Cordelia
Stanęłam do niego przodem i wymierzyłam dłońmi prosto w jego klatkę piersiową. Pchnęłam go z całej siły a on ani drgnął. Uchyliłam lekko usta zażenowana tą sytuacją.
- Podbija ci to ego?- zapytałam zakładając skrzyżowane ręce na piersi.
- Nie.- powiedział obojętnym głosem.- Ale podoba mi się świadomość że nie możesz o mnie zapomnieć.- kąciki ust powędrowały mu ku górze.
- Jak mam o tobie zapomnieć jak mnie nachodzisz na każdym kroku?- burknęłam.
- Już nie ukrywaj że ci się to nie podoba.- podniósł lekko podbródek ku górze.
- Jesteś irytujący. Spierdalaj.- odwróciłam się, zamknęłam szafkę i z książkami w rękach ruszyłam w przeciwnym kierunku.
- Do starszego z szacunkiem.- powiedział pod nosem i mnie zostawił.
Wreszcie.
Już wiedziałam że przez cały dzień będę miała zjebany humor. Tym bardziej że rano Julian do mnie wydzwaniał. A teraz jeszcze David.
Resztę dnia przesiedziałam z Gigi. Tylko ona skończyła godzinę wcześniej niż ja. Gdy lekcje dobiegły końca. Mogłam wreszcie wrócić do domu. Wyszłam z klasy i ruszyłam korytarzem do wyjścia.
Nagle zobaczyłam idącego w moją stronę Eliasa razem z Milanem. Odwróciłam od nich wzrok i skupiłam go w swojej komórce.
- Delia.- zaczął Elias.
Udałam że tego nie słyszę i przyłożyłam telefon do ucha. Jednak szybko się poddałam jak zobaczyłam że stali przede mną.
- Wpadniesz do mnie na domówkę?- zapytał Elias.
- Eee.- patrzyłam raz na jednego chłopaka raz na drugiego.
Rok temu się trzymałam z Eliasem ale dużo się zmieniło przez wakacje.
- Nie wiem czy będę mogła.- wymamrotałam pod nosem.
- Octavia i Richard napewno ci pozwolą, dobrze mnie znają.- wzruszył ramionami.
- Nie o nich chodzi.- wydukałam zażenowana.- Mój chłopak...- nie dokończyłam.
- Julian.- burknął pod nosem Elias.
- Ma obsesje na kontrolowaniu mnie. Już to że do was gadam i na was patrzę jest dla niego problemem.- wytłumaczyłam.
- Bardzo bym chciał żebyś była na domówce.- powiedział Elias.
Przełknęłam swoją ślinę i nerwowo zerknęłam na swój telefon.
- A gdyby on też przyszedł?- zapytał Milan.
- Eh.- spiorunowałam ich wzrokiem.
- Nie.- powiedział szybko Elias.- Nie lubimy się.- wytłumaczył.
- Przecież nie będzie sprawiał tyle kłopotów.- wzruszył ramionami blondyn.
- Porozmawiam z nim.- powiedziałam.
- Okej.- kiwnął Elias.
Minęłam chłopaków i ruszyłam do wyjścia. Chciałam mieć tą rozmowę z głowy więc wzięłam autobus w stronę jego domu. Oby tam był. Inaczej jechałam na marne. Nie chciałam mu pisać że wpadam bo mógłby się do tego przygotować. A sama nie byłam przygotowana na tą rozmowę.
Wysiadłam z busa i musiałam jeszcze przejść kilka metrów. Weszłam na jego podjazd i podeszłam do drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem a noga mi się zaczęła trząść. Nie powinnam tak się czuć i tak reagować na następną głupią i toksyczną rozmowę z moim chłopakiem.
Gdybym była normalnym zdrowym związku to ta rozmowa by się nawet nie powinna wydarzyć. Ale nie. Naiwna Cordelia zakochała się w toksycznym Julianie i teraz nie umie normalnie żyć.
- Delia?- zdziwił się. Włosy miał w nieładzie a na sobie same bokserki.
Kiedyś się śliniłam na ten widok ale już nie ma tego samego. Nie podoba mi się już. Nic mi się w nim nie podoba. Ale jestem z nim bo boje się być sama. I dobrze zdaje sobie z tego sprawę.
- Mogę wejść?- zapytałam.
- Eh oczywiście.- otworzył szerzej drzwi. Złapał się za kark patrząc nerwowo w stronę schodów.
Prychnęłam pod nosem. Trzymał tam laskę?
A nawet gdyby to przecież nie miałabym nic do powiedzenia. Nagle mnie coś w środku zaczęło dręczyć.- Przyszłam porozmawiać.- usiadłam na krześle.
- Znowu?- westchnął.
- Idę na domówkę do Eliasa.- zignorowałam jego niepotrzebny komentarz.
- Chyba sobie żartujesz.- parsknął.- Nigdzie nie idziesz.- zaśmiał się.
- Idę.- powiedziałam pewna.- Idę teraz na górę.- wskazałam na schody i szybko wstałam.
- Po co?- zmarszczył brwi.
- Bo zostawiłam u ciebie swoją bluzę.- wymyśliłam.
- Ja po nią pójdę, napij się czegoś.- machnął na lodówkę.
- Sam się czegoś napije.- ominęłam go i ruszyłam szybkim krokiem na schody.
Złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w dół. Nogi mi się poplątały i ledwo mogłam utrzymać równowagę. Zjechałam w dół a on zamiast mnie złapać to odsunął się w bok. Zleciałam po schodach w tył. Moja głowa zderzyła się z podłogą. A nogi nadal leżały na schodkach. Poczułam dziwne kłucie i pieczenie w plecach. Wszystko wokół mnie pociemniało. Ból zniknął tak szybko jak się pojawił.
**
- Wszystko mnie boli.- wydukałam.
- Już niestety nie pójdziesz na imprezę.
- Co się stało?- zapytałam rozglądając się po pomieszczeniu.
- Pośliznęłaś się, skarbie.- głaskał mój policzek.
__
Rozdział 5