nie. - mówię i wyrywam się z jego objęć. - Nie wejdę do domu z tymi kłamcami.

- Chodź przynajmniej do mnie. Nie chcę, żeby coś ci się stało. - mówi.

- Dobrze, pojadę z tobą. - mówię.

- Dobrze, teraz wytrzyj te łzy. Musisz widzieć gdzie jedziesz. - mówi, ścierając moje łzy.

Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie podobało mi się ciepło jego dłoni.

Dwadzieścia minut później dotarliśmy przed jego dom.

Weszliśmy po schodach do pokoju Mikołaja.

- Tam jest łazienka. - wskazuje dłonią na drzwi przed nami. - Zaraz przyniosę ci ubrania, jeśli nie masz nic przeciwko. - mówi drapiąc się po karku.

- Dziękuję.

Zostawia mnie samą na kilka minut, po czym wraca z parą spodenek i koszulką.

- Dobranoc, Di.

- Dobranoc, Miko. - mówię i wychodzi z pokoju.

Idę do łazienki i przebieram się w ubrania, które dał mi Mikołaj. Wychodzę z pomieszczenia i kładę się do łóżka.

Byłam zbyt zmęczona, żeby walczyć z własnymi myślami, dlatego jedyną opcją, jaką miałam, było zapadnięcie w głęboki sen.

The stars will find Us - Mikołaj Tylko | KonopskyyWhere stories live. Discover now