Rozdział 3 część 2 (ostatnia)

665 11 1
                                    

POV: Adrien

Jestem w związku z Hailie od roku. Naprawdę dobrze nam się układa. To muszę przyznać.
Siedzę właśnie w moim biurze i "pracuje". Tak naprawdę wybieram pierścionek zaręczynowy dla Hailie. Chcę się jej oświadczyć na najbliższym bankiecie, który będzie miał miejsce za tydzień. Mam nadzieję że się jej spodoba. I że powie "Tak" oczywiście.
Szukam pierścionka do czterech godzin i żaden nie jest dla mnie wystarczająco piękny aby podarować go Hailie.
Ale chyba już wiem kto będzie wiedział to najlepiej.

**********

- Ten jest piękny powinien jej się spodobać- powiedziała.
- Zaraz nie wytrzymam kurwa mać!- krzyknąłem- Maya sprowadziłem Cię tutaj abyś mi POMOGŁA, a nie zachwycała się KAŻDYM pierścionkiem.- powiedziałem podkreślając pewne słowa. Ta kobieta pomimo tego że jest u mnie dosłownie pięć minut zdarzyła już wyprowadzić mnie z równowagi kilka razy. Normalnie pobija rekord.
- Adrien to jaki ty jej pierścionek chcesz dać? - zapytała Maya.
- Zaręczynowy, a jaki inny? - zapytałem z rozbawieniem w głosie.
- Tyle to ja też wiem. Chodzi mi konkretnie o wygląd jaki ma mieć bo z tego co widzę, żaden nie jest odpowiedni. To może spróbuj zapytać u jubilera czy nie zrobią ci na zamówienie takiego jaki chcesz?
- Wiesz co, dobry pomysł zrobię tak. Wielkie dzięki Maya za pomoc. - powiedziałem uszczęśliwiony.
- Nie ma sprawy, tylko zaproście mnie na wasz ślub jak się Hailie zgodzi, a napewno się zgodzi bo widać to po niej że bardzo cię kocha.
Posłałem uśmiech Mayi na co ta odpowiedziała tym samym i wyszła. Chwilę po jej wyjściu już miałem gotowy plan na pierścionek dla Hailie. Teraz tylko wykonać projekt i mogę już pojechać do jubilera.

(Pierścionek) ⬇️

**(Time Skip: dzień bankietu)**

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


**(Time Skip: dzień bankietu)**

Właśnie wracam od jubilera. Odebrałem pierścionek. Jest piękny. Mam nadzieję że Hailie też się spodoba.
Aktualnie jadę w kierunku fundacji gdzie ma się odbyć bankiet. Jest 17:50 więc zostało mi jeszcze 10 minut aby być na czas.

Kiedy przyjechałem oddałem kluczyki facetowi, który miał zaprowadzić mojego mercedesa na miejsce parkingowe. Kiedy już przekroczyłem próg fundacji dobiegł mnie głośny śmiech Dylana, Shane'a, Tony'ego, Willa i chyba tego jego chłopaka ale nie jestem pewien bo widziałem go tylko dwa razy.
Zamierzałem jak najszybciej odnaleźć Hailie.
Zobaczyłem ją pod ścianą, stała z Vincentem, rozmawiali. Stwierdziłem że poczekam aż skończą.

Minęło jakieś 10 minut. Widziałem jak oboje od siebie odchodzą i zmierzają tylko w sobie znanych kierunkach.
Podeszłem i przywitałem się z Hailie całując ją w usta.
- Zatańczymy? - zaproponowałem.
- Z wielką chęcią Szatnie - odparła uśmiechają się.
Hailie Monet działała na mnie jak zastrzyk adrenaliny, który od razu pobudza człowieka.
Kiedy już tańczyliśmy na środku dałem znak głową Mayi aby zrobiła nam miejsce.
Wszyscy się od nas odsunęli. Widziałem jak Hailie patrzy na wszystkich oraz na mnie że zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Cała sala ucichła, nawet muzyka przestała lecieć z głośników.

Kiedy upewniłem się że wszyscy patrzą (wszyscy czyli Monetowie) uklęknąłem naprzeciwko niej.
Patrząc prosto w jej oczy zadałem jej to pytanie:
- Hailie Monet. Czy zostaniesz moją żoną?
Widziałem jak wyraz jej twarzy się zmienia. Widziałem jak w jej oczach pojawiają się łzy.
Oraz widziałem to jak na jej twarz wkrada się szeroki, piękny a zarazem szczery uśmiech.
- Tak!!!! - wkyrzyczała podając dłoń żebym założył jej pierścionek na palec. I po chwili się do mnie przytulając.
Wszyscy zaczęli bić nam brawo i nam gratulować. Oczywiście nie obeszło by się bez Mayi, która ryczała jak wodospad, gratulując nam.

*****

Witajcie kochani.
Mam nadzieję że rozdział się podobał.
I ten rozdział również jest zadedykowany dla SkorpionOla

Adrien Santan (zamówienia) Where stories live. Discover now