Trzymaj i uważaj bo gorące

67 3 1
                                    

Wzięłam do ręki starą butelkę. Ach, po co ja się na to zgadzałam? Położyłam ją na ziemi i zakręciłam. Zakrętka wskazywała Boniego, a dół butelki na Chickę.
- No, to Bonnie daje Chice wyzwanie lub pytanie.
-To co chcesz?
-Nie wiem... Może pytanie? Nie chce mi się wstawać.
- Dobra więc... Który chłopak z tej sali jest według ciebie najprzystojniejszy.

To było oczywiste, że wybierze Freddiego.

- Acha, czyli idziemy w te tematy. Jak to ja będę zadawać ci pytanie lub wyzwanie,zadam ci takie że się nie pozbierasz. A co do pytania to... Freddy.
Wszyscy się z tym zgodzili, nawet Freddy nie był zaskoczony. Pewnie już wie.
- Dobra, kręcę- powiedziała Chicka- Lucy i Foxy, ciekawie!
- Foxy, dajesz Lucy wyzwanie!- powiedział z entuzjazmem Bonnie.
- No więc... Musisz pocałować najprzystojniejszego chłopaka w tym pomieszczeniu.
- Co wy macie z tymi chłopakami?- Zapytałam ździwiona- A poza tym, nie wybrałam czy chcę pytanie czy wyzwanie.
- No, to już za późno- powiedział z zaniepokojeniem Foxy. Pewnie myśli, że wybiorę jego- Musisz wykonać, albo będzie kara.
- Dobra. Ale od teraz nie ma wymyślania nowych zasad.

Podeszłam do jakiejś szafki i zdjęłam z niej pluszowego misia. Pocałowałam go, a potem odłożyłam na miejsce.

- Nikt nie powiedział, że chłopak musi być żywy.- powiedziałam i usiadłam. Jeśli Foxy zamierza mnie szantażować i myśli, że mu na to pozwolę to się grubo myli. Chciał żebym go pocałowała. No, nie tym razem. Misiek jest najwyraźniej przystojniejszy.
Popatrzyłam na Chickę, która wyczuła co chciał zrobić Foxy. Patrzyła na mnie dumna, jakbym co najmniej wzięła ślub. Na twarzy Foxiego malował się gniew, ale mnie to nie obchodziło.

- Dobra, głodna się zrobiłam. Gdzie jemy?
- Tak właściwie, to zakradamy się do piwnic, gdzie jest chłodnia a w niej mnóstwo jedzenia. Jest też kuchenka, piekarnik i ze dwa garnki, więc zaraz tam pójdziemy, jeśli chcesz.
- Ja idę z wami- powiedział Bonnie, a po chwili cała reszta była chętna na śniadanie. Oczywiście oprócz Foxiego,
który po swojej wpadce był nadal naburmuszony.

- Foxy, przynieść ci coś do jedzenia?
- Tak. Pizzę z salami, Dzięki.- powiedział i wrócił do układania śpiworów, nocy i poduszek.

- To chodźmy!

Wyszliśmy wentylacją i skierowaliśmy się nią w przeciwnym kierunku niż gdy Foxy pierwszy raz mnie tu prowadził.
Wszystkie skręty były podpisane, jak drogowskaz, więc ławie było iść. W końcu doszliśmy do końca wentylacji. Prawie bym z niej wypadła, gdyby nie ostrzeżenie Marionetki.
-Matko, dzięki- powiedziałam i odetchnęły z ulgą. Skoczyłam na dół, ale tym razem skok był kontrolowany.
Chicka zabrała się za robienie pizz. Po około 40-stu minutach były gotowe aż cztery.
- Lucy, zanieś tą pizzę Foxiemu- pokazał pizzę z salami- a tą weź dla siebie.
Kiwnęłam głową i zabrałam dwie pizze zapakowane w karton. Weszłam z powrotem do wentylacji i zaczęłam się posuwać do przodu. Pizza pięknie pachniała, a ja nie mogłam się doczekać aż coś zjem.
W końcu doszła do naszej "sypialni".
Zaskoczyłam i podeszła do Foxiego.
- Trzymaj i uważaj bo gorące.
- Ta, dzięki.
Usiadłam obok niego na podłodze, tak że nasze ramiona się stykały.
- Jesteś na mnie zły?
-...E co? N-nie.
- Wiem, że jesteś.
- To po co się pytasz?
- Nie wiem, po prostu chcę się dowiedzieć czemu.
- Nie zrozumiesz.
- Skąd wiesz?
- Nie. Po prostu. Możesz nie pytać mnie o wszystko? Może zaprzestań z tymi pytaniami?
- Okej, jak chcesz! Pójdę do Freddiego, to twój najlepszy przyjaciel, a pewno wie.
- Tak, a potem skończy się to tak jak ostatnio. Znowu zostawisz nas na długi czas, szukając jakiś głupich wskazówek! - Foxy stał przede mną, a ja dalej siedziała na podłodze oparta o ścianę.- Wiesz co? Idź sobie szukaj odpowiedzi. Mam to w dupie, może nawet lepiej że zginiesz! Nie będziesz robiła kłopotów, które są bardzo widoczne!
- Jak możesz...- szepnęłam. Jak on się może tak odzywać? Oczy zaczęły zapełniać się łzami, a Foxy chyba zrozumiał że przesadził. Nie odezwał się jednak, więc bez słowa wybiegłam z pomieszczenia z pudełkiem pizzy w ręku. Chciałam schować się gdzieś na zawsze, żeby nie widzieć jego głupiej mordy.

***

FOXY POV

Nie próbowałem nawet za nią gonić. Wiedziałem, że jeśli pobiegnę  pogorszy to tylko sytuację. Na pewno przesadziłem, więc musiałem to przemyśleć. Chciałem się komuś wygadać a jedyną sensowną osobą wydawał się Freddy. Po chwili wszedł do pomieszczenia i od razu zapytał gdzie jest Lucy.
- A co, nie zapytasz się co se mną?
- Chciałem cię o to zapytać potem. Powiedz mi ci się stało?
- Chodź.
Zaprowadziłem go do naszej kryjówki, z której korzysta czasem każdy. Jest to miejsce dla wszystkich,
Którzy mają... Zły dzień?
- Dobra. Foxy, powiedział mi co ty jej znowu zrobiłeś.
- Zapytała, czy jestem na nią zły. Powiedziałem, że nie. Potem powiedziała że widzi że jestem, więc ja odpowiedziałem to "czemu się pytasz, jak wiesz?" Ona powiedziała że "po prostu", potem ja że nie zrozumie, i żeby przestała zadawać pytania, potem powiedziała, że pójdzie do ciebie i cię zapyta, więc ja powiedział jej tak jak skończyło się to kiedyś, i że widać tego skutki a potem uciekła do wenta najprawdopodobniej.
- Eh... Foxy, co ty sobie myślisz? Że jak będziesz dla niej nie miły to cię pokocha?
- Oczywiście że nie. Ale nawet nie wiesz, jak ona wkurwia! Niby się troszczy, ale jednak doprowadza to do czegoś takiego. Niby był tylko ciekawa, kto to Mangle, a wylądowaliśmy przez nią tutaj.
- Musisz iść ją znaleźć. Przeprosić i w końcu jej powiedzieć, że ją kochasz.
- Nie. Muszę ochłonąć. Ona też zawiniła, bo śpimy tutaj a nie w swoich pokojach, a nikogo nie przeprosiła. Musi trochę poczekać, ja przecież też potrzebuję czasu na bycie złym
- Jak chcesz Foxy. Fak chcesz.

------------------------------

No hejka
Nie wiem co napisać, w sumie tylko tyle że sprawdziłam rozdział.
Zostawiam was, dobranoc

Ps. : 925 słów

Nowa? lFnaf romance|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz