ŻAŁOBA

158 8 9
                                    

UWAGA ONE SHOT +16
W HISTORII POJAWIA SIĘ SAMOOKALECZANIE ORAZ WZMIANKI O DEPRESJI

Poranek zaczął się jak każdy inny. Wysoko na niebie dojrzeć można było bijące pełnym blaskiem słońce, a niżej w Paryżu ludzie beztrosko spędzali czas. Lecz to miało się wkrótce zmienić. Władca Ciem już planował kolejny atak na Biedronkę i Czarnego Kota w celu zdobycia ich miraculów. Niczego nieświadoma jeszcze Nathalie siedziała przy swoim stanowisku i zajmowała się codziennymi sprawami. Po chwili do gabinetu wpadł rozpromieniony szef.
-Nareszcie wymyśliłem jak pokonać te dzieciaki! - zawołał z wyraźną dumą w głosie.
-Słucham, więc. - odparła spokojnie Nathalie upijając łyk kawy. Gabriel opowiedział jej o całym planie ze wszystkimi, nawet najdrobniejszymi szczegółami. Wystarczyło jedynie zaczekać na odpowiednią ofiarę do akumizacji. A ofiarą tą miała być osoba o niezwykle silnych negatywnych emocjach, tak by jej gniew, smutek czy frustracja przerzucały się na o wiele mocniejsze umiejętności w walce.

Minęły dwie, może trzy godziny. Praca w zupełnej ciszy, która panowała w gabinecie sprawiła, że Nathalie zaschło już w ustach. Podczas wykonywania swoich obowiązków ani szef, ani asystentka w zasadzie nie odzywali się do siebie, co z jednej strony było dość przydatne, ponieważ można było się skupić, ale z drugiej również dość irytujące i nudne.
Nathalie już dawno skończyła się kawa, więc postanowiła udać się do kuchni po coś do picia.
Kiedy nalewała sobie wody do szklanki zadzwonił nagle telefon. Ale nie był to telefon służbowy Gabriela, który kobieta zawsze odbierała, kiedy ktoś miał sprawę do jej szefa, a jej prywatny. Na komórce wyświetlało się zdjęcie jej kuzynki.
-Czego ona może chcieć? - pomyślała. Kuzynka dawno do niej nie dzwoniła. To sugerowało, że stało się coś poważnego.
-Słucham? - odebrała i przyłożyła komórkę do ucha. W jej głosie słychać było niepewność.
-Hej, jest pewna sprawa... - zaczęła kuzynka, lecz po tych słowach zapadła cisza, tak jakby dziewczyna nie umiała dalej nic powiedzieć.
-Czy coś się stało? - spytała jeszcze bardziej zmieszana Nathalie.
-Chodzi o Twojego brata... Miał wypadek i...
-Nie... nie kończ tego zdania... - wybełkotała.
-On odszedł... lekarze zrobili wszystko co było w ich mocy. Bardzo mi przykro, wiem, że w dzieciństwie byliście ze sobą bardzo blisko. - Jednak Nathalie już jej nie słuchała. Nic do niej nie dochodziło. W głowie wirowały jej jedynie dwa słowa - "on odszedł". Nagle zakręciło jej się w głowie i złapała się rogu blatu. Kobieta poczuła, że ma nogi jak z waty. Natychmiast upadła na podłogę, jednak była w takim szoku, że nie umiała nawet płakać. Po prostu wpatrywała się w jeden martwy punkt, którym była akurat stojąca na blacie szklanka.

Szybko pobiegła do łazienki, żeby jakoś się uspokoić. Nie chciała, żeby ani Adrien, ani Gabriel widzieli ją w tym stanie. Spojrzała w lustro, wzięła kilka szybkich wdechów, żeby nad sobą zapanować. Czuła się winna przez to co się stało. Wyjęła z szafki małe nożyczki i zrobiła sobie kilka ran w okolicach lewego nadgarstka, tak, żeby nic nie było widać i tak, by nikt nic nie podejrzewał. Postanowiła zataić emocje, żeby nikt się nie dowiedział o tym co się stało. Ale to było trudniejsze niż myślała.

Jakby nigdy nic wróciła do pracy przy biurku. Gabriel spojrzał tylko na nią swoim obojętnym wzrokiem, a potem spytał równie obojętnie.
-Wszystko w porządku? Długo Cię nie było. - Spytał bez większych emocji. Jednak jeśli ktoś znał projektanta dłużej od razu mógł wyczuć nutkę, a nawet kilkanaście nutek troski. Widać było, że się martwi, choć próbował to ukryć.
-Mhm... - kobieta udzieliła mu najkrótszej z możliwych odpowiedzi.

Kiedy Adrien wrócił ze szkoły Nathalie udała się do niego, by przekazać mu plan na popołudnie.
-O 16 masz turniej szermierki, później lekcje gry na fortepianie a o 18 zajęcia dodatkowe z chińskiego.
-Em... Nathalie? Bo dzisiaj w parku jest spotkanie z moimi przyjaciółmi i Nino nalegał, żebym ja też przyszedł. Czy mógłbym? - spytał. Nathalie westchnęła.
-Wiesz co na to Twój ojciec. - chłopak smutno pokiwał głową. - Ale spróbować nie zaszkodzi. - dodała i udała się w kierunku gabinetu, w którym pracował mężczyzna.
-Em... Gabriel?
-Słucham? - spytał nieodrywając wzroku od ekranu graficznego, na którym projektował nowe stroje. Jednak kątem oka spoglądał delikatnie na swoją asystentkę i w swoich myślach zachwycał się każdym jej ruchem. Próbował grać obojętnego by nie okazać swoich uczuć, ale prawda była taka, że Nathalie już dawno go zauroczyła. Jej widok sprawiał, że projektant był w siódmym niebie. Mógłby godzinami gapić się w jej żywe oczy.
-Adrien chciałby wyjść dzisiaj ze znajomymi. Wiem, że ma zajęcia dodatkowe, ale ułożę taki plan, żeby wszystko się udało. Jestem przekonana, że takie spotkanie z przyjaciółmi dobrze mu zrobi i...
-Dobrze, zgadzam się. - odparł spokojnie projektant, napawając się jej zdziwionemu wyrazowi twarzy. Rzadko okazywała emocje, ale zdziwienia nie dało się zatuszować.
-Naprawdę? Zgadzasz się? Tak, po prostu?
-No tak, przekonałaś mnie. Niech idzie.
-Och... em... dziękuję... Jestem pewna, że Adrien się ucieszy. - odparła i wyszła z pomieszczenia. Gabriel mimowolnie uśmiechnął się lekko sam do siebie, a potem niezauważony ruszył za nią. Chciał, bowiem zobaczyć reakcję Adriena na te pozytywne wieści.
-Adrien, Twój ojciec się zgodził. Proszę, oto Twój nowy plan na dzisiejsze popołudnie. - to mówiąc wręczyła chłopakowi tableta. Jednak on, nawet na niego nie spojrzał, odstawił go w ekspresowym tempie i jeszcze szybciej rzucił się na Nathalie. Objął ją w pasie przytulając głowę do jej brzucha.
-Dziękuję. - wyszeptał chłopak. Takie zachowanie dosyć ją zdziwiło. W rezydencji Agrestów rzadko ktoś okazywał emocje, a jeszcze rzadziej się przytulał. Mimo to ona również potrzebowała być przytulona. Przeczesała palcami jego blond włosy, a potem przysunęła go bliżej siebie, kładąc mu jedną dłoń na plecach a drugą dłoń na głowie.
-Nie ma za co, Adrien. - wyszeptała. Stali tak, przez dłuższy moment. Kiedy Adrien chciał już odejść, asystentka wciąż go mocno ściskała. Po tych koszmarnych wieściach, które otrzymała jakiś czas temu, naprawdę potrzebowała kogoś przytulić. Z tego powodu za nic nie chciała wypuścić syna projektanta ze swoich objęć. Pragnęła przedłużyć ten moment na tak długo jak tylko było to możliwe. Choć miała świadomość, że nie może on trwać wiecznie.
-Nathalie... muszę już iść, bo inaczej nie zdążę się przygotować. - stwierdził Adrien.
-A, tak. Przepraszam... - odrzekła cicho, szybko odsuwając się od chłopaka.

OneShoty (Miraculous Gabenath)Where stories live. Discover now