Rozdział 12 | mój nowy chłopak

30 7 0
                                    

Przez ostatnie dni nie umiałam myśleć o nikim innym niż moim chłopaku. Thomas przepędzał wszystkie moje myśli, koszmary z dnia na dzień zniknęły.
Miałam jedynie szczerą nadzieję, że Aiden nie zauważa tego, jak bardzo jestem zakochana…
Chorobliwie nie chciałam go zranić.
Dzisiaj na godzinę piętnastą, Thomas zaprosił mnie do siebie. Byłam bardzo podekscytowana i zdenerwowana.
Nie miałam pojęcia, co na siebie włożyć.
Zostało mi jeszcze tylko jedna godzina - chłopak miał po mnie przyjechać.
-Może tę? - z zamyślenia wyrwał mnie głos Aiden'a.
Nigdy nie lubiłam myśleć o nim i o moim chłopaku w tym samym momencie…
Spojrzałam na stojącego w drzwiach Aiden'a. W ręku trzymał czarną sukienkę.
-Jest idealna! - krzyknęłam zachwycona - Skąd ją wziąłeś?
Nie odpowiedział, tylko wzruszył ramionami.
Nie drążyłam tematu, tylko od razu się w nią przebrałam.
Sukienka miała dość duży dekolt, a ramiączka były pod ramionami. Włosy spięłam w wysokiego kucyka.
Nałożyłam tuż do rzęs i malinową pomadkę.
-Wyglądasz jak milion dolarów. - skomentował mój współlokator.
Zaśmiałam się.
-Dzięki!
-Jeszcze to. - Aiden podał mi czarne szpilki.
Miałam dość szczupłe nogi i małe stopy - trzydzieści siedem. Pasowały idealnie.
Przeszłam się po pokoju.
-I jeszcze lepiej! - chłopak wyszczerzył zęby w uśmiechu.
Chwilę później, usłyszałam dzwonek do drzwi.
-To pewnie Thomas! - powiedziałam podekscytowana i zbiegłam - z małą pomocą Aiden'a - po schodach.
Tworzyłam drzwi.
-Cześć! - przywitałam się.
-Witaj.
Thomas świdrował mnie wzrokiem, co trochę mnie skrępowało, ale i podobało.
Następnie jego wzrok przeszedł na Admin'a. Mierzyli się chwilę wzrokiem, aż się zestresowałam, że coś jest nie tak.
Ale w końcu Thomas uśmiechnął się i podał mi ramię.
-Idziemy? Wyglądasz cudownie! - powiedział.
-Pewnie. Dzięki. Pa Aiden! - pożegnałam się z przyjacielem.
-Pa… - mruknął pod nosem, co mnie trochę zszokowało.
Nie zastanawiając się nad tym dłużej, ruszyłam za chłopakiem do samochodu.
Volvo było srebrne, nie wiedziałam jaki to model - kompletnie nie znam się na motoryzacji.
Thomas otworzył mi drzwi do miejsca obok kierowcy.
Szybko wskoczyłam do samochodu.
-A tego Aiden'a, co ugryzło? - spytał z uśmiechem Thomas.
-Nie wiem. Ale dość o nim. Jedziemy do twojego domu, tak? - upewniłam się.
Chłopak zaśmiał się na moje słowa.
-Nie bądź taka przestraszona, przecież krzywdy ci nie zrobię! A wracając do twojego pytania, to tak, jedziemy do mnie. - odpowiedział wciąż się uśmiechając.
Jego uśmiech był taki śliczny…
-A będą twoi rodzice? - zapytałam mając szczerą nadzieję, że odpowiedź będzie przecząca.
-Nie będzie ich. Mieszkam sam. - wyjaśnił.
Odetchnęłam z ulgą.
-A tak w ogóle, to ile masz lat? - zaciekawiłam się.
-Za niedługo skończę dwadzieścia dwa lata. - powiedział.
-O. Zwykle w tym wieku jeszcze się mieszka z rodzicami.
-Fakt. Ale ja wolę niezależność.
I za to właśnie go lubię, pomyślałam.
-A ty? Gdzie są twoi rodzice? - spytał.
-Tata zmarł przed moimi narodzinami. Mama ponownie wyszła za mąż, za Chris'a… Kiedy miałam osiem lat, urodziła bliźniaki Homera i Amy. Ona również zmarła, gdy miałam czternaście lat. I właśnie ten Chris… - nie dokończyłam w nadziei, że Thomas sam się domyśli.
-Cię zgwałcił? - dokończył - A gdzie on teraz jest? - zaciekawił się.
-W więzieniu. Jak tylko skończyłam osiemnaście lat, poszłam na policję.
-Osiemnaście? Czekałaś cztery lata? - był w szoku.
-Tak. Nie chciałam, żeby Homer i Amy poszli do domu dziecka. Chciałam przejąć nad nimi opiekę. Jestem ich prawnym opiekunem. - powiedziałam.
-Łał. Podziwiam cię, Mia.
Poczułam, jak w środku rozpiera mnie duma.
Dojechaliśmy na miejsce.
Spodziewałam się, że będziemy w tym samym domu, co byłam na imprezie u Thomasa, ale się myliłam.
Budynek był koloru czerwonego, dach był czarny. Miał około dwa piętra, ale był długi i szeroki.
Thomas zaparkował w garażu, gdzie było jeszcze jedno auto.
Wysiedliśmy - oczywiście Thomas otworzył mi drzwi.
Przeszliśmy przez piękny ogród, gdzie posadzone były posadzone piękne kwiaty.
-Piękny jest ten ogród! - skomentowałam.
-Wiem. Zatrudniam tylko najlepszych robotników. - odparł.
Weszliśmy do środka.
Od razu po wejściu, weszliśmy do salonu, gdzie na stole było wino, oraz dwa kieliszki.
Koło nich, było jeszcze ciasto czekoladowe i ciasteczka.
Usiedliśmy na zielonej kanapie.
Thomas od razu dał mi do ręki kieliszek i nalał wina, a później sobie.
-Zdrowie! - stuknęliśmy.
Od razu po pierwszym łyku pysznego wina, poczułam, jak ogarnia mnie spokój i jak procenty buzują mi w żyłach.
Szybko dopiłam do końca, a Thomas od razu napełnił mój kieliszek jeszcze raz, po brzegi.
-Spokojnie. - zaśmiałam się, gdy nalewał - Nie możemy przesadzić!
-A czemu nie? - chłopak beztrosko wzruszył ramionami - Jesteśmy wolni.  Nikt nas nie ogranicza.
Thomas przybliżył się do mnie i objął ramieniem. Poczułam jego mięśnie wokół siebie…
-To… Czym się zajmujesz? - zaciekawiłam się.
-Robię różne rzeczy. Jakoś te pieniądze się tak zbierają. - odparł wymijająco.
Nie uszło mojej uwadze, że chłopak nie chce o tym rozmawiać - co mnie trochę zaniepokoiło - dlatego przestałam drążyć temat.
-A ty? - spojrzał na mnie.
-Do niedawna, pracowałam w kawiarni, jednak mnie wywalili. - skrzywiłam się na to wspomnienie - A na noc, pracuję w sklepie, ale to już wiesz.
-Nie idziesz na studia?
-Nie. Nie mam większego wykształcenia w niczym. Nie zdałam matury.
-Super. Ja też nie.
-Kiedyś grałam na pianinie.
-To czemu nie grasz?
Zawahałam się.
-Bo… Przez długi Chris'a, musieliśmy sprzedać pianino. Zrezygnowaliśmy z zajęć. Nie mogłam już grać. - wyznałam.
-Aha. Smutne. - mocniej mnie do siebie przytulił - Nie myślmy teraz o tym.
Odstawił kieliszek, a ja poszłam w jego ślady.
-Pamiętasz, jaką przyjemność ci wczoraj sprawiłem? - uśmiechnął się zadziornie.
Kochałam ten uśmiech.
-Tak, ale…
Nie mogłam dokończyć zdania, jego usta mi to uniemożliwiły.
Zaczął mnie całować, równie namiętnie, ale też władczo…
Jego dłoń zsunęła się na moje plecy i zaczęła po nich błądzić.
Chwilę później, chłopak znalazł się nade mną.
Jego pocałunki zjechały niżej, ku szyi.
Zaczął ją całować i delikatnie podgryzać sprawiając, że z moich ust wydobył się cichy jęk.
Nagle przerwał i wyciągnął coś z kieszeni przed moje oczy.
Odsunęłam się delikatnie, by lepiej widzieć.
Był to woreczek z białym proszkiem w środku…
-C-co to jest? - spytałam mimo, że to było niepotrzebne, bo już wiedziałam, co to jest.
-Narkotyki.
Narkotyki.
Thomas usiadł, a ja zrobiłam to zaraz po nim.
-To co? - uśmiechnął się znowu, tym cudownym uśmiechem - Zabawimy się?
Nie byłam pewna co powiedzieć, ale byłam pewna, że nie powinnam tego robić.
-Thomas, ja nie wiem… - dukałam.
Zobaczyłam, jak jego mina zrzędła i poczułam lekkie ukłucie wyrzutów sumienia.
-Mia. - pocałował mnie.
Również go pocałowałam.
-Gdzie jest ta Mia, którą ja znam? - szepnął, jak tylko się ode mnie odczepił.
Jego twarz była zaledwie pół centymetra ode mojej twarzy i moich ust.
-Jest tutaj.
Mówiąc to, wzięłam od niego woreczek.
-Wciągnij. - polecił i tak też zrobiłam.
Od razu poczułam się inaczej… Jak bym była inna.
Resztami siebie i swojej świadomości, wróciłam do Aiden'a i tego, jak mu obiecałam, że…
Że nigdy więcej tego nie zrobię.
Po chwili jednak, wszelkie moje myśli rozwiały się, jak liście na wietrze.
Teraz byłam kimś innym.

 Teraz byłam kimś innym

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Milczenie TOM 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz