A wszystko to jej wina!

Co prawda co raz rzadziej o niej myślałem, ale i tak nie potrafiłem iść dalej. Mnóstwo pięknych kobiet, chętnych żeby mnie pocieszać, przewinęło się w moim życiu od tamtej pory ale mimo dobrych chęci jakoś nie potrafiłem nawet z nimi flirtować.

Dwa dni przed wigilią spędzaliśmy na świątecznej kolacji, z całym zarządem, kontrahentami, z właścicielami firm, z którymi współpracowaliśmy i ich rodzinami. Jak wszyscy już zjedli i wypili po kilka drinków, w końcu sztywna atmosfera zawsze się rozluźniała. A ja w końcu mogłem odejść od stołu i odetchnąć. Gdy piłem kolejnego drinka stojąc przy oknie patrząc znudzony na ponurą panoramę Nowego Jorku, zaczepił mnie za plecami znajomy głos.

– Dobry wieczór, Colton – powiedział do mnie i podał mi rękę prezes IT Mysteri, z jakąś uśmiechniętą biedaczką trzymającą go pod rękę.

Czego chcesz palancie?

– Dobry wieczór – odpowiedziałem i za nim zdążyłem rzucić jakiś kąśliwy komentarz w jego stronę, podszedł do nas jak zawsze prze kulturalny Wilson.

– Witamy was serdecznie. Jak się miewasz Aiden? Cieszę się, że chociaż ty przyszedłeś – powiedział nie kryjąc niepocieszenia, że Madison też nie mogła tu przyjść.

– Dziękuję, a od niedawna wręcz miewam się świetnie. – Po czym ucałował w rękę swoją towarzyszkę. A mnie aż zemdliło. – Tak, Madison bardzo tu chciała być. Ale ślub brata, rozumiecie. Ale jednak skróciła swój pobyt i jutro wraca.

Wcale mnie to nie interesuje! W ogóle!

I gdy jeszcze przedstawił nam swoją jak się okazało dziewczynę, co było dziwne, że jakakolwiek kobieta chciałaby się z nim spotykać, ale przynajmniej może nie ślini się już do swojej szefowej i gdy chcieli już odejść, Wilson jeszcze na chwilę ich zatrzymał, mówiąc – A właśnie bym zapomniał, Mary by mnie zabiła chyba – zaczął się śmiać patrząc na mnie. To fakt Mary tak samo jak moja matka prezenty, zresztą jak wszystko co związane było ze świętami, traktowały ŚMIERTELNIE POWAŻNIE. – Mógłbyś przekazać to pannie Madison? To drobny upominek ode mnie i mojej żony. Bardzo nam się spodobała seria książek, którą nam poleciła i chcielibyśmy się zrewanżować. A że zaraz gwiazdka... – Po czym podał mu pięknie zapakowany prezent w kształcie książki.

– Dziękuję, na pewno przekaże jej jutro z rana, bo będę się z nią widział. – Następnie oddalili się w stronę sali pełnej rozbawionych gości.

– Mógłbyś ten jeden wieczór chociaż kilka godzin się zmusić i udawać... – powiedział karcąc mnie wzrokiem i wzdychając, Wilson.

– O co ci chodzi?! przecież powiedziałem im' dobry wieczór' –  uśmiechnąłem się krzywo, doskonale wiedząc o co mu chodzi.

– Ech... nawet nie mam siły tego komentować. Mam nadzieje, że chociaż pojutrze na Wigilii nie będziesz denerwował swojej matki – powiedział dając mi jasno do zrozumienia, że mam w końcu już przestać z tym wisielczym nastrojem.

– Będzie ok. Daję słowo. Już zamówiłem dużą butelkę whisky, którą planuje wypić przed przyjazdem do was – zacząłem się śmiać.

– Jak cię zaraz... – wysyczał przez zęby i zapewne by mnie walnął na odchodne ale ktoś z obsługi do niego podszedł z jakimś pytaniem.

– Hej stary – do mnie za to podszedł Ezra – może jednak zrobimy jutro imprezę u ciebie jak co roku? Z chęcią bym kogoś poderwał... tobie też by się przydało. Nie rozumiem o co ci chodzi z tym nagłym celibatem...

– O nic mi nie chodzi. Zwyczajnie muszę odpocząć na jakiś czas od kobiet... – westchnąłem, by po chwili widząc dwie młode, blondwłose hostessy uśmiechające się zalotnie do nas – ...chociaż wiesz co, rób co chcesz. Dzwoń do wszystkich, tylko zaproś te dwie ładne blondynki. – Dyskretnie wskazałem na nie wzrokiem.

String love; // Errors!!! ❤️ [18+]Where stories live. Discover now