rozdział 16 | czy Aiden mówi prawdę? Kurwa, co jest z tymi chłopakami nie tak?!

40 5 3
                                    

-Zapraszam cię na kolację. - powiedział Thomas.
Staliśmy już jego Volvo pod moim domem. Właśnie miałam wysiadać.
-Kiedy? - spytałam.
-Jutro. Przyjadę po ciebie na około dwudziestą. - uśmiechnął się do mnie i pocałował mnie.
Oddałam pocałunek.
-Pa! - pożegnałam się, jak tylko odkleił się ode mnie.
-I jak? - zapytał Aiden jak tylko przekroczyłam próg domu.
-Dobrze. - uśmiechnęłam się.
Ostatnio bardzo często kłamałam.
Weszło mi to w krew.
-Cześć Mia! - podbiegła do mnie Amy i przytuliła się do mojej nogi.
-Hej mała. W ty nie powinnaś być przypadkiem już w łóżku? - zmrużyłam oczy.
-Ostatnio w ogóle nie spędzamy razem czasu. - oznajmiła Amy - Nie możemy się dziś pobawić?
Jej oczka były takie słodkie… Nie mogłam odmówić.
-Dobra. Homer! - krzyknęłam.
Prę chwil później już siedziałam pod zlewem z trudem tłumiąc śmiech.
Amy szukała. Co było bardzo nie fair, bo jej łatwiej było się schować, a mnie i Aiden'owi było trudniej. Ale i tak wszelkie komentarze zowałam dla siebie.
Moim celem dzisiaj było uszczęśliwianie mojego rodzeństwa.

***

Po długiej zabawie w chowanego, potem w ciuciubabkę i jeszcze potem gry w Chińczyka, byłam padnięta.
Bardzo chciałam zasnąć, ale nie mogłam.
Aiden jeszcze krzątał się po kuchni, więc słuchałam jego oddechu.
-Kurwa! - usłyszałam.
Szybko zerwałam się i popędziłam na dół.
Chłopak stał przy zlewie z kuchni i trzymał się za rękę z której sączyła się krew.
-Co się stało? - spytałam.
-Nic, przeciąłem się. - wyjaśniłam i wzruszył ramionami.
Albo był głupi, bo to olewał, albo zgrywał twardziela. Bardziej odpowiadała mi druga wersja.
-Daj. - wzięłam mu rękę i wsadziłam po kran.
Syknął głośno z bólu, ale - i za to mu brawa - nie wyrywał się.
-Nie trzeba szyć. - stwierdziłam - Zabandażuję ci to i będzie dobrze.
Poszłam do łazienki, gdzie była apteczka. Wyjęłam bandaż i zabandażowałam mu ranę, tak jak uczyli masz w szkole, na lekcjach z pierwszej pomocy.
-Dzięki. - powiedział Aiden, jak skończyłam.
-Spoko. Idę spać. - już miałam iść na górę, ale chłopak powstrzymał mnie, łapiąc za rękę.
-Czekaj. Muszę ci coś powiedzieć. - był wyraźnie zdenerwowany.
-Coś nie tak? - spytałam. 
-Tak. Najwyraźniej. Chodzi o Thomasa. - spojrzał na mnie badawczo, czekał, jak zareaguje.
-Mów dalej. - poprosiłam.
-Thomas nie jest tym, za kogo się podaje. - wyjaśnił.
On se ze mnie jaja robi? Zaśmiałam się.
-Co?
-Czekaj. Daj mi skończyć. - wziął głęboki oddech - Tak naprawdę nazywa się John Johnson. Był podejrzany o serię morderstw. Jednak niczego mu nie udowodnili, świetnie zakrywał ślady. Poza tym, miał wpływowych rodziców. - wyjaśnił.
Zamurowało mnie.
Thomas?
Mój chłopak.
Mordercą?
Ktoś, kto napisał mój scenariusz życia, najwidoczniej był naćpany.
Nie odzywałam się.
Nie mogłam wydusić z siebie słowa, które ma jakiekolwiek znaczenie i sens.
-Jak myślisz, skąd ma tyle narkotyków? Ma tyle pomieszczeń w swoim domu, jednak zaprasza ludzi do tylko części z nich. Po co mu aż tyle?
-Czekaj. - coś mi się nie zgadzało - Byłeś u niego w mieszkaniu? Tym nie do imprez, tylko zwykłym? - zmarszczyłam brwi.
-Tak. - przyznał po chwili milczenia - Tak, byłem. On jest ode mnie starszy. Chodziliśmy razem do szkoły. Imponował mi i moim kolegom. Zaprosił mnie kiedyś do siebie. I wtedy zacząłem coś podejrzewać. Również mi podał narkotyki. To przez niego, popełniłem błąd, tak fatalny…
Nie. To wszystko mi się śni. To nie jest prawda.

Mia, obudź się.
Proszę.

Nie. To nie był sen.

-Po tym, jak mu nic nie udowodniono, zmienił imię i nazwisko. Pofarbował włosy. Nosi soczewki. Nie zwróciłaś uwagi?
-Nie.
-Mia, zerwij z nim kontakt, błagam cię. On albo chce cię zabić, ale wplątać cię w jakieś swoje chore gry. - Aiden spojrzał na mnie błagalnie.

To przez niego, popełniłem błąd, tak fatalny…

-Popełniłeś błąd, tak? - potwierdził skinięciem głowy - W takim razie, co takiego zrobiłeś? - spytałam.
Długą chwilę milczał.
-Nie powiem ci. Jeśli się o tym dowiesz, zmienisz o mnie całe swoje zdanie. Wstydzę się tego do dziś. To mnie prześladuje. - przyznał.
-Aha. - zaśmiałam się arogancko - Czyli ja ci mam mówić o wszystkich moich problemach, tak? Nawet cię nie znałam, a powiedziałam ci o wszystkim co mnie w życiu spotkało! - krzyknęlam.
Bardzo możliwe - a właściwie pewne - że mój krzyk usłyszeli bliźniaki, ale na razie, miałam to gdzieś. Później im wszystko wytłumaczę.
-To dlatego, że mi zaufałaś. - odparł spokojnie - Ufasz mi Mia. A skoro mi ufasz, to teraz mi uwierz.
-Ja nikogo nie ufam. - oznajmiłam sucho - A tym bardziej tobie. - jak tylko wypowiedziałam te ostatnie słowa, zamarłam.
Nie chciałam ich powiedzieć nagłos. Nigdy w życiu.
Teraz Aiden odejdzie.
A ja go potrzebuje.
Bardziej niż powietrza.

Milczenie TOM 1Where stories live. Discover now