Rozdział 4: Mniej waniliowo, bardziej jak bita śmietana

58 2 0
                                    

– Czy można panu jakoś doradzić?

Frank nie zdawał sobie sprawy, że tak długo stał w alejce. Mniej więcej godzinę przed końcem pracy otrzymał SMS-a od Ryana, który prosił go, by kupił mleko. To było to, dosłownie, czego potrzebowali; wypili dziś rano ostatnią porcję mleka w kawie. A w końcu w weekend też będzie chciał napić się kawy z mlekiem.

Naprawdę zapomniał, gdzie był przez ostatnie pięć minut. Jasne światła, łagodna muzyka nad głową i odgłosy metalowych wózków wyleciały z jego mózgu, gdy wszedł do alejki z nabiałem. Wciąż nie mógł się otrząsnąć po tym, co wydarzyło się we wtorek. Wciąż żył euforią, unosząc się na fali tantrycznej, a w głębi duszy czuł, że w jego związku zachodzi jakaś zmiana.

Ryan zachowywał się inaczej. Pozmieniał ich rutynę to do tego stopnia, że Frank nie był w stanie zetrzeć prawie stałego uśmiechu ze swojej twarzy. Ryan był taki żądny przygód i zdecydował się pójść w zupełnie przeciwnym kierunku niż zwykle. Chociaż Frank kochał seks, musiał przyznać, że bycie zawsze na górze było dla niego nudne. To on zawsze był topem, zawsze po swojej stronie łóżka, zawsze wykonując całą pracę za nich dwoje. Nie przejmował się tym zbytnio; seks to seks tak czy siak.

Od wtorku był pełen nadziei, miał ją przez cały tydzień, że nastąpi zdecydowana zmiana. Był tym tak zafrasowany, że całkowicie zatracił się na środku przejścia, kiedy coś zobaczył. Zatrzymał się i zrobił mały krok w tył, trzymając mleko w dłoni. Wpatrywał się w mały rząd konserw mlecznych i zastanawiał się, czy rzeczywiście powinien to wziąć. Frank lubił myśleć o sobie jako o przygodowym facecie z głową pełną różnych pomysłów. To były jednak tylko i wyłącznie pomysły i pozostały takimi przez tak długi czas, ponieważ wiedział, że Ryan uzna jego sugestie za przerażające i perwersyjne. Być może Ryan próbował przywrócić tę iskierkę w ich związku.

Frank nawet nie zdawał sobie sprawy, że stał tak długo, że jego kolana zesztywniały z braku ruchu. Tym, co przykuło jego uwagę była bita śmietana. Pomysł uderzył go tak nagle, że prawie poczuł się spoliczkowany. Prawdopodobieństwo, że Ryanowi się to spodoba, było niewielkie, ale zdecydowanie nie zerowe. Urozmaicenie ich życia seksualnego było czymś nowym, to na pewno. Jedzenie i seks. W mózgu Franka przekształciło się w twór absolutnego geniuszu. Potem został wykolejony z toru swych myśli przez niespodziewany kobiecy głos pytający go, czy potrzebuje pomocy.

– Ee – wyjąkał Frank, starając się nie zarumienić, ponieważ jego umysł był zalany nieczystymi myślami, o których nikt inny nie musiał wiedzieć. Zamrugał, zastanawiając się, co do cholery zamierza odpowiedzieć.

– Proszę pana?

– Nic mi nie trzeba.

– Na pewno? – dopytywała ekspedientka.

– Tak, na pewno. Szczerze. – Frank uśmiechnął się nerwowo do niej, ignorując sposób, w jaki na niego patrzyła żując gumę, jej włosy spięte w kok. Uśmiechała się do niego fioletową szminką. Jej uśmiech jeszcze bardziej go zdenerwował, kiedy wyciągnął rękę i chwycił puszkę. Wepchnął ją pod pachę, próbując ukryć rumieniec, który pojawił się na jego twarzy, zanim odszedł. Był wdzięczny, że nikt nie mógł czytać w jego myślach. Przynajmniej nie było to takie oczywiste, nie jakby wziął pudełko prezerwatyw czy coś.

Wsiadł z powrotem do samochodu, kładąc rzeczy w torbie na ramię na siedzeniu pasażera. Frank zastanawiał się, jak mógłby to zaproponować Ryanowi, jednocześnie uruchamiając samochód i wyjeżdżając z miejsca parkingowego. Wiedział, że nie może tak po prostu zaskoczyć tym Ryana. Ryan nie lubił niespodzianek, ale to będzie niespodziewane bez względu na to, jak Frank do tego podejdzie. Nigdy o tym nie rozmawiali. To nie było dokładnie tak, jakby Ryan napisał do niego wcześniej "Kup trochę bitej śmietany, żebyś mógł ją zjeść z mojego ciała". Trochę mniej waniliowo. Na to Frank liczył.

[ PL ] One: Vanilla on My HandsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz