David
Zaparkowałem motocykl na uboczu. Cordelia z niego zeskoczyła i rozejrzała się po ludziach którzy nas otaczali.
- Co będziemy robić?- zapytała.
- Zjemy coś.- ruszyłem w jej stronę.
Brunetka się uśmiechnęła skupiając swoje śliczne niebieskie oczy na mnie.
Poprawiłem swoje włosy które zostały zmiażdżone przez kask. Razem z Cordelią szliśmy w stronę jednej z moich ulubionych knajp. Rozluźniłem swoje mięśnie i przyjrzałem się jej profilu. Ugryzłem się w środek policzka i lekko przymrużyłem oczy.
Odwróciła głowę w moją stronę i się lekko uśmiechnęła. Mój wzrok padł na wejście do knajpki. Otworzyłem drzwi Cordelii a ona cicho mi podziękowała. Ruszyłem odrazu za nią.
- David!- usłyszałem krzyk.
Gdy mój wzrok padł na kolegę za blatem parsknąłem śmiechem.
- Privet.- machnąłem dłonią.
Przetłumaczenie: Cześć
- Chto dlya tebya, chuvak?- zapytał gościu obok niego.
Przetłumaczenie: Co dla ciebie, stary?
- Na co masz ochotę?- zapytałem dziewczynę łapiąc ją w talii by skupiła na mnie swoją uwagę.
Jej oczy błądziły po nazwach wypisanych na wielkich ekranach.
- Może tortilla?- zerknęła na mnie.
- Dobry wybór.- skomentował Jegor.
- Dla mnie to co zawsze.- powiedziałem do Zahar'a.
- Już się robi. Na miejscu czy na wynos?
- Na miejscu.
- Gde ty vzyal takuyu krasotu?
Przetłumaczenie: Skąd wziąłeś taką ślicznotkę?
- Derzhis' ot neye podal'she.- odwróciłem głowę w stronę dziewczyny.
Przetłumaczenie: Trzymaj się od niej z dala.
Zajęliśmy miejsce gdzieś w tyle i czekaliśmy na nasze zamówienie.
- Na prawdę dalej tak myślisz?- prychnęła z uśmiechem na twarzy.
- No tak.- parsknąłem.
- To Gigi chciała twojego instagrama, wbij sobie to do tej pustej główki.
Uśmiechnąłem się pod nosem. Lubię jej to wypominać. Chociaż wiem że było tak jak mówi, w końcu rozmawiałem o tym z Gigi.
- Proszę bardzo.- Zahar postawił przed nami talerze.- Smacznego.- dodał.
- Dziękujemy.
Cordelia się uśmiechnęła do chłopaka i odwróciła głowę w moją stronę.
Do knajpki weszli następne gości którzy odrazu zostali przywitani przez chłopaków.
- Przez jakiś czas tutaj też pracowałem.- skupiłem na siebie jej uwagę.
- Serio?- uniosła lekko brwi.
- Mhm.- ugryzłem swojego kebaba.
- A teraz pracujesz?- zapytała.
- Tak.- popiłem coca colą.- Mam swoją firmę.- przyznałem.
Jej szczęka drgnęła.
- W tym wieku?- zdziwiła się.
- Każdego to dziwi.- westchnąłem.- Jest to dziwiące ale bez przesady.- wziąłem następny gryz.
- Wiesz, większość naszych rówieśników nawet nie pracuje a ty już tyle osiągnąłeś.- wzruszyła lekko ramionami.
- Wiem.- przytaknąłem.- Nie zrobiłem to sam.- pokręciłem głową.- To firma dobrego znajomego, który już od długiego czasu chciał oddać swoją firmę w moje ręce. Od mojego piętnastego roku życia chodziłem do niego po szkole, wtedy uczył i pokazywał mi niektóre rzeczy.- wytłumaczyłem.
Przytakiwała i jadła swoją tortillę.
- Kiedy skończyłem dziewiętnaście lat stałem się głową firmy.
- Gratulacje.- uśmiechnęła się lekko.
- Smakuje ci?- zapytałem.
- Tak.
- Ja robiłem lepsze.- wyszeptałem.
Cordelia parsknęła śmiechem, dłonią zakryła swoje usta.
**
- Jak się mówi do widzenia?- wyszeptała ubierając swoją kurtkę.
- Do svidaniya.
- Jak?- uchyliła lekko usta.
- Do svidaniya.- powiedziałem w zwolnionym tempie tuż jej uchu.
Przytaknęła lekko z uśmiechem.
Przepuściłem ją pierwszą. Szedłem tuż za nią.
- Do svidaniya.- powiedziała do chłopaków.
Skupili na nią swój wzrok i z szerokim uśmiechem skinęli głową.
- Prosto vezhlivo, David.- machnął na mnie palcem Jegor.
Przetłumaczenie: Tylko grzecznie
- Konechno.- parsknąłem śmiechem.
Przetłumaczenie: Oczywiście.
Otworzyłem drzwi i wyszliśmy z knajpki.
- Co powiedzieli?- zapytała.
- Pytali się czy smakowało.- skłamałem.
- I dlatego machał tak palcem?- zadarła podbródek ku górze.
- Tak, tak.- przytaknąłem.- Tak robimy w Rosji.- wymknąłem się.
- Mhm.- przytaknęła. Chyba mi nie uwierzyła.
Moja dłoń spoczęła na jej biodrze i razem szliśmy w stronę motocyklu.
__
Rozdział 19