#13 Agata

30 2 0
                                    

Czasem też potrzebuję wiedzieć, co się wydarzy, ale nieco inaczej. Zmiany planów raczej mnie nie stresują, natomiast sytuacje, w których się spieszę i nie wiem, czy zdążę, potrafią mnie rozwalić.

Terapeutka zapytała, jak możemy pomóc sobie bać się mniej. Zaproponowałam Szannie, że może wymyślić specjalną czwartkową rutynę i zamienić najgorszy dzień w tygodniu w Dzień Swojego Hobby albo Dzień Troski O Siebie. Jeśli walczy z takim stresem, absolutnie na to zasługuje.

Ja też mogę szukać planu B. Jeśli nie zdążę pójść na jakieś fajne spotkanie z powodu nawału lekcji/moich lekko szwankujących zdolności organizacyjnych (słowo lekko to ironia), to znajdę sobie inną przyjemną rzecz, którą mogę zrobić. Wtedy nie będzie się czym martwić - tak czy tak będzie fajnie.

Kuba powiedział, że zawsze pomaga mu słuchanie muzyki.

- Tak, relaksacyjna muzyka - zawsze. - przyznała terapeutka - Niektórzy lubią dźwięki natury.

Nie mogłam nie uśmiechnąć się pod nosem. Każdy, kto choć trochę znał Kubę, wiedział, że śpiew ptaków to ostatnie, czego by słuchał.

- Ja osobiście wolę rocka. - zaczął chłopak - Najbardziej podoba mi się zespół Doomsday Madness. Ostatnio wydali nową płytę "Motocycle Angels". Co ciekawe, nawiązuje ona do...

Wiedziałam, że czeka nas wykład.

Kiedy skończył, terapeutka zaczęła opowiadać o oddechu. Nie miałam pojęcia, że istnieje tyle rodzajów głębokiego oddychania. Potem spuściła rzutnik. Myślałam, że będziemy coś oglądać i ucieszyłam się, bo zdążyłam się już stęsknić za nową technologią. Dzisiaj udało mi się nie zaglądać w telefon podczas spotkania.

Jakie to głupie, że ciągle mam z tym problem. Wyglądam jak niewychowany dzieciak.

Co do rzutnika, to była animacja kuleczki poruszającej się w górę i w dół - mieliśmy oddychać w jej rytmie. Siedzieliśmy w kółku na krzesłach i robiliśmy synchroniczne wdechy i wydechy. Trochę to było dziwne, ale kiedy przestałam myśleć, co się stanie, kiedy ktoś nagle tu wejdzie, ćwiczenie okazało się całkiem przyjemne.

Słońce, wpadając przez okno do gabinetu, tworzyło spokojną, jasną atmosferę. Nie wiem, jak ją nazwać. Jedyne określenie, które przychodzi mi do głowy, to light academia. Ten klasyczny budynek wypełniony delikatnym światłem. Coś takiego... W mojej głowie było pogodnie.

Mia, która nigdy do tej pory nic nie mówiła, zapytała, czy może przeczytać swój wiersz. Patrzyłam na nią uważnie, ale pomyślałam, że może ją to krępuje, więc przeniosłam wzrok na Łucję. Patrycji nie było dzisiaj na spotkaniu.

Twarze, które widzę wokół siebie, nareszcie zaczynają mi coś mówić. Rozpoznaję osoby, przyporządkowuję imiona.

SPEAK YOUR MINDWhere stories live. Discover now