SIERPIEŃ

21 4 0
                                    

Jeśli sądziłam, że w górach odnajdę spokój, byłam w błędzie. Pierwszą osobą, która pozbawiła mnie możliwości pozbierania chaotycznych myśli był szykowny chłopak, o którym wspominała mi babcia - Mateusz. Przez cały pobyt w Zakopanym, zastanawiałam się, jakim cudem plan zeswatania naszej dwójki mógł jej w ogóle przyjść do głowy. 

Mateusz był bardzo miłym i poukładanym chłopakiem, któremu nie miałabym wiele do zarzucenia, gdyby nie fakt, że temat wszystkich rozmów prędzej czy później schodził na motocykle. Mateusz jako pasjonata tych jednośladów, raczył mnie szczegółami dotyczącymi budowy pojazdów, doboru opon, ulubionych olejów oraz najlepszych akcesoriów znajdujących się obecnie na rynku. Po tygodniu słuchania jego monologów, zdecydowałam się na samotne wędrówki po okolicy, robiąc wszystko, byleby tylko uniknąć naszych spotkań. W tym celu wstawałam o niebotycznie wczesnej porze i wracałam do pensjonatu w późnych godzinach nocnych. 

Moja babcia za to jak zwykle była w swoim żywiole. Codziennie wraz z gospodarzami biesiadowała i tańczyła do góralskich ballad, sama niekiedy głośno śpiewając i pijąc hektolitry wina domowej roboty. Właśnie podczas jednego z takich wieczorów, kiedy przez własną nieuwagę wróciłam zbyt wcześnie do chaty, zostałam zaskoczona nie tylko przez Mateusza, ale również przez pana Włodzimierza. Mężczyzna w góralskim stroju, kapeluszu, kierpcach i z ciupagą w ręku wkroczył z przytupem do pensjonatu. Kiedy babcia Basia rzuciła mu się na szyję i porwała do tańca, odwróciłam wzrok.

- Mają werwę, trzeba przyznać – odezwał się Mateusz. – Serce bije w tempie obrotów maszyny. 

Nie mając najmniejszej ochoty na wdawanie się w kolejną rozmowę dotyczącą jego życiowej pasji, zerknęłam na komórkę w nadziei, że uda mi się dostrzec jakąkolwiek  wiadomość od Dawida. Nie wiedziałam, dlaczego wciąż to robiłam i czego właściwie oczekiwałam, jednak i tym razem poczułam nieuzasadniony zawód.

- Nie wyglądasz jak dziewczyna na wakacjach, Adusiu. 

Podniosłam wzrok dostrzegając pana Włodzimierza, który zziajany po szybkim tańcu, uśmiechał się do mnie przyjacielsko.

- Nie lubisz takich głośnych miejsc, tak samo jak ja nie lubię orzeszków ziemnych zmieszanych ze szpinakiem. Nie próbuj tego połączenia, wierz mi. Źle działa na żołądek - stwierdził, wyganiając Mateusza z krzesła i zajmując jego miejsce obok mnie. 

Zaczęłam się zastanawiać czyje towarzystwo było gorsze.

- Pewnie uważasz mnie za starego pierdziela, który ma nierówno pod sufitem – odparł, jakby czytając mi w myślach. – Jest to dość powszechna opinia, z którą absolutnie się zgadzam.

Rozejrzałam się nerwowo dookoła w poszukiwaniu potencjalnego ratunku.

- Lubię biegać nago po mieszkaniu. To mnie wyzwala i zbliża do natury – wyznał ku mojej absolutnej konsternacji. – Piję sok pomidorowy zmieszany z whisky. Z babcią Kosmy ożeniłem się w wyniku przegranego z kumplami zakładu. W czasach szkolnych włamałem się do domu jednej z nauczycielek, ukradłem jej bieliznę i porozwieszałem ją w klasie. Mogę ci opowiedzieć jeszcze wiele historii, które upewnią cię w przekonaniu, że masz do czynienia z wariatem.

- Chyba już dość usłyszałam – rzuciłam szybko, w obawie, że zaraz padnie kolejne szczere wyznanie z ust pana Włodzimierza. 

- Wiem, że właśnie z tego względu za mną nie przepadasz. Jestem twoim całkowitym przeciwieństwem. Ale jest ktoś kto nas łączy – twoja babcia. Chciałbym, żebyś dała mi szansę, bo zależy nam na niej tak samo mocno jak tobie. Jesteś w stanie to zrobić? – Chyba po raz pierwszy od kiedy go poznałam, mężczyzna wydawał się poważny. 

Dwanaście odcieni pasteliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz