Co Ty Tam Masz?! Kamienie?!

1K 30 10
                                    

Wróciliśmy do mojej rezydencji. Tym razem jechałam autem z Tonym. Przez drogę gadaliśmy sobie głównie o motorach, ale też o tym jak będzie mi się mieszkać w Pensylwanii. Słuchałam tak jego wypowiedzi i czasami się śmiałam,ale głowie myślałam. Myślała o tym czy oni mnie w ogóle lubią. Kurwa na co ja liczę...
Myślałam. Jak już byliśmy w końcu w domu to walnęłam się na kanapę i odetchnelam z ulgą. Ściągnęłam moje buty i odłożyłam je obok kanapy.Wstałam bo już chciało mi się pić, ale zatrzymał mnie głos Ton'ego.

-Kurwa jaki karzeł z ciebie.

Oj nie kurwa tak nie będzie. Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam patrzeć mi w oczy. Ale mój wzrok nie był taki zwykły. Obstawiam że moje oczy pociemnialy i się wyostrzyły. Na mojej twarzy malował się napis "Ratuj się póki możesz".

-Ehh Przepraszam.

Powiedział Tony bo chyba już nie mógł wytrzymać mojego wzroku. Uniosłam kącik ust i sięgnęłam po Tigera (energetyka). Miałam swoje krótkie pazkoncie, które były tylko pomalowane na czarno, więc bez problemu otworzyłam puszkę i wzięłam pierwszy łyk.

-Chcecie?

Zapytałam i wskazałam podbrodkiem na puszkę. Shane i Tony pokiwali głowami twierdząco więc wyciągnęłam z lodówki jeszcze dwie puszki i podałam im. Potem przypomniałam sobie że dzisiaj wylatuje do Monetów. Podeszłam do kanapy po moją torebkę. Wyjęłam z niej telefon i wybrałam numer do Jems'a. Ustaliliśmy że samolot będzie na 17. Odłożyłam telefon na stolik.

-Mamy samolot o 17 jak coś.

Powiedziałam. Pokiwali głowami a ja szybko powiedziałam że idę się wstępnie spakować. Wzięłam moje buty, które zostawiłam obok kanapy i poszłam do mojego pokoju. Jak jzu byłam u mnie to postawiłam buty na ziemi i wzięłam ogromne cztery walizki. Spakowałam wszystkie sukienki i kilka par butów do jednej walizki. Tak naprawdę to spakowałam 3/4 ubrań. Potrzebna mi jeszcze jedna walizka. Pomyślałam. Tylko problem w tym że mi już walizki się skończyły a jedyne walizki jakie mogłam wziąć były od babci.

Wiedziałam że bardzo nie chciałaby żebym zostawiała jej rzeczy. Babcia zawsze powtarzała "jak już mnie nie będzie to weź co chcesz z mojego pokoju, bo z każdej rzeczy na tym świecie jest pożytek." Te słowa dały mi odwagi żebym poszła i wzięła tą jebaną walizkę. Wyszłam z pokoju już doszczętnie umęczona pakowaniem i podeszłam do czarnych drzwi z namalowanymi srebrnymi kwiatami. Chwyciłam za klamkę i otworzyłam delikatnie drzwi. Wezlzam do środka i poczułam ten sam zapach kwiatów jakim pachniała zawsze babcia. Pouczyłam uczucie pustki. Znowu je zignorowałam bo ja nie mogę pozwolić sobie na słabość,szczegolnie w takich momentach.

Powolnym i ostrożnym krokiem podeszłam do drzwi garderoby i je otworzyłam. Zobaczyłam na najniższej półce walizkę więc wzięłam ją i wyszłam z pokoju. Wypuściłam powietrze z ust i wróciłam do drzwi mojeho pokoju, które były czarne z namalowanymi srebrnymi różami. Weszłam do pokoju i dokończyłam pakowanie. Potem wzięłam dużą torbę i spakowałam do niej małą kosmetyczkę z podstawowymi kosmetykami, ładowarkę i wiele innych rzeczy, które przydadzą mi się na lot. Jak już byłam spakowana to podeszłam do toaletki to odkleiłam rzęse, którą pociągnęłam ręką przy pakowaniu się. Poprawiłam jeszcze trochę usta i już tak naprawdę była spakowana.

. Spojrzałam na zegarek 15:42. Stwierdziłam że zniosę walizki na dół. Wzięłam pierwsze dwie walizki sięgając mi do biodra i wyszłam z pokoju. Nie mogę powiedzieć że były lekkie, ale ciężkie też nie były. Zeszłam po schodach i szłam obok salonu kiedy uslyslyszlam że ktoś do mnie coś mówi.

-Daj wezmę!

Powiedział energicznie Tony. Przytaknęłam i podałam mu walizkę. Widać było że jest ciężka. Dla niego...

Dama Valentina //Sara MonetWo Geschichten leben. Entdecke jetzt