7 część 1

407 10 6
                                    

POV: Adrien.

Właśnie jechałem samochodem z Hailie.
Wracaliśmy z koncertu. Była może 02:10 jakoś tak.
Przypadkowo na siebie wpadliśmy, a jej bracia gdzieś poszli więc oboje stwierdziliśmy że potańczymy do granego akurat utworu.

****

Kiedy już dojechaliśmy pod wille Monetów była może 03:00. Widziałem kogoś w oknie, a tą osobą był Vincent. Wszędzie go rozpoznam.

Hailie podziękowała za to że porzuciłem ją do domu i za miły wieczór.

Kiedy Hailie weszła do domu dalej widziałem Vincenta w oknie, ale po chwili odszedł od okna, a ja pojechałem już do domu.

*****

- Dzień dobry. - powiedział głos w mojej słuchawce. - Czy dodzwoniłem się do szefa?
- Dzień dobry, tak. - odpowiedziałem od razu.
- Chciałbym złożyć zamówienie na tort ślubny. Byłem u Pana w cukierni, ale nie chciało przyjąć zamówienie bo podobno to sam szef się tym zajmuje.
- Tak to prawda zajmuje się zamówieniami. - odpowiedziałem wiążąc czarny fartuch w pasie.- Także jakie mają być wymiary tortu? Kolor? Jakieś ozdoby? Piętrowy? Jak tak to ile pięter? - pytając klienta o podstawy wyciągnąłem czarny zeszyt w którym zapisywałem zamówienia oraz wziąłem do ręki długopis. - I najważniejsze na kiedy ma być gotowy?
- Ma być dla siostry, na 17 września, jeżeli chodzi o piętra mają być trzy, a kolorem dominującym ma być biel pomieszana z beżowym jeżeli o dodatki chodzi to coś ze złotem i do tego kwiaty. Ogólnie ma robić furorę na jej ślubie. Cena nie gra dla mnie roli.
- Dobrze, akurat mam wolne terminy więc bez żadnego problemu będzie gotowy. Ma Pan może jakieś wzór, którym mógłbym się inspirować?
- Tak mam, gdzie mam go panu wysłać?
- Jakby była taka możliwość to prosiłbym na e-mail podam go w wiadomościach.
- Dobrze. Jaka cena będzie?
- 45O będzie łącznie ponieważ do tego doliczam ... - nie było już dane mi dokończyć.
- Dobrze w takim razie zapłacę od razu przy odbierze.
- Dobrze już wysyłam panu mój e-mail na SMS.
- Okey do widzenia. I dzięki Adrien.
- Vincent ?! - krzyknąłem do telefonu.
- Tak- powiedział i cicho się zaśmiał.
- No, no ale tego że dziś będę przyjmował zamówienie na tort dla siostry mojego wspólnika tego to się nie spodziewałem.- uśmiechnąłem się do siebie.
- Widzisz Adrien jak to niespodziewanie można się do kogoś po tort dodzwonić. Wracając do tortu, nie ma być mi żadnych niespodzianek.
- Nie będzie. Jeżeli byś chciał to możesz do mnie do domu przyjechać i dopilnować wszystkiego. Mi to nie przeszkadza że ktoś patrzy mi na ręce.
- Będę. O to się nie musisz martwić. Kończę jakoś w następnym tygodniu będę u ciebie.
- Okey.

Vincent zakończył połączenie, a ja zabrałem się do sprawdzania mojego małego magazynu gdzie miałem wszytsko to co było mi potrzebne.

******

- Gdzie ona jest ?! - krzyknąłem do osiłka, który siedział naprzeciwko mnie i przy okazji rozwalając butelkę po alkoholu.
- Szefie ... Ona ... - motał się osiłek.
- Kurwa wy idioci! Macie mi ją przyprowadzić do jutra albo skończycie w mojej sali tortur! - warknąłem na mojego człowieka. - Wypierdalaj stąd w tej chwili i mi ją przynieś!

Osiłek szybko wyszedł z mojego gabinetu.
Ja położyłem nogi na moim dosyć sporym biurku i odpaliłem papierosa zaciągając się nim.

Czekała mnie długa, bardzo długa noc....

*********

Hej kochani.
Kolejna część pojawi się niedługo.
Będzie naprawdę mocny.

Adrien Santan (zamówienia) Where stories live. Discover now