Rozdział 2 Pokój Gościnny

179 6 0
                                    

- Wszystko dobrze? - zapytałem dziewczyny
- Tak, wszystko jest okej.- odpowiedziała znowu spuszczając wzrok.
- A tak na serio? - zapytałem unosząc brew
- Ja.. Pokłóciłam się z rodzicami. - wskazała w stronę małżeństwa w wieku Anny i Wiktora. Tylko ze byli całkiem inni, bardziej dostojni i bogaci.
-Przykro mi...- niby miałem iść wymiotować ale coś mi nie pozwalało zostawić dziewczyny samej.
- Czy mogę Ci jakoś pomóc? - zapytałem
- Chyba nie.. Chociaż.. Nie mam obecnie domu wiec jeśli pożyczył byś mi pieniądze na hotel, byle jaki nawet taki wieloosobowy to była bym wdzięczna.
- Pieniędzy może nie mam ale możesz przenocować u mnie. Zapytam tylko Annny i Wiktora ale na pewno się zgodzą.
-Mówisz do swoich rodziców po imieniu? - zapytała oburzona
-To nie są moi biologiczni rodzice, jestem adoptowany. - wytłumaczyłem się- chodź zapytamy ich - złapałem dziewczynę za nadgarstek i pociągnąłem w stronę rodziców i Benia. No trudno, zwrócę jedzenie w domu. Podeszliśmy do nich a ja odrzchnąłem spoglądając na nich i zostałem obdarzony ich uwagą.
- Słuchacie- powiedziałem- to moja koleżanka Nadia. Nadia pokłóciła się właśnie z rodzicami. I wiem to dziwna prośba ale... Ona- zastanowiłem się jak to powiedzieć, spoglądając na dziewczynę która wbijała wzrok w ziemię.- Rodzice wyrzucili ją z domu.
- Co? - zapytał Wiktor - poczekaj chwile Czaruś. Bardzo mi przykro z tego powodu, ale co my mamy zrobić?
Szczerze? Nie wiedziałem, jednak wiedziałem że muszę pomóc dziewczynie. Nawet jeśli miałbym zapomnieć o sobie i swoim, powiedzmy, problemem.
- No.. Nie wiem.. - powiedziałem drapiąc się po głowie- moglibyśmy ją przenocować u nas?
- A co potem? - zapytała Anna
- Moi rodzice często są na mnie źli. Na pewno zaraz się pogodzimy i wrócę do siebie proszę tylko o dwa, trzy dni. Nie będę przeszkadzać ani się narzucać, na pewno się odwdzięczę, pieniędzmi lub czymkolwiek innym. -dziewczyna spojrzała im w oczy, ja spojrzałem na Vicka który o dziwo siedział cicho.
- Ja...no nie wiem. - Wiktor wyglądał jakby było mu przykro- No dobrze... Nadio zwrócił się do dziewczyny- Czy powiadomisz o tym swoich rodziców?
Dziewczyna pokiwała głową.
- No to my chyba będziemy się zbierać- powiedziała Anna- Do zobaczenia na dyżuże Benio
- Do zobaczenia.
Wszyscy się pożegnali i pojechaliśmy do domu. W czasie drogi powrotnej za wiele się nie odzywałem za to nastolatka odpowiadała na pytania rodziców. Na przykład dowiedzieliśmy się że dziewczyna  jest rok młodsza i chodzi do tej samej szkoły co ja będę. Było widać że Anna i Nadia nadają na podobnych falach i się rozumieją. Gdy wróciliśmy Anna zabrała Nadię pokazać dom, łazienkę i pokój gościnny. Postanowiłem pograć na konsoli.
-Czarek! - Usłyszałem wołanie Anny z góry- podejdziesz? Jesteśmy w pokoju gościnnym.
Posłusznie wstałem i tam poszedłem. Sam myliłem jeszcze pokoje ale miałem nadzieje że niedługo się to zmieni.
-Tak? - zapytałem
- Mógł byś przynieść Nadi jakieś swoje ubrania? Bluzkę i jakieś może dresy, co?- spojrzałem na dziewczynę i dopiero teraz zauważyłem że jest w wieczorowej sukience według mnie wyglądała cudownie.
- Jasne
- To ja już położę się spać. Dobranoc wam- powiedziała Anna i wyszła.
Juz miałem wychodzić ale Nadia złapała mnie za nadgarstek.
- Czarek jestem ci wdzięczna. Naprawdę bardzo dziękuję, nie znasz mnie a namówiles swoich rodziców na to abym mogła tu przenocować. Musisz być wspaniałym chłopakiem.
- Jestem taki - mrugnąłem do niej porozumiewawczo na co zachichotała. Bardzo ładnie się śmiała. Tak naturalnie. Ogólnie miała ładny głos, taki melodyjny i przyjemny dla ucha.
- Zaraz wrócę tylko przyniosę Ci ubrania, okej? - zapytałem uśmiechając się nie wiadomo dlaczego.
-Okej.

I'd like to be free Donde viven las historias. Descúbrelo ahora