UKŁUCIE ZAZDROŚCI

205 10 11
                                    

Słowa mamy się przydały.
  Pewnego dnia, w szkole zobaczyłam pięknego chłopaka, w którym zakochałam się już od pierwszego wejrzenia.
   Tego dnia idąc przez szkolny korytarz, wypatrywałam Stav'a (Stave to ten piękny chłopak opisany 3 zdania wcześniej).
   Chłopak stał oparty o szafkę szkolną i rozmawiał o czymś z jakąś dziewczyną.
   Z tego co wiem ta ,,jakaś dziewczyna" to nie taka zwykła modnie ubierająca się brunetka, tylko córka dyrektora szkoły.
   Ma ona na imię Lily.
   Dziewczyna ubrała obcisłą sukienkę sięgającą jej przed kolana. Mała lekki makijaż i włosy spięte w ciasnego koka.
   Jeśli miałabym ocenić jej wygląd od jednego do dziesięciu to dałabym jej dziesięć ale jeśli oceniamy pod względem ubioru do szkoły to dwa.
    Lily zawsze ubierała się jakby szła na wybieg mody, a nie do szkoły.
     Stave z kolei był ubrany tak jak zawsze, czyli spodnie dresowe i luźny t-shirt  Miał na sobie buty nike air.
     Chłopak tak samo jak i jego towarzyszka należeli do tych jednych z bogatszych rodzin.
     Wracając do wyglądu dziewczyny. Ona z kolei postawiła na czarne conwersy idealnie pasujące do jej sukienki.
     Jednak skupmy się teraz na tym co poczułam gdy Stave szczczerzył się do Lily.
      Boże drogi jakie to było głupie uczucie! Coś jakby zazdrość ze wściekłością, oraz nutką smutku i samotności. Nigdy jeszcze nie czułam nic tak dziwnego jak teraz.
     Gdy tak sobie na nich patrzyłam, nagle poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. To był oczywiście nikt inny jak Eve. Moja szalona przyjaciółka Eve.
-No siema stara-wykrzyknęła na cały korytarz-co robisz? Znowu lampisz się na tego całego Steva i jego kochasię?
-Jejku Eve czy ty możesz mówić chociaż o pół tonu ciszej?
-No dobra postaram się.
  Czy ona zawsze musiała tak wrzeszczeć?
-Mam jeszcze jedną prośbę-zaczęłam-czy ty potrafisz nie mówić o Stev'ie kiedy jest blisko mnie?! Wtedy strasznie się zarumieniam i to odrazu widać.
-No ba, oczywiście, że mogę-zaśmiała się.
   W tym momencie przeszkodził nam chłopak z pierwszej klasy.
-Masz-powiedział i wcisnął mi i mojej przyjaciółce ulotki w ręce, po czym pobiegł dalej.
-Co to?-zapytała Eve.
-Szkolny bal jesienny-przeczytałam.
-Idziesz?
-Jeszcze nawet nie wiem kiedy to ma być a ty już pytasz się mnie czy idę.
-No tak z ciekawości.
  Chwilę później zadzwonił dzwonek i wszyscy rozeszli się do klas.
  Martwiło mnie że na bal trzeba było zabrać ze sobą osobę towarzyszącą. Przecież nie zabiorę Eve, bo ona zabiera Jacka (czyli swojego chłopaka).
   Przez myśl przeszedł mi Stave, ale on pewnie pójdzie z Lily więc nawet nie zastanawiałam się nad tym dłużej.
A może Ben? Nie... on pewnie idzie z Julią.
Jejku ja naprawdę nie mam znajomych! To jest straszne.
  Nagle usłyszałam cichy a zarazem kojący głos, o rety to przecież Stave!
-Planujesz iść na lekcję?-zapytał podśpiewując się.
-Yyy... Tak, oczywiście.
-Może pójdziemy razem?
  Ja chyba śnię.
-Masz lekcje w tej samej sali?-zapytałam nie śmiało.
-Nie, ale mogę cię odprowadzić jeśli chcesz.
JA NAPRAWDĘ ŚNIĘ!!
-Ni... to znaczy tak, tak, chcę żebyś mnie zapro... znaczy... yyy.. no..
-Chcesz żebym cię odprowadził.
-Dokładnie-powiedziałam z gigantyczną  ulgą.
Jak mogłam tak się jąkać?
  Ile ja się wtedy wstydu najadłam to tylko ja wiem.
  Wkońcu ruszyliśmy w stronę mojej sali lekcyjnej. Kiedy dotarliśmy na miejsce chłopak powiedział krótkie ,, pa" po czym zginął w otchłani korytarza szkolnego.
Gdy weszłam do sali przeprosiłam panią Ritę i usiadłam na miejsce.
  Nie gniewała się, ani nie wstawiła mi uwagi, ponieważ pani Rita uważa, że cytuję,, Spóźnienie nie jest ważne do dziesięciu minut"

Zawsze tylko Ty Where stories live. Discover now