Rozdział 5 Gaz pieprzowy

115 10 0
                                    

                         ~<>Nadia<>~
Nie jestem osobą lekkomyślną, zazwyczaj. Czasami jednak miewam nie najbardziej przemyślane pomysły. Znalazłam Kamila na Facebooku i ten idiota miał tam zamieszczony dokładny adres. Za dobry to on nie był. Postanowiłam tam pójść. Ubrałam swoje converse które razem z plecakiem przywiózł mi kierowca. Wyszłam z domu biorąc klucze i pisząc kartkę ze wyszłam i gdzie. W mapach Google znalazłam najbliższy sklep w którym mogła bym znałeśc gaz pieprzowy i go kupiłam płacąc telefonem. Zamówiłam ubera ponieważ mieszkanie brata Czarka było dość daleko stąd. Wysiadłam ulice wcześniej, ruszyłam w stronę domu zaciskajac rękę na gazie pieprzowym. Blok w którym było mieszkanie mężczyzny był dość opuszczony, postanowiłam sprawdzić najpierw piwnice otwierając drzwi od korytarzu z piwnicami wsuwką która zabrałam z łazienki. Podążałam korytarzem szukając pomieszczenia z numerem 11. Znalazłam.
                     ~<>Czarek<>~
Wyplułem resztkę krwi na ziemię. Kamil już wyszedł a ja dowiedziałem się dlaczego mnie porwał. Dla okupu. Stwierdził że Anna i Wiktor zapłacą wysoką kaucje.
Dobra - pomyślałem - było miło ale czas się zbierać. Rozejrzałem się po pomieszczeniu jeszcze raz tym razem dokładniej poszukujący czegoś ostrego. Mam. Noz na półce odalonej ode mnie okolo metr. Oglądałem kiedyś filmik co robić w takiej sytuacji i mężczyzna z filmiku przewrócił się na bok.
Też to zrobiłem.
Podkulił nogi a następnie kopnął w krzesło aby się od niego uwolnić.
Jednak filmiki z YouTube o samoobronie to ustawiane gówno. Usłyszałem że drzwi się poruszają. I nagle weszła tam Nadia.
- Czarek? - zapytała - przyszłam Ci pomóc.
-To szybko zanim Kamil tu wróci. Na półce ma lewo ode mnie jest nóż. Weź go i przetnij liny.
Dziewczyna posłusznie spełnia swoje zadanie. Wstałem a ona podała mi nóż.
-To do samoobrony, ja mam gaz pieprzowy. Zamawiam ubera.
-Okej, plan jest taki że wychodzimy po cichu ale szybko a potem dzida do ubera. Jasne?
Dziewczyna pokiwała głową. Zdecydowanie była zwolenniczką niewerbalnych odpowiedzi. Nasz plan przebiegał o dziwo skutecznie ale gdy już wychodziliśmy zauważył nas Kamil. Nie wiedziałem co zrobić z nożem i puściłem go na ziemię wyrywając dziewczynie gaz. Obsikałem nim brata a on rzucił nożem który trzymał w ręce. Trafił Nadię w ramię.
- Nadia! - wykrzyknąłem przerażony podczas gdy Kamil zwijał się z bólu.
- Już chuj, biegniemy.
Pobiegliśmy, wsiadając do ubera podałem nazwę szpitala w którym pracowali Anna, Wiktor i Benio. Mężczyzna wydawał się ogarnięty bo odrazu ruszył a ja zająłem się Nadią.
- Co mam zrobić z tym nożem? Wyciągnąć? - zapytała
-Nie. - odpowiedział kierowca zanim zdążył bym cokolwiek powiedzieć - zostaw go tak jak jest. A ty - powiedział do mnie - w drzwiach są chusteczki..
-Zatamować krwawienie, wiem.
Wyjąłem chusteczki z opakowania i przyłożyłem do jej ramienia.
- Czarek, zadzwoń do Anny i powiedz gdzie jedziemy - powiedziała dziewczyna
- Yyy.. Dobra... Nie zasypiaj czy coś.
- Przecież kurwa nie śpię.
Nie odpowiedziałem tylko wziąłem jej odblokowany telefon. Zadzwoniłem Wiktora.
-Nadia? Gdzie jesteś? Czemu nie ma cie w domu? I co to za kartka?
- Wiktor to ja Czarek.- powiedziałem i Usłyszałem głęboki wdech mężczyzny- Ja i Diana jedziemy do szpitala.
- Kto? Jaka Diana?
- Nadia znaczy się, ona pomogła mi uciec ale oberwała nożem w ramię.
-Cholera już jedziemy do szpitala. Nie wyjmujcie noża. Zatrzymaj czym krwawienie, chusteczka, bluzą, nie istotnie. I uważaj aby żadne bakterie się tam nie dostały. Ja już dzwonię na SOR i ich uprzedzę.
-Okej.
15 minut później byliśmy na miejscu. Dziewczyna została przyjęta odrazu. Miała jakas operacje, ja czekalem a w tym czasie przyjechali Anna z Wiktorem.
                       ~<>Anna<>~
Biegłam po szpitalu w stronę sal operacyjnych. W poczekalni siedział czarek z opatronym łukiem brwiowym i siniakiem na twarzy.
- Czarek! - zawołałam i podbiegłam przytulić chłopaka na co on odwzajemnił gest. Chwilę potem przybiegł Wiktor.
- Młody, wszystko jest okej? Ja się czujesz? Co z Nadią?
- Ze mną wszystko okej. Tylko skręcony nadgarstek i rozwalony łuk brwiowy. Nadia jest operowana ale to nie jest tudna operacja podobno. Ma nic jej nie być.
- Biedna dziewczyna. - powiedziałam
- Dzielna, chociaż lekkomyslna. - dodał Wiktor. - Wszystko będzie dobrze Czarek. Policja już szuka Kamila ale jeszcze przyjadą tu was przepytać. Okej?
- Tak.
I wtedy drzwi się otworzyly.

I'd like to be free Where stories live. Discover now