Rozdział 5 ⧗

83 3 0
                                    

Z Barnesem, od dobrych 30 minut czekaliśmy w aucie, aż łaskawie chłopcy przyjadą z naszą bronią, co się w chuj dłużyła, a ja powoli, jednak zaczynałam wątpić czy w ogóle ktoś tutaj się zjawi. Siedzieliśmy w aucie z dala od opuszczonego magazynu, ale też na tyle, by dokładnie wszystko widzieć co się dzieję przed nami. Przysięgam, że z czasem myślałam, że tam usnę, ale byłam czujna i ślepo wpatrywałam się w duży budynek które swoje już dawno przeżył. Barnes nawet ani nie drgnął kiedy patrzył na stary magazyn. Wreszcie z jego ust wyszło zdenerwowanie westchnienie, przez co na chwile zwróciłam swój wzrok na bruneta i ponownie spojrzałam na magazyn.

- myślisz że to poprawne miejsce dostawy? - powiedziałam, wzdychając przy tym ciężko, bo zaczynałam mieć coraz większe wątpliwości co do tej misji, bo jak na razie to tu praktycznie usypiamy, a ręcę mamy puste, a tak na pewno nie zamierzam wracać do Fury'ego.

- może Fury mógł wyjątkowo się pomylić - mruknął Barnes mrużąc oczy, podczas gdy ja przetarłam sobie twarz dłońmi, by w jakiś sposób mi to pomogło, ale nic z tego. Jak w transie patrzyłam na duży magazyn, przy którym nic się nie działo odkąd zawitałam tutaj z Buckym.

- zaczynam się z tobą powoli zgadzać co się nie dzieję zbyt często - mruknęłam, podczas gdy brunet spojrzał na mnie swoimi niebieskimi tęczówkami, a jego usta ułożyły się w mały uśmieszek.

- wiesz że zgodziłaś się na zbyt wiele rzeczy jak na jeden dzień? - powiedział, podczas gdy ja zmierzyłam go z przymrużonymi oczami, ponieważ skubaniec za dużo sobie pozwalał.

- przynajmniej nie będzie nudno dla na obojga - powiedziałam i zbliżyłam się na niebezpieczną odległość, przez co wzrok utkwił we mnie - i mam nadzieje, że się nie zawiodę bo tego nie lubię - szepnęłam jego słowa sprzed dobrej godziny, podczas gdy brunet sam się do mnie przybliżył, przez co nasze usta były zbyt blisko siebie.

- mogę ci to obiecać skarbie nawet jeśli tego chcesz - szepnął, podczas gdy ja zwróciłam wzrok na jego usta, ale na raz nasze spojrzenie zostało utkwione w starym magazynie, gdzie podjechała duże czarne auto z którego wyszło dwóch facetów.

- to oni ruszamy - mruknęłam i wyszłam szybko z auta, a w moje ślady poszedł od razu Barnes. Ukryci w gęstym lesie patrzyliśmy uważnie jak z auta rozpakowują cztery duże skrzynie, które są powoli przenoszone do środka magazynu, gdzie miała pojawić się sprzedaż tego cudeńka. Z auta wyszła pięcioosobowa grupa mężczyzn, którzy zaczęli tachać ogromne skrzynie do środka magazynu skąd dochodziło światło. Spojrzałam na Barnesa który skinieniem głowy, dał mi znak byśmy ustawili się na swoje ustalone pozycje, więc szybko ruszyłam w stronę dużego czarnego auta, podczas gdy brunet poszedł na tyły magazynu. Podbiegłam do dużego auta i chowałam się za nim. Wzięłam głęboki oddech i powoli zaczęłam stawiać kroki, by lekko wychylić się, aby zobaczyć co się dzieję w środku. Ręką chwyciłam skrawek auta i delikatnie wysunęłam, podczas gdy w środku panowała dosyć intensywna rozmowa, podczas gdy jeden z facetów za pomocą łomu odtworzył skrzynię powodując, że niebiesko światło rozbłysło na jego twarzy.

Zmarszczyłam lekko brwi i przyglądałam się chwile grupie która próbowała dobić targu. Po chwili zdecydowałam wreszcie się poruszyć, bo Barnes pewnie już czeka w środku, więc szybko wybiegłam z ukrycia, przez co podczas drogi nadepnęłam na jakąś gałązkę. Przeklnęłam samą siebie i rzuciłam się w stronę dużej skrzyni która została jeszcze na dworze i szybko się za nią ukryłam, ponieważ chrupnięcie mogli zbyt dobrze usłyszeć, przez co przymknęłam powieki i nabrałam więcej powietrza do płuc. Gdy nic się nie stało, przez dłuższy czas szybko podbiegłam do dużych metalowych drzwi i wślizgnęłam się szybko do środka. Weszłam szybko schodami na górę i ukucnęłam, przy jakiejś starej beczce, aż z drugiego końca dostrzegłam Barnesa. Rzuciłam mały podsłuch blisko mężczyzn tak, aby z Buckym dokładnie słyszeć, o czym rozmawiają.

My Love Never Die||𝘉𝘶𝘤𝘬𝘺 𝘉𝘢𝘳𝘯𝘦𝘴Where stories live. Discover now