35.

247 18 29
                                    

kiedy ghostface zaczął krzyczeć dotarło do mnie co zrobiłam..
odrazu odsunęłam sie od niego a on spadł z kanapy
- o boże..- powiedziałam cicho. Stałam jak wryta i tylko patrzyłam jak ghostface zwija sie z bólu
- przynieś apteczkę...prosze..- poprosił jęcząc z bólu a ja nadal stałam i sie na niego patrzyłam
- proszę....natalie... - gdy wypowiedział moje imie coś we mnie pękło i szybko pobiegłam do kuchni po apteczkę.

jak znalazłam tą cholerną apteczkę, odrazu pobiegłam do ghostface'a..mimo tego że go nienawidziłam to nie powinnam go atakować ale on za to nie powinien zabijać moich rodziców...
-zdejmij kostium! -krzyknęłam do niego wyjmując potrzebne rzeczy a on bez zawahania zdjął swoją szatę czy jak zwał tak zwał.

Przestraszyłam sie kiedy zobaczylam że pod swoją szatą nie ma koszulki i kiedy zdjął te czarne coś widziałam jego klatę...widać że chodzi na siłownie..
- na co się gapisz?! pomóż mi! -krzyknął na mnie trzymając sie za ranę.
Otrząstnełam się i próbowałam sie nie patrzeć na jego całą klatkę piersiową...

Nie byłam dobra w opatrywaniu ludzi ale coś mi sie tam udało.
Może ghostface nadal odczuwał ból ale przynajmniej krew już nie leciała. Ghostface usiadł na podłodze przy telewizorze ciężko przy tym dysząc
-rozłóż kanapę. -powiedział i kiwnął głową wskazując na kanapę na której siedziałam
- to to sie rozkłada? -zapytałam zaskoczona
-mhm - wymamrotał..
troche mi go było szkoda więc teraz będę robić to co bedzie chciał..
Odsunęłam stolik kawowy na bok i zaczełam próbować rozłożyć kanapę.

Było ciężko ale po jakiś 10 minutach udało mi się.
podeszłam do ghostface'a i pomogłam mu wstać
-dziękuje..-podziękował nawet nie wiem za co
-nie masz za co...ja cie bardzo przepraszam byłam po prostu zła sam wiesz przez co... - tłumaczyłam swoje zachowanie a jemu to było obojętnie
- teraz wiem co czuły ofiary kiedy je zabijałem -zaśmiał się i położył -mam dla ciebie 3 niespodzianki ale to jak odpocznę, dobrze? - dodał a ja pokiwałam głową że tak.

Moim zdaniem nie zasługuje na prezenty po tym co mu zrobiłam ale jeśli on uważa inaczej....
-połóż sie obok mnie proszę..-poprosił i poklepał miejsce obok niego.
Już nie stawiałam oporu i położyłam się tam gdzie chciał.
Robie to tylko dlatego że mi wstyd za tamto a nie że znowu zakochałam sie w nim.

minęły podaje że 2 godziny ale nie jestem pewna bo zasnęłam..
obróciłam się ale ghostface'a tam nie było odrazu wstałam i zaczełam go szukać...
Po chwili dotarło do mnie po co ja go szukam? przecież mogę uciec ale jednak postanowiłam zostać u niego bo gdzie bym poszła? do domu dziecka nie wrócę a do petera tym bardziej.

W końcu znalazłam go w kuchni jak coś gotował. Świetnie wyglądał by w wartuszku.... chwila..o czym ja myślę przecież on zamordował mi rodziców! nie moge być w nim zakochana..
- o cześć, jak sie spało? - zapytał jakby nigdy nic
- mówisz jakby nic sie nie stało a przecież masz ranę na brzuchu którą sama ci zrobiłam.. - odparłam
- kto sie czubi ten sie lubi - mogę przysiąść że pod tą maską sie uśmiecha... skubany

cały czas sie na niego patrzyłam on czasami też na mnie zerkał ale to tak przelotnie jak przygotowywał jedzenie...
Gdy skończył podsunął mi pod nos jajecznicę...teraz te jajka bedą mi sie źle kojarzyć..
Ale nie miałam innego wyboru i musiałam je zjeść gdy skończyłam ghostface na chwile gdzieś wyszedł...podejrzewam że to ta pierwsza niespodzianka.

Nie myliłam się, przyszedł z wielkim pudełkiem prezentowym
- to dla ciebie.. - powiedział i położył pudełko na podłodze -pierwsza niespodzianka..- dodał, odeszłam od stołu i powoli otworzyłam pudełko..
Jak zobaczyłam co jest w środku prawie się popłakałam.
W środku był mój pies, czyli to on zaadoptował ją wtedy..
Nie myśląc co robię przytuliłam mocno ghostface'a
- uważaj na brzuch..- wyszeptał
- o tak przepraszam... dziękuje ci..-powiedziałam i uśmiechnęłam się,
jednak ghostface ma serce..

- mówiłeś że były trzy niespodzianki, piesek to była pierwsza, czyli są jeszcze dwie prawda? - zapytałam i spojrzałam sie na niego
- mhm - wymamrotał - druga niespodzianka to taka jakby informacja - dodał
- co? - dopytywałam, przyznam że jestem bardzo ciekawska..
- skoro peter nie chciał cie zawieść na pogrzeb to ja to zrobię - powiedział i już się przygotowywał na kolejnego przytulasa
- nie jestem pewna czy chce tam jechać..- odrazu posmutniałam gdy o tym wspomniał
- co? dlaczego? - zapytał i zbliżył sie do mnie - przecież to są twoi rodzice.. - dodał i położył dłoń na moje ramie
- tak, ale nie wiem czy jestem psychicznie na to gotowa... - tłumaczyłam się - i nie chce widzieć jak inni ludzie płaczą na pokaz. - dodałam i spojrzałam sie na ghostface'a
- przecież nie musisz być w kościele, możesz być tylko na cmentarzu.. - powiedział i zabrał rękę
- chyba masz racje.. - aż trudno uwierzyć ale ghostface'owi też sie zdarza mieć racje.
- jest jeszcze trzecia niespodzianka. Chcesz dostać ją jutro czy teraz? - zapytał wracając do swoich obowiązków
- jutro. - odparłam i usiadłam przy wyspie kuchennej.
- nie smuć się tak..przykro sie robi jak sie na to patrzy.. -powiedział podwijąjąc rękawki swojej szaty
ja sie tylko uśmiechnęłam żeby dał mi już spokój

Siedziałam tak i oglądałam jak ghostface coś robi, nie musiałam tutaj siedzieć ale nie wiedziałam co ze sobą zrobić a bylam ciekawa co on robi
- już cie nie boli? - zapytałam
- co takiego?
- wiesz...to co ci zrobiłam
- uwierz po takiej dawce przeciwbólowych nic nie czuje.. -zaśmiał się, troche mi ulżyło że nic mu nie zrobiłam...

po 20 minutach znudziło mi sie patrzenie na niego więc poszłam do sypialni troche odpocząć bo nie ukrywam że nadal boli mnie głowa po jego ogłuszeniu mnie, ale no już ghostface taki jest...
Położyłam sie na łóżku i zadziwiająco szybko zasnęłam

ta jedna fanka.Where stories live. Discover now