3. „Wszystkiego najlepszego, Lauren Torres"

61 2 0
                                    

-Przyjechało więcej osób, niż myślałam. Co roku przyjeżdżali tylko dziadkowie i ciocia, a w tym to normalnie jakiś zjazd rodzinny. - Opowiadałam przyjaciołom o swoich wczorajszych urodzinach.
-Przynajmniej dostałaś więcej prezentów - Zaśmiał się Charles, który właśnie przyglądał się sobie w lustrze.

Siedziałam na białym fotelu przed toaletką, a Sophie kręciła mi włosy. Patty w tym czasie grzebała w mojej szafie. Stwierdziła, że muszę jej coś pożyczyć, bo ona nie ma co ubrać.
-Boże, masz tyle pięknych ciuchów. Wyglądałabyś w nich cudownie. - Wychyliła się do mnie zza drzwi szafy.
-Wolę bluzy.
-Za to wiecie, kto nie? - Charles podszedł do nas tanecznym krokiem, wypinając przy tym pośladki, na co wybuchłam śmiechem.
-Niech zgadnę. - Sophie udawała, że nad czymś myśli. - Ty?
-Dokładnie.

Spojrzałam na Charles'a, który patrzył w jakiś punkt obok mnie. W jego oczach zauważyłam iskierkę, która zazwyczaj świadczyła o czymś głupim, więc zaczęłam się już mentalnie przygotowywać.
-O. Mój. Boże. Musisz pożyczyć mi te okulary. - Powiedział, podnosząc z półki na toaletce moje okulary przeciwsłoneczne.
-Błagam cię. Będziesz wyglądał jak jakiś cholerny plażowicz. Wakacje dopiero się skończyły. - Spojrzałam na niego z politowaniem, czym nieszczególnie się przejął.
Trzymał okulary w swoich dłoniach i patrzył na nie, jakby były co najmniej ósmym cudem świata.
-Kochanie, ja mam wakacje przez cały rok. - Założył swoją zdobycz na głowę, po czym znów poszedł spojrzeć na swoje boskie odbicie.

-Skończyłam. - Poinformowała mnie Sophie.
Przyglądałam się swoim włosom w lustrze. Wyglądały cudownie. Gdyby mi się chciało, to mogłabym takie robić codziennie. Ale nie chciało mi się, więc nie mogłam.
-Jest przepięknie! Dziękuję kochanie. - Ucałowałam przyjaciółkę w policzek.
Sophie tego wieczoru wyglądała obłędnie. Była ubrana w obcisłą, czarną sukienkę na ramiączkach, a włosy miała jak zawsze lekko pokręcone na końcach. Tak cholernie zazdrościłam jej tych długich, szczupłych nóg. Idealna. W końcu to cała Sophie Evans.Wstałam, by sprawdzić, jak idą blondynce poszukiwania skarbów w mojej szafie.

-I jak, znalazłaś coś? - Spytałam.
Wyjęła z szafy różową, mieniącą się sukienkę patrząc na mnie pytająco.
-O chuj. Będziesz wyglądać cudownie. - Zapewniła ją Sophie.
-Przymierzaj. Bez dyskusji. - Powiedziałam stanowczo.
Po naszych słowach Patty powędrowała do łazienki, a my odwróciłyśmy się w stronę Charles'a, który wystukiwał coś w telefonie. Chyba poczuł na sobie nasz wzrok, bo spojrzał na nas i schował telefon do kieszeni.
-Charles. Przecież nie musisz się ukrywać, że z kimś piszesz. Przyznałeś nam się do tego. - Westchnęła Sophie. Złapała się za głowę robiąc przy tym minę matki, która nie ma sił do swojego dziecka.

Nasz przyjaciel nic nie odpowiedział, spuścił tylko wzrok na podłogę. Domyślałam się, że nie wie, jak się zachować. Pierwszy raz pisał z jakimś chłopakiem na poważnie.
-Po prostu jakoś automatycznie tak reaguję. - Odparł. - Staram się z tym oswoić.
-Kochanie, rozumiemy cię. Tylko pamiętaj, że nie musisz się przed nami niczego obawiać. - Podeszłam bliżej niego.
Objęłam go, co szybko odwzajemnił, a po chwili dołączyła do nas również Sophie.
-Dziękuję. - Wyszeptał.
-Nie masz za co. Zawsze będziemy cię wspierać. - Powiedziała.
-Po prostu to dla mnie nowe. Niby to nic poważnego, ale nigdy nie byłem w takiej relacji. - Charles objął nas jeszcze mocniej.
-Najważniejsze, żebyś był szczęśliwy - Uspokoiłam go.

W tamtym momencie usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi, więc wszyscy odwróciliśmy głowy w ich stronę. Patricia wyszła z łazienki ubrana w sukienkę. Jej blond włosy do ramion dodawały jej uroku. Wyglądała jak Calineczka. Tak słodko i niewinnie. Moja Patty.
-Słoneczko, wyglądasz prześlicznie! - Krzyknął Charles.
-Dziękuję.
Patty podeszła bliżej nas, a jej wzrok spoczął na mnie.
-Chyba twoja kolej, solenizantko. - Uśmiechnęła się.

Angelic WhispersWhere stories live. Discover now