Rozdział 9

5.5K 129 1
                                    

Luiza
Obudziły mnie ostre promienie słońca. Wiedząc, że już i tak nie zasnę wstałam z twardej podłogi. Przeciągnęłam się, a po upewnieniu, iż jestem sama w pokoju uśmiechnęłam się do siebie i zadowolona udałam się w kierunku łazienki, aby tam przygotować się do dzisiejszego dnia. Będąc pod prysznicem uświadomiłam sobie, iż Matt nie ma pojęcia, że znowu jestem w mieście. Musiałam dać mu o tym znać i koniecznie się z nim spotkać.

-Halo- powiedział sucho mężczyzna po drugiej stronie słuchawki.

-To ja, Luiza.

-Luiza, skarbie!- wykrzyknął uradowany. Uśmiechnęłam się na taki wybuch entuzjazmu.- Dlaczego dzwonisz? Wszystko w porządku? Potrzebujesz pomocy?- Usłyszałam niepokój po drugiej stronie.

-Wszystko ok. Tylko z powrotem jestem w mieście. Ned mnie znalazł.

 -Co za skurwiel- wypluł te słowa z niemałą niechęcią.

-Nie przeczę. Może się spotkamy, pójdziemy na siłownie, a potem na obiad? Co Ty na to?- Zapytałam zakręcając włosy na palec.

-Pewnie. O której możesz być na miejscu?

-Za jakieś czterdzieści minut.

-Ok, to do zobaczenia.

-Cześć- wcisnęłam czerwoną słuchawkę. Po czym poszłam spakować swoją torbę na siłkę. Po chwili już byłam na korytarzu kierując się w stronę kuchni. Tam zjadłam na szybko płatki z jogurtem i już byłam gotowa do drogi. Przy drzwiach wejściowych zatrzymał mnie jeden z ochroniarzy, którzy stali na warcie. Co samo w sobie było dziwne, gdyż poprzednio ich tu nie było.

-Gdzie się Pani wybiera? 

-Nie twój pieprzony interes-burknęłam niegrzecznie. Nie zamierzałam się nikomu tłumaczyć.

-Przykro mi, ale dostałem zakaz wypuszczania Pani z mieszkania.

-Chyba sobie jaja ze mnie robisz.

-Nie- powiedział z chłodnym wyrazem twarzy.

Mój przyszły mąż sobie ze mnie kpił. Przecież nie myślał, że będę potulnie siedzieć w domu. Musiałam do niego zadzwonić.

-Co Ty odpierdalasz?!- zapytałam, wkurzona jak tylko odebrał.

-Nie wiem o co Ci chodzi- odpowiedział wyraźnie zadowolony.

-Dobrze wiesz. Ze mną się tak nie pogrywa. Nie jestem twoim pierdolonym zakładnikiem. 

-Dbam tylko o twoje bezpieczeństwo- mówił nadal spokojnym głosem.

-Sama umiem o siebie zadbać i dobrze o tym wiesz. Radzę Ci odwołać swojego "ochroniarza" albo przez jakiś czas nie będzie zbytnio przydatny- wysyczałam wściekle.

-Daj mi go do telefonu- mruknął po chwili namysłu. Wróciłam do mężczyzny stojącego pod drzwiami.

-Twój szef do ciebie- podałam mu telefon. Ned musiał ich trzymać bardzo krótko, bo widać było z jakim przerażeniem mężczyzna odebrał ode mnie urządzenie.

-Tak... tak...oczywiście- mówił pokornie do słuchawki. Po chwili oddał mi telefon i bez słowa wyszedł z mieszkania. 


 -No, a dziś idę z nim na randkę- zakończyłam swoją opowieść Matt'owi popijając swoją kawę w naszej ulubionej kawiarni.

-Jaja sobie ze mnie robisz-mój przyjaciel był w wyraźnym szoku. 

-Niestety nie. Mamy się ponoć lepiej poznać- wzniosłam oczy do nieba.

-Tego się po nim nie spodziewałem. Szybciej bym powiedział, że po twojej ucieczce zamknie Cię na cztery spusty i nie wypuści aż do ślubu.  

Złączeni umowąWhere stories live. Discover now