Rozdział 3 Szofer

142 8 2
                                    

Wyszedłem i zamknąłem drzwi za sobą. Dobrze ze je zamknąłem, przynajmniej dziewczyna nie widziała jak się wywracam. Znam ją od może godziny a czuje z nią więź. Nie miłosną, taką.. Przyjacielską. Z szafy wyjąłem szare dresy ze ściągaczami i czarny t-shirt z jakimś logo na prawej piersi i piżamę. Do tego nowe opakowanie białych skarpetek. Wróciłem do pokoju w którym była dziewczyna.
- Mam tutaj rzeczy dla ciebie. Ubrania na jutro i piżamę. Mam ci pożyczyć jakiś plecak czy ktoś ci przywiezie twój?
- Szofer ma mi jutro przywieść książki i plecak.
Szofer, ona ma szofera, kierowcę. Ile ona ma kasy aby mieć szofera?
-Okej, no to dobranoc.- kiwnąłem głową i zamknąłem drzwi za sobą.
<>~Nadia~<>
Wstałam rano że strasznym bólem głowy. Rozejrzałam się po pokoju gościnnym w którym spałam. Sięgnęłam po telefon leżący na szafce nocnej. Była szósta rano, lekcje zaczynałam na ósmą. Zobaczyłam kilka wiadomości:

Mama:Nie wracaj do póki nie przemyślisz swojego zachowania, albo najlepiej nigdy.

Słodziutko..

Szofer: Przywiozłem twoje rzeczy, odebrała je kobieta w krótki blond włosach.

Ja: Dziękuję.

Wstałam z łóżka i otworzyłam drzwi. Wchodziłam nieśmiało do różnych pokoi szukając Czarka. W jednym z nich leżał na łóżku smacznie śpiąc. Uśmiechnęłam się pod nosem i wyszłam z pokoju. Niepewnie schodziłam na dół i spotkałam Anne z Wiktorem.
- Cześć Nadia, czemu nie śpisz? - zapytał mnie Wiktor
-Dzien dobry, nie jestem śpiąca.
-Jakiś mężczyzna podrzucił twój plecak z książkami, odebrałam je od niego, tutaj leżą. - Anna wskazała na kanapę na której leżał mój plecak- czarny kanken i siatka zapewne z książkami które się do niego nie zmieściły.
-Dziękuję.
- Nie ma sprawy - Anna uśmiechnęła się miło. - Chodź zrobię Ci śniadanie
<>~Czarek~<>
- Młody wstawaj- Usłyszałem głos Wiktora. Naciągnąłem koldre na głowę ale Wiktor nie ustąpił.
- Nadia czeka
Podniosłem jak na zawołanie głowę na co Wiktor się zaśmiał a ja prychnąłem.
- Dobra chodź zjeść śniadanie.
Przewróciłem oczami tak aby Wiktor nie zauważył. Podniosłem się łóżka garbiąc się i westchnąłem. Nie jestem fanem wczesnego wstawiania. Podniosłem się, wyciągnąłem czarny t-shirt z jakimiś autami i spodnie które Anna nazywała cargo, również czarne. Chciałem wejść do łazienki ale okazało się że jest zajęta. Zajęta przez Nadię. Dziewczyna akurat wychodziła spod prysznica owinięta białym ręcznikiem. Stałem wpatrzony w nią jak idiota nie mogąc się poruszyć. W końcu nadludzkimi zdolnościami przerwałem nasz kontakt wzrokowy.
-P-przepraszam - rzuciłem i wyszłem z łazienki. Czekałem około 5 minut aż dziewczyna wyszła ubrana w moje ubrania które jej wieczorem dałem.
- Czarek.. - powiedziała patrząc w ziemię
-Tak?- zapytałem próbując spojrzeć dziewczynie w oczy
- Pożyczył byś mi jakąś bluzę? Jest zimno na dworze... odam ci ją potem, obiecuje.
- Luz. Chodź ze mną wybierzesz sobie jakąś.
-Dziękuję.
Poszedłem w stronę pokoju a Nadia za mną. Wchodząc do pokoju otworzyłem drzwi od szafy i zapaliły się w niej Ledy
- Wybierz coś
Dziewczyna podeszła niepewnie do szafy i zaczęła szukać jakiejś odpowiadającej jej a ja rzuciłem się na łóżko
Ciekawe jakie jest zdrobnienie jej imienia? Nadia.. Dia.. No przecież nie będę mówił do nie Nadusia. Diana? Tak, to dobre.
<>~Nadia~<>
Wybierałam spośród bluz czarka którą ubrać. W pewnym momencie usłyszałam:
- Nadia..
Odwróciłam się aby spojrzeć na chłopaka który leżał na łóżku z rękoma za głowa.
- Tak?
- No bo tak sobie pomyślałem - yhym- że każdy do ciebie mówi Nadia, no nie?
Pokiwałam niepewnie głową.
- No wiesz.. Tak jakby tak mnie rodzice nazwali i tak mam w papierach.
- Zabawne-chłopak prychnął i przewrócił oczami a ja zachichotałam - Ale wracając, ja nie jestem wszyscy i będę mówił inaczej.
- A jak? - zapytałam unosząc brew
- Diana. - odparł krótko.
- Czemu? - teraz zmarszczyłam brwi
- No bo pozmieniam sylaby jak jest Na dia to na odwrót będzie Diana.
- No to będzie ciekawie - odwróciłam się z powrotem w stronę szafy. Zauważyłam rożową bluzę i już chciałam po nią sięgnąć po nią gdy poczułam oddech Czarka na swoim uchu i dłonie oplatając moją talię.
- Oczywiście że będzie - wyszeptał mi do ucha, puścił i wyszedł. Czułam jak na moje policzki wstępuje rumieniec. Zauwazylam rozowa bluze i juz chcialam po nia siegnac po nia gdy poczulam oddech Czarka na swoim uchu i dlonie b moja talie.
- Oczywiscie ze bedzie - wyszeptal mi do ucha, puscil i wyszedł.czułam jak na moje policzki wstępuje rumieniec

I'd like to be free Where stories live. Discover now