Rozdział 3 ⧗

96 3 0
                                    

Tak jak wcześniej wspominałam samej sobie, że nie usnę w nocy z powodu problemów ze snem to się jednak trochę przeliczyłam ze swoim myśleniem. Zasnęłam. Na pierdoloną godzinę i potem już nie mogłam zmrużyć oka, gdy mój zjebany łeb, zaczął działać na najwyższych obrotach, więc odpuściłam sobie. Dochodziła trzecia nad ranem, a miałam być gotowa na 7.00 więc bardzo chciałam pospać, chociaż jeszcze dwie godziny, aż wreszcie odpuściłam i zaczęłam przeglądać wszystkie papiery które były w teczce od Fury'ego. Siedziałam po turecku na łóżko, podczas gdy na nim dział się istny bałagan, ponieważ poukładam sobie zdjęcie jak i adresy, czy dane każdego z nich. Znalazły się nawet kilka zdjęć, gdzie ukazana jest owa broń jest więc ze zmarszczonymi brwiami przyglądałam się fotografii. Trochę się różniła swoim wyglądem, ponieważ nie przypominał karabinu czy małego pistoletu. Sama do końca nie wiedziałam jak to opisać co widzę na fotografii, więc wreszcie ją odłożyłam na stertę innych zdjęć.

Każdy najmniejszy szczegół przeskanowałam, że moja wiedza na ten temat była tak duża chwilowo, że miałam wrażenie, że mózg to mi paruje. Schowałam te wszystkie duperel do teczki i rzuciłam ją na komodę, przez co westchnęłam głęboko, by w jakiś sposób mi to pomogło na moją bezsenność z jaką się borykałam. Kiedy cuda same nie nadchodziły, wreszcie ruszyłam się i wstałam by samą siebie wybawić w kuchni. Kawa stała się moim ukochanym zbawieniem, więc na samą myśl, że postawi mnie na nogi chociaż trochę podniosła mnie na duchu. Zarzuciłam na siebie jakąś czarną bluzę z długim rękawem, którą wygrzebałam z szafy z moich starych rzeczy i po cichy opuściłam swoją norę i jak najciszej zamknęłam za sobą drzwi, by nie pobudzić reszty, ponieważ za ścianą miałam sąsiadów, więc szybko wślizgnęłam się do windy i przycisnęłam guzik na odpowiednie piętro.

Gdy wysiadłam i zobaczyłam ogromny salon połączony z kuchnią, uśmiechnęłam się do samej siebie, ponieważ nikogo tu nie było, co oznaczało, że nikt mi nie będzie przeszkadzał. Podeszłam do wyspy kuchennej i wyciągnęłam sobie jakiś kubek i wsypałam dwie łyżeczki ukochanej kawy, po czym wstawiłam czajnik z wodą. Podczas gdy przypatrywałam się czajnikowi, który gotował wodę, zatraciłam się we własnym świecie, co się działo dziś zbyt często, przez co przeklnęłam samą siebie za to.

Bo jak na prawdę wyjaśnić zachowanie Barnesa do mnie? Najpierw jest okrutną wredotą, a nagle, gdy przypadkiem go dotknę jak dzisiaj na konferencji uśmiecha się, jakby co najmniej dostał prezent pod choinkę. Nie wiedziałam co o tym myśleć, ponieważ nie wiedziałam o co chodzi brunetowi. W Berlinie wydarzyło się miedzy nami zbyt dużo, co poskutkowało rozłąką na jaką nie chcieliśmy sobie pozwolić, ale jednak zdecydowaliśmy się rozejść. Ale chyba dawne uczucia zaczęły do mnie powracać i uderzały we mnie z taką siłą, że sama byłam tym faktem przerażona. W końcu minęło mnóstwo czasu, a jednak na nowo zostały rozdrapane stare rany, które tak bardzo chcieliśmy wyleczyć i iść dalej przez życie, ale prawda była taka, że nawzajem się leczyliśmy, nie było innego wytłumaczenia na to.

Może i Barnes mnie już nienawidzi i gardzi mną, więc nie zdziwiłabym się, gdyby po tym wszystkim z czasem okazywał do mnie spore nie chęci. Chciałam zamaskować fakt, że tęskniłam, więc okryłam się mnóstwem masek, które były tak na prawdę fałszywe, by jedynie nie pokazywać mu, co tak na prawdę myślałam o tym, gdy się ponownie spotkaliśmy. Tyle czasu spędzonego razem w siedzibie gdy próbowałam nawiązywać z nim rozmowę, pomóc jakoś, podczas gdy on na początku odtrącał mnie, aż wreszcie jego bariery pękły. Przesiedziałam z nim na prawdę dużo, co uwielbiałam robić, aż wreszcie zostaliśmy wysłani do Berlina, co trwało dwa tygodnie. Dwa tygodnie kompletnie sami tylko ze sobą. Wszystko nie trwa wiecznie, więc przyszedł wreszcie ten najgorszy moment jaka była rozłąka ze sobą. Ale jego dotyk wciąż działa na mnie...

- a ty czemu nie śpisz? - dobiegł mnie głos, przez co o niemal nie zeszłam na zawał, gdy odskoczyłam nagle, podczas gdy Bucky przyglądał mi się tym jak stoję, ale myślami jestem zupełnie gdzie indziej. Spojrzałam na niego i zobaczyłam, jak poprzez krzyżowanie rąk jego mięśnie się cholernie napinają. Między nami nastała chwilowa cisza, ponieważ słowa bruneta skierowane w moją stronę przyszły do mnie z lekkim opóźnieniem.

My Love Never Die||𝘉𝘶𝘤𝘬𝘺 𝘉𝘢𝘳𝘯𝘦𝘴Where stories live. Discover now