– Hank, wiem, że w twoim życiu pojawiała się Eda. Ja też ją lubię, ale wiesz dobrze, że nie chodzi tylko o klub. Nie możesz porzucać interesów.

Chciała dobrze. Była nie tylko moim pracownikiem, ale i poniekąd przyjaciółką.

– Nie porzucam niczego. Mam chyba jednak prawo do odpoczynku. Musisz się przyzwyczaić to tego, że nie będę od teraz spędzał całego czasu w klubie – spróbowałem jej wytłumaczyć.

– A twoje... interesy? Martwię się. Wiesz, że nie możesz ich odpuszczać. Nie chcę odwiedzać twojego grobu, Hank.

Tym razem to ja westchnąłem. Martwiła się, ale nie miała powodu.

– I nie będziesz musiała, Gia. Dalej robię to, co do mnie należy. Obydwoje wiemy, że nie muszę spędzać całego czasu w klubie.

– Ale... – zaczęła, ale już miałem powoli dość tej rozmowy.

– Nie ma żadnego ale. Dzisiaj mnie nie będzie i tyle. Jak coś będzie się działo, to zadzwoń – powiedziałem i się rozłączyłem.

Czy naprawdę o tak dużo proszę? Chcę tylko spędzić trochę czasu ze swoją kobietą. I tyle. Czy nie zasługuję na chwilę odpoczynku i szczęścia?

Nie wiem, o co ta cała afera.

Rzuciłem telefon na biurko i idąc na dwór, złapałem za koc, który przewieszony był przez kanapę.

Otworzyłem szklane drzwi balkonowe i wyszedłem na patio. Otoczyłem Edę puszystym, szarym kocem i usiadłem obok niej. Odgarnąłem jej włosy do tyłu i pocałowałem ją tuż przy uchu. Otoczyłem ją ręką i potarłem jej ramię, czując, że jest jej już trochę chłodno. Wciąż jeszcze było lato, ale jednak.

– Wieje dzisiaj. Nie za zimno na pisanie na dworze.

Kobieta przymknęła swój laptop, odłożyła go na bok i spojrzała mi w twarz.

– Za zimno? I mówi to facet, który ma basen w mieście, w którym temperatury latem nie są większe niż dwadzieścia pięć stopni Celsjusza. Powiedz mi, o co z tym chodzi? Przeżyłeś jakiś zbyt wczesny kryzys wieku średniego czy co? – powiedziała ze śmiechem w głosie.

Musiałem się roześmiać. I to tak porządnie. W jej słowach było małe ziarenko prawdy.

– Błędy młodości – zacząłem z uśmiechem na ustach, który potem trochę opadł. – Moja rodzina od zawsze była bogata, ale mój ojciec starał się wychowywać mnie twardą ręką. – Jeśli to, co robił, można było nazwać wychowaniem, dodałem w myślach. – Praktycznie nie wychodziłem z domu, nie mogłem chodzić do kina, bawić się ze znajomymi. Cholera, oprócz Jaspera nie miałem żadnych kolegów. Kiedy więc zostałem sam, trochę za bardzo... szalałem. Kupiłem tę willę, kilka samochodów, podgrzewany basen i wiele innych rzeczy, których tak naprawdę nie potrzebowałem. Chyba musiałem się wyszumieć, bo jako dziecko tego nie miałem. Albo chciałem zapełnić jakąś pustkę w życiu. Dopiero po roku zorientowałem się, że to wszystko idzie w złą stronę. Basen był już jednak wkopany. Zostawiłem go. W końcu nie jest jakiś specjalnie duży. Tyle czasu jednak w nim nie byłem, że nawet nie wiem, czy system podgrzewania wody nadal działa. A co? Chcesz popływać?

Eda prychnęła.

– Chyba podziękuję – powiedziała, marszcząc nos.

Była słodka.

Otuliła się szczelniej i przytuliła do mojego boku.

– Mogę cię o coś spytać? – zapytała, a ja chciałem jęknąć. Jak ktoś tak zaczyna, to jasne jest, że to, co powie, może się drugiej stronie nie spodobać.

My baby shot me down - ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz