ⅩⅤ

122 16 2
                                    

                  Stali gdzieś między uliczkami cmentarza. Była zimno, zresztą był wieczór, a słońce powoli chowało się zza horyzont. Jesień w Londynie dawała swoje znaki. O dziwo nie padało.

Nagrobna płyta błyszczała na pomarańczowo, odbijają światło zachodzącego słońca. Widniały na niej imię i nazwisko, któremu przyglądał się William. Było mu trudno uwierzyć w to, co pokazała mu kobieta. Miał wrażenie, że jest gdzieś w samym środku jej duszy, wpełza do jej uczyć i znalazł najczulszy punkt. Ta kobieta cierpiała.

Miał przed oczami jej zachowanie pierwszego dnia w MI6, gdy krzyczała na Mycrofta i obrzucała się wyzwiskami z jego bratem. Jak zawsze wesoła i pełna nadziei witała Williama codziennie w pracy. Ile tak naprawdę skrywała w sobie. Jak bardzo to co robiła, było odgrywaniem roli. Ciężko mu było spojrzeć na kobietę tak samo. To jakby...I wszystko się wyjaśniło. Martha nie robiła tego specjalnie, ale pozwoliło mu to zrozumieć kilka rzeczy. Jak bardzo byli podobni do siebie.

Nie pisnął słowem. Bał się powiedzieć cokolwiek. Bał się, że powie coś nie tak, odezwie się nie potrzebnie. Myślał, że Martha potrzebowała ciszy.

           Wtedy kobieta kazała usiąść razem z nią na ławce, tuż przy grobie. Trzymała jego ramię, dłonią gładziła jego płaszcz, a sama powstrzymywała napływające łzy. Poczuł się jakby był jednym oparcie dla niej. Ona w tym momencie okazywała mu rzecz tak intymna, tak skryta. Pozwoliła wniknąć w głąb siebie. Pozwoliła, aby był tu z nią i razem przeżyli to co przeżywa od kilku lat. Emocje wirowały w środku Williama.

Odkrył tak wiele, a jednocześnie tak mało. 

- Miałam dziewiętnaście lat, gdy wyszłam za mąż. Poznaliśmy się przypadkiem, był asystentem profesora, gdy kończyłam studia. Kilka tygodni po naszym pierwszym spotkaniu wyjechaliśmy na Sycylię i tam wzięliśmy cichy ślub zdała od wszystkiego. Nasze życie nie było łatwe. Moja rodzina nie utrzymywała ze mną kontaktu, miałam wtedy tylko jego. Mimo że, poznałam tylu ludzi. Poznałam braci Holmes, cały oddział, później dołączyłam do MI6, to nadal był tylko on. Jedyna życiowa podpora - kobieta mówiła coraz wolniej, a słowa załamywały się pod naporem łez. Jej ręce trzęsły się, a ona całą płonęła ogniem żywych wspomnień. Czuł jak paliła się od środka. Żal wypalał ją, nie zostawiając wiele po tym co było.

William zamilkł. Patrzył na kobietę, jakby chciał jej pomóc jedynie samą obecnością tu. Przekazać jej swoje myśli i ciepłe słowa. Chciał otulić ją ciepłem przyjacielskiego serca, które równie płonęło przez demony przeszłości.

                  Kobieta w tej chwili wydawała się taka drobna. Jej energia i wrodzony entuzjazm wyparowały wraz z przekroczeniem progu cmentarnej bramy. Tu pozostawała szkieletem bez swojej grubej, ochronnej skóry, którą miała odcinać ją od tego co działo się w niej. Znosiła żałobę mimo upływy długich lat, wciąż trzymała ją w swoim sercu, nadając swoim poczynaniom nowy sens. Teraz widział Hudson z bliska. Widział jej drżące usta, których kąciki delikatnie unoszą się w górę nadal próbowała się uśmiechać. Wciąż jej wrodzony optymizm przebijał się z jej smutku. Kobieta była waleczna. Była zdeterminowana, robiła za wiele, robiła to czego William tak bardzo się bał. 

- Zmarł pięć lat temu. A ja nadal za nim tęsknię. Dopiero teraz jestem w stanie to przyznać. Wcześniej próbowałam to wypierać, jak tylko mogę. On nie chciały abym tęskniła, zmieniłam swoje życie, zaczęłam od nowa. Trafiłam na Bakker Street. Sprzedałam nasz wspólny dom, a potem zaczęłam wynajmować pokój Sherlockowi, później przewinął się Watson, który po ślubie wyprowadził się. Zostałam z jednym człowiekiem, który jest mi tak bliski. Teraz wiesz już wszystko, co powinieneś...Potrzebowałam się komuś wygadać - przyznała. Jej pulchną twarz, zawsze roześmianą ozdabiały strugi powstałe przez spływające po jej policzkach łzy. Oczy nadal wydawały się przekrwione od płaczu, a usta delikatnie drżały jakby nie zaznały spokoju. Moriarty nadal nie pisnął słowa przyglądając się kobiecie. 

Drogi pisarzu || Sherliam; modern AUWhere stories live. Discover now