Dzisiaj zapowiadał się długi dzień. Kiedy skończyłam lekcje nie poszłam odrazu do domu tylko na przystanek autobusowy. Dzisiaj miałam szkołę muzyczną o piętnastej trzydzieści, a o czternastej pięćdziesiąt kończyłam liceum. Na dodatek planowo kończę lekcje w muzycznej o siedemnastej dwadzieścia więc w domu będę jakoś na osiemnastą albo dziewiętnastą, ponieważ jak jechałam autobusem to wpadłam na pomysł że pójdę na zakupy.
***
-W muzycznej było poprostu fatalnie -tłumaczyłam Olivii.
-No co ty gadasz?! Co się stało?-pytała dziewczyna.
-Profesor Darker na mnie nakrzyczał, że w ogóle nie ćwiczę-tłumaczyłam przyjaciółce.
-A ćwiczysz?
-Tak! Ty to czaisz, że on dał mi jakiś głupi utwór, który jest w programie dopiero w czwartej klasie?!
-A ty jesteś w trzeciej cyklu czteroletniego.
-Dokładnie-przytaknęłam-Stara, ty wiesz jaki on jest trudny?
-Domyślam się.
Nagle przyszło mi powiadomienie.
-Ej,Oli, muszę kończyć bo ktoś mi coś napisał.
-A jak ze Stavem?
-Odzwonię za pół godzinki i Ci powiem bay!
-Pa.OMG! NAPISAŁ!
Jednak to nie on. Dlaczego ja mam dzisiaj takiego pecha!Nieznany numer: Chcesz się dzisiaj spotkać w parku? Bill.
Ja: Bill, nie wiem czy to dobry pomysł...
Nieznany numer: Rozumiem.
Gdy tylko dostałam tę wiadomość przelękłam się jak nigdy. Bill to ostatnia osoba na tej planecie z którą chciałabym się widzieć.
Masakra. Mam już dość tego dnia.***
To nie był koniec tej męczarni...
Gdy wracałam do domu cała obładowana zakupami, już na podwórku słyszałam jak Nell się z kimś kłóciła.
Szybko postawiłam zakupy na podłodze, zdjęłam buty i poczłapałam na górę. Idąc schodami zobaczyłam dziewczynę która siedzi na ostatnim stopniu i płacze.
-Boże Nell co się stało?-zapytałam, gdy widziałam, że dziewczyna się rozłącza.
-Miałam dzisiaj okropny dzień.
-Co się stało?
-Chodź do byle jakiego miejsca byle żeby nie zostać tu, bo tak słabo na schodach o tym gadać. Wszystko ci powiem-mówiła przez płacz.
Postanowiłyśmy pójść do pokoju Nell i tam na spokojnie porozmawiać.
-No więc co się stało?-zapytałam.
-Daf... zerwał...
-COOO?!
-Jajco.
-Nell słuchaj muszę ci coś powiedzieć...
Dziewczyna nie odpowiedziała ale szczerze na mnie popatrzyła. W jej oczach było widać ból. Dostrzegłam to niemal od razu. To było okropne, że tak piękne oczy były teraz tak zranione.
-Daf, znaczy ,,Dafuś", bo tak mówi na niego Eve...
-Czekaj, co?!
-No chodzi teraz z Eveline.
-Chyba sobie ze mnie jaja robisz!
-Nie, Nell.. Nie... chciałabym aby tak było...
Moja siostra zaczęła jeszcze bardziej szlochać, a ja nie wiedziałam co mam zrobić. Postanowiłam, że szepnę jej do ucha parę miłych słówek i ją przytulę.
-Dziękuję Ci bardzo, Maycia.
Nie odpowiedziałam, ale zaszczyciałam dziewczynę moim tajnym uśmieszkiem.
-Był niczym Książe z Bajki...-mówiła dziewczyna.
-Właśnie... był...
Nie wierzyłam w to co się właśnie działo, siedziałam na łóżku z Nell i się tuliliśmy.
Nell tak żałośnie płakała, że nie mogłam już tego słuchać.
-Nell?
-Hm?-powiedziała i podniosła na mnie głowę.
-Muszę już iść. Pa.
-No to idź...
-Ale nie jesteś zła?-zapytałam.
Dziewczyna popatrzyła na mnie błagającym wzrokiem i powiedziała:
-Maya...
-Pa!-powiedziałam i wyszłam z pokoju.
Miałam trochę wyrzuty sumienia, że ją zostawiłam w takim stanie, ale trudno. Musi sobie też sama radzić, a nie zawsze tylko Maya to Maya tamto Maya sramto.