Cordelia
Julian: Myślisz że jesteś śmieszna?
Julian: Tylko się ośmieszasz.
Julian: Zmądrzej w końcu i przejrzyj na te swoje zasrane oczy.
Julian: Tak po nocach się szlajać bez mojej wiedzy.
Julian: Za kogo ty się uważasz, dziewczynko?
Julian: Jesteś gówno warta.
Julian: Nie znajdziesz nikogo lepszego ode mnie.
Przewijałam wiadomości Juliana. Przełknęłam swoją ślinę i pozwoliłam sobie spojrzeć w dół ekranu.
Julian: Jestem najlepszą osobą w twoim życiu, zawsze dbałem o twoje bezpieczeństwo, zadowalałem cię, martwiłem się o ciebie, gdy popadłaś w depresje to ciebie z niej wyciągnąłem, zawsze byłem a ty mi się takim czymś odwdzięczasz. Żeby ci było wstyd.
Julian: Będziesz żałować do końca swojego życia.
Wzięłam głęboki wdech i drżącą dłonią sięgnęłam po picie które stało na mojej szafce nocnej.
Zerwałam z Julianem już prawie dwa tygodnie temu. A on nadal nie może się pozbierać. Nagle zaczęło mu zależeć. Gdy mu powiedziałam o swojej decyzji to zaczął mnie błagać bym została, obiecywał że będzie lepszy, pierwszy raz widziałam jak płakał.A przez ostatni tydzień zaczął wypisywać do mnie te wiadomości.
Weszłam w kontakty i zablokowałam mu ostatni dostęp do mnie. To już koniec.
Odetchnęłam głęboko i odłożyłam swój telefon. Przymknęłam na chwile oczy ale przychodzące powiadomienie sprawiło że je otworzyłam. Zerknęłam na ekran i zauważyłam wiadomość która sprawiła że się uśmiechnęłam.
David: Śpisz?
Ja: Nie
David: Jak się czujesz?
Ja: Już jest okej. Jak było u babci?
David: Dobrze, jestem trochę zmęczony ale pomyślałem że jeszcze do ciebie napiszę.
Uśmiechnęłam się pod nosem wpatrując się w jego wiadomość.
David: Bądź jutro gotowa o 20, ubierz się ciepło.
Przygryzłam niepewnie wargę i skupiłam wzrok na białym suficie.
Ja: Oki
David: Motocyklem czy autem?
Ja: Motocyklem.
David: Spodobało ci się?
Ja: Tak
**
- I usłyszałam od niego coś takiego.- prychnęła pod nosem.- Posrany.- burknęła.
- Nie martw się takimi.- wyciągnęłam z torebki swoją wodę.
- Nie martwię.- wyciągnęła do mnie dłoń bym podała jej swoją wodę.
Upiłam łyk rozglądając się po korytarzu a następnie podałam butelkę Gigi.
- A co u ciebie i ananasa?- poruszyła śmiesznie brwiami.
- Pisaliśmy wczoraj.- uśmiechnęłam się pod nosem.
- Uuu.- oddała mi butelkę.
- Ma dziś przyjechać po mnie.- zerknęłam w bok obawiając się że go zauważyłam, ale nie był to David.
- I co będziecie robić?- zapytała ciekawska.
- Nie wiem.- wzruszyłam ramionami.
Gigi mi się uważnie przyjrzała i lekko przytaknęła.
- Co?- zapytałam.
- Nic nic.- pokręciła głową.- Będę go miała na oku.- powiedziała poważnie.
- Czemu?
- Nie oddam cię w złe ręce, nie popełnię tego błędu drugi raz.- oparła się o ścianę.
Na wspomnienie o mojej relacji z Julianem ugryzłam się w wnętrze policzka.
Uśmiechnęłam się słabo i kątem oka zauważyłam idącego wysokiego bruneta. Wyprostowałam plecy i subtelnie odwróciłam głowę w jego stronę. Obok niego szła blondynka. Gadała coś pokazując rękoma.
David przytakiwał do momentu w którym mnie dostrzegł. Wygięłam usta w lekkim uśmiechu a on mrugnął do mnie okiem. Prędko odwróciłam wzrok czując jak policzki mnie pieczą.
- No nieźle, Cordelia.- westchnęła Gigi.
- Co?
- Lecicie na siebie.- poprawiła swoją torbę na ramieniu i mnie wyminęła.
Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam krokiem za nią.
- Nie prawda.- zmarszczyłam brwi.
- Przecież z daleka to widać.
Ugryzłam się w wargę i spojrzeniem znowu szukałam Davida.
- On jest zwykłym chłopczykiem który się spuszcza na prawo i lewo.- prychnęła.- Same laski się wokół niego kręcą. Rozkocha cię w sobie i cię rzuci dla pierwszej lepszej.- powiedziała pewna idąc przed siebie.
- Czemu tak myślisz?- zapytałam.
- Proszę cię.- spojrzała na mnie dużymi oczami.
- No co? Oceniasz książkę po okładce.- dorównałam jej kroku.
- Co?- uchyliła wargi zatrzymując się na środku korytarza.- Przecież widzę jak się zachowuję.- machnęła dłonią patrząc mi prosto w oczy.
- Przypomnę ci kto go pierwsze chciał.- założyłam skrzyżowane ramiona na piersi.- Jesteś zazdrosna że mrugnął do mnie okiem i próbujesz mi teraz wmówić że jest dla mnie nieodpowiednią osobą. To jest żałosne.- podniosłam brwi w górę.
- Owszem próbuje ci to powiedzieć ale nie dlatego ze mrugnął do ciebie swoim zasranym okiem tylko nie pasujecie do siebie.- ruszyła dalej korytarzem.
- Dlatego mówię że oceniasz książkę po okładce. On wcale nie jest taki za jakiego ludzie go mają.- wymamrotałam.
- I jeszcze go bronisz.- prychnęła pod nosem i weszła do klasy zamykając mi przed nosem drzwi.
Aha
_
Rozdział 18