5

543 10 3
                                    

No co tu dużo mówić rozdział 16+ zawiera przekleństwa. Więc odradzam czytania młodszym widzom. Za ewentualnie błędy przepraszam.
Miłego czytania!

POV: Adrien

Byłem na welesu Grace i Vincenta. Po chwili usłyszałem huk, później wszyscy zaczęli wybiegać z budynku, ja również.

Nagle zorientowałem się że nie ma nigdzie Grace, więc pobiegłem ją szukać.
I wtedy kiedy szukałem jej w lesie poczułem Minge uderzenie z tyłu głowy. I straciłem przytomność.

*****

Obudziłem się w jakiejś piwnicy? Nie wiem co to było, przykuty do kaloryfera na podłodze siedział Dylan. Jeszcze się nie obudził.
Po chwili weszła jakaś kobieta wraz z nieprzytomną  Hailie i rzuciła ja na podłogę.

- Zostaw ją! - wydarłem się, a w tym momęcie Dylan się obudził.
- Zostaw ją kurwa bo ci nogi z dupy powyrywam!- wrzasnął Dylan.
- To ona jest winna- powiedziała spokojnym głosem.
- Co?- powiedziałem w tym samym momencie z Dylanem.
- To ona zabiła żonę swojego ojca! Jest bezpańską suką! - wydała się ta wariatka.
- A ty jesteś kurwa pierdoloną wariatką powinnaś się leczyć!- krzyknąłem.
- A ty jesteś członkiem organizacji i myślisz że ci kurwa wszystko wolno Santan?!- wysyczała przez zęby moje nazwisko.- Ale pomijając to nie po to was tu sprowadziłam aby się z wami kłócić.
- Tak? W takim razie po co ? - zapytał Dylan udawanym spokojnym głosem.
- Sprowadziłam was tu po to żebyście patrzeli ja ta wielka siostrzyczka Vincenta, Hailie Monet cierpi. - na koniec uśmiechnęła się uśmiechem psychopaty. - A ty Adrienie mi w tym pomożesz..- kolejny uśmiech.
- Nie będę ci kurwa w niczym pomagał.- powiedziałem.
W tym momęcie wszedł jakiś mężczyzna trochę większy od Dylana i zaczął zakładać mi łańcuch na szyji, a na koniec dopełnił go sporej wielkości kłódką. Nie stawiałem się. Wiedziałem że i tak nic nie wskuram.
Wstałem jak mi kazano i poszedłem za nimi.

Po jakiś 3 minutach znalazłem się w białym pokoju który, był cały ochlapany krwią.
Na środku stało metalowe krzesło przykręcone śrubami do betonowej posadzki.
Już wiedziałem co mnie czeka więc chciałem się odsunąć żeby móc kopnąć tego faceta w kolano tak aby upadł, a następnie uderzyć go nogą w głowę z całej siły, jednak zapomniałem że dalej byłem przypięty na łańcuchu co utrudniało mi zadanie, ale też byłem zbyt blisko tego gościa alby mogą cokolwiek zrobić. Ręce również miałem związane łańcuchami.
Facet zaprowadził mnie w kierunku krzesła na którym kazał mi usiąść. Oczywiście że tego nie zrobiłem. To że przez moment byłem posłuszny nie oznacza że będę taki za każdym razem. Szybkim ruchem obróciłem się pod jego ręką, którą chciał mnie złapać za włosy i kopnąłem go w twarz.
Lekko go to zamroczyło, ale nie na długo. Bo po chwili pociągnął łańcuchem tak że znajdowałem się na podłodze nabijając się brzuchem ma jego but. Zabolało nie powiem że nie.
- Jak każe ci usiąść to masz to zrobić, jak każe ci klękać to masz to zrobić.- powiedział - A teraz siadaj Santan.
Nic ruszyłem się o milimetr, za co oberwałem mocno w głowę.
Podniósł mnie za włosy i posadził się krześle wiązać mnie w okół pasa łańcuchem.
- Od jakiego czasu spotykasz się z Hailie Monet? - zapytał sięgając na stolik gdzie widniały metalowe narzędzia, których było całkiem sporo. Wszystkie ubrudzone krwią.
- Od tego czasu kiedy się z nią spotykam- odpowiedziałem.
- Ty gnoju....- wysyczał mężczyzna.
- Cisza. - odezwała się wariatka. - przyprowadź ją.
Po dłuższej chwili przyprowadził on Hailie.
Stała przed nim, a on przyłożył jej nóż do gardła. Doskonale wiedziałem że to było po to abym zaczął gadać. Trafili w sedno.
- Jeszcze raz, od kiedy się z nią spotykasz?- zapytała wariatka, a mężczyzna bardziej przyłożył nóż do jej gardła.
- Od pół roku. - odpowiedziałem.
- Czyli jednak umiesz logicznie gadać- parchnął mężczyzna.
- Jest członkinią organizacji?
- Nie, ale kurwa o chuj ci chodzi? Najpierw gadasz że - już nie było dane mi do końca powiedzieć, ponieważ dostałem w twarz solidnie z liścia.
- Jak mówię to masz odpowiadać na pytania, a jak każe ci kurwa zamknąć ryj to masz to zrobić bo inaczej ona zdechnie!! Rozumiesz ?!!- wydarła się. Aż bębenki w uszach mnie zabolały. - Odpowiadaj!!
- Nie - odpowiedziałem i zacząłem się śmiać.
Tak mam zjebane poczucie humoru. Wiem o tym.
- On jest rzeczywiście popierdolony- westchnął mężczyzna.
- A bo jak inaczej?- dalej się śmiałem.
- Jak nie przestaniesz to - urwała swoją wypowiedź ponieważ w drzwiach stanął Vincent ze swoimi ludźmi, którzy od razu zabili tą wariatkę i tego faceta.
Spojrzał się na mnie i na Hailie jak na ludzi jakiś niespełna rozumu. Bo ona też zaczęła się śmiać że mną.
No bo kto normalny śmieje się kiedy widzi przed sobą narzędzia tortur, zadają ci pytania albo trzymają nóż na gardle?
No nikt, poza nami.

POV: Vincent.

Przyszedłem Hailie i Dylanowi na ratunek, a to że siedzi tutaj również Adrien tego się akurat nie spodziewałem.
Wszystko wszystkim.
Ale z czego oni się śmiali?
Wiedziałem że Adrien jest lekko walnięty no ale nie przypuszczałem że aż tak.
I do tego Hailie.
Nie wytrzymam kiedyś. Oni wszyscy mnie do grobu doprowadzą.
- Hej dziadku Vince.- powiedział Adrien
- Że co kurwa? - zdziwiłem się, a on w odwecie się zaśmiał.- o co chodzi?
- Mozże byście nas tak zaczęli rozplątywać co?- powiedział znudzonym głosem Adrien.
Hailie cały czas się uśmiechała. Była szczęśliwa że przyszedłem? Czy raczej śmiała się bo Adrien zaczął się śmiać?
Moi ludzie rozwalili kłódkę przy szyji Adriena jak i tą którą miał zatrzaśniętą w pasie. Hailie stała normalnie więc wnioskowałem że nic jej się nie stało.
Gorzej było z Adrieniem. Z głowy spływała mu krew, miał rozciętą dolną wargę oraz rozcięty lewy łuk brwiowy, a z rąk kapała mu krew.
- Nic ci Hailie nie jest? - zapytałem.
- Nie, ale gorzej jest z Adrieniem - odpowiedziała z wyraźnym przejęciem. Czułem że coś się święci, coś poważnego tylko wtedy nie wiedziałem jeszcze co.
Pojechaliśmy z Adrienem do szpitala.
Musiał zostać tydzień. I został. Hailie do niego co dziennie przychodziła. Nie żebym miał coś przeciwko ale za dużo czasu z nim spędzała.
Poza tym to bym mój wspólnik.
Był w ogranizacji, a nikt z nas nie chciał wtajemniczać Hailie w sprawy organizacji.
Poza tym nie sądzę żeby był dał niej wystarczający. Zasługiwała na kogoś lepszego, znacznie lepszego niż Adrien Santan.

**(Time Skip: kilka miesięcy później**

Była 9:20. Niedziela.
Właśnie schodziłem po schodach do kuchni aby zrobić sobie kawę.
Byłem dziś w szarych dresach co jest u mnie naprawdę rzadkim zjawiskiem, więc nie dziwie się że każdy z mojego rodzeństwa się na mnie spojrzał. Nikt tego nie skomentował.
Zaparzyłem kawę postawiłem ją na moje miejsce przy stole i zrobiłem sobie kanapki.
Usiadłem przy stole z zamiarem zjedzenia ich i wypicia kawy, ale nie było mi to dane bo usłyszałem dzwonek do drzwi.
- Otworzę - powiedziałem, wstałem od stołu i udałem się w kierunku drzwi.
- Witaj Vincencie - przywitał się Adrien - wybacz że wam przeszkadzam ale musimy porozmawiać. Ta rozmowa nie może poczekać.
- Hej Adrienie, wejdź jak już musisz. - powiedziałem. - Kawy? Herbaty? Coś mocniejszego? - zaproponowałem kiedy weszliśmy do kuchni.
- Kawy, czarna, jeżeli mogę prosić.
Zrobiłem mu kawę i postawiłem przed nim. Usiadł obok mnie.
- Więc co Cię Santan'ie do mnie sprowadza? Jaka to jest ta sprawa o której chcesz porozmawiać?
Pomimo że samo jego przybycie zwróciło uwagę wszystkich domowników, to już to że on też miał na sobie dresy ale w kolorze czarnym i włosy w nieładzie oznaczało że musiał niedawno wstać z łóżka, a to przyznajmy u nas dwóch bardzo nietypowy widok.
- Nie będę owijać w bawełnę. Chcę się ożenić z Hailie.- powiedział. Każdy siedzący przy stole zastygł, a ja oplułem się kawą z wrażenia.
- Jeszcze raz co ty chcesz zrobić? - zapytałem.
- Chce się ożenić z Twoją siostrą. Hailie Monet.
Dlatego przyszedłem aby spytać cię o zdanie oraz pozwolenie odnoście tego.
- Chyba śnisz! - warknął Dylan.
Reszta pozostawała w całkowitej ciszy, w osłupieniu.
Chwilę rozmysłałem nad tym.
Po chwili Adrien już usłyszał moją odpowiedź.
- Zgodzę się, ale pod warunkiem że Hailie też będzie chciała z tobą być.- powiedziałem lekko się uśmiechając. - żadnych dzieci do ślubu.
Na to ostatnie Adrien się zaśmiał.
- Pasuje mi to. A Gdzie jest Hailie?
- Shane poszedł ją obudzić.
- Idzie nasz mała dziewczyna. - powiedział Dylan.
- Jestem o co chodzi? Coś się stało? Dlaczego Adrien tutaj jest? - zapytała Hailie.
- Nic się nie dzieje. Albo zmieniam zdanie. Dzieje się. Adrien przyszedł poprosić cię o rękę.- powiedziałem.
Adrien w tym momęcie uklęknął.
- Hailie Monet. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? - zapytał.
Chwilę czekaliśmy na odpowiedź, która po chwili nastąpiła.
- Tak! Zostanę twoją żoną - powiedziała Hailie już nie powstrzymując łez radości.

****
Dajcie znać czy się podobało 😊

Adrien Santan (zamówienia) Donde viven las historias. Descúbrelo ahora