Rozdział 19

4.1K 95 3
                                    

Luiza

-Stresujesz się?- zapytał mnie Ned całując w szyje.

-No pewnie. Zaraz spotkam się z niezwykle wpływowymi ludźmi. Od tego jak się zaprezentujemy zależy czy nam pomogą. To bardzo ważne.- Mafiozo zaśmiał się do mnie.

-Nie martw się. Ja wszystko załatwię. Ty masz po prostu być przy mnie i zachwycać.- Odpowiedziałam mu uśmiechem.

-To chyba umiem- pocałowałam go szczęśliwa. Pomimo tego wszystkiego co się działo naokoło nas. Zagrożenia, które z każdym dniem było coraz większe nigdy nie czułam się bardziej zadowolona z życia.

-Dobra, lepiej już schodźmy, bo za chwilę nie wypuszczę Cię z sypialni- wymruczał Ned, gdy już się od siebie oderwaliśmy. Brunet złapał mnie pod rękę i razem zeszliśmy po schodach. Ja w pięknej, długiej czerwonej sukni, a mój mężczyzna w dopasowanym garniturze. Nie chwaląc się wyglądaliśmy naprawdę wspaniale. Podeszliśmy do stołu, gdzie już znajdowała się spora grupka osób obserwująca nas jak stado sępów patrząca na padlinę.-Dziękuje bardzo za przybycie- odezwał się władczym tonem mafiozo.- Usiądźmy i zjedzmy wspólnie kolacje- dodał zasiadając na głównym miejscu. 

Zajęłam miejsce po jego lewej stronie, a po prawej zasiadł John. Po kolei goście zaczęli zasiadać naokoło stołu. Z mojej drugiej strony znalazła się jakaś starsza, dystyngowana kobieta. Nie powiem, z lekka mnie onieśmielała. Zaczęłam jeść, przysłuchując się rozmowom toczącym przy stole. Były lekkie i niezobowiązujące. Co było ciekawe zważywszy na to czym zajmowały się osoby tu siedzące.

-Żona Neda?- zapytała kobietka zajmująca miejsce obok mnie.

-Tak- odpowiedziałam z uśmiechem.

-Ja jestem Merry, żona Patrick'a Long- przedstawiła się.

-Miło mi panią poznać.

-Mi Ciebie również. Nie myślałam, że temu dzikusowi uda się ustatkować. Od zawsze był zbyt narwany, aby jakakolwiek przy nim wytrzymała. Cieszę się, że w końcu to się zmieniło.

-Dobrze go pani zna?- zapytałam zaintrygowana.

-Jestem przyjaciółką jego mamy od dwudziestu lat. Także dość dobrze. Mogę Ci opowiedzieć parę wstydliwych historii, których na pewno od niego nie usłyszysz.- Zobaczyłam wesoły błysk w jej oku.

-Z chęcią bym usłyszała kilka takich opowieści- odpowiedziałam.

-Nie słuchaj jej. Nie zna żadnych ciekawych historii- usłyszałam głos mojego męża. 

-Jesteś pewien?- mrugnęła do niego moja rozmówczyni, na co on tylko ciężko westchnął.

Kobieta uśmiechnęła się triumfująco a następnie zaczęła opowiadać. Całą kolację spędziłyśmy obmawiając Neda, mężczyzn w ogóle oraz partnerki obecnych tu mafiozów. Merry była niezwykle zabawną i inteligentną osobą przez co godziny szybko mijały. Po tym jak mężczyźni wyszli, aby porozmawiać o interesach my przeniosłyśmy się do salonu. Tam dalej kontynuowałyśmy naszą rozmowę popijając wino, jak na dystyngowane żony przystało. Po tym jak wybiła północ, niektóre partnerki mafiozów zaczęły się niecierpliwić. Nie dziwiłam im się. Siedzenie tyle godzin mi już też dawało się we znaki. Szczególnie, że nie wiedziałam co się dzieje. A chciałam się przekonać, czy Nedowi udało się przekonać ich przekonać. W końcu drzwi się otworzyły. Mężczyźni, którzy zaczęli zza nich wychodzić byli spokojni i nie byłam w stanie nic wyczytać z ich twarzy, Musiałam poczekać aż brunet zda mi relacje. 

-Nie martw się- odezwała się Marry. -Na pewno się dogadali. Ned ma dar przekonywania. 

-Oby- uśmiechnęłam się niepewnie do niej. Już po paru minutach wszyscy zaczęli wychodzić.

Złączeni umowąWhere stories live. Discover now