Freya zastała Pansy nonszalancko opartą o stojak na miotły, i z nudów rysującą pacem wzorki na powłoce z kurzu, pokrywającej oparcie konstrukcji.
Odchrząknęła więc lekko, w celu zwrócenia na siebie uwagi, a brunetka momentalnie podniosła głowę posyłając drugiej dziewczynie lekki półuśmiech.
— Gratulacje. Byłam pod wrażeniem twojej gry. — Na te słowa Freya nieco się skrzywiła, ale chwilę później wzruszyła ramionami, i z głośnym klapnięciem opadła na ławkę.
— Nie ma czego gratulować. Zasrany Potter znowu złapał znicz, a mój manewr nie wypalił więc śmiem stwierdzić, że ten mecz był jednak totalną porażką.
Parkinson prychnęła jednak cicho, i wróciła do swojego poprzedniego zajęcia - mianowicie brudzenia opuszków palców kurzem.
— Zasrany Potter już tak ma, ze swoim zasranym szczęściem głupiego. Tym się nie dołuj. Bardziej zastanawia mnie czym nafaszerowali Weasleya, ale założę się, że nasza naczelna komisja sprawiedliwości w składzie z Bletchleyem i Warrenem już tą sprawę badają. — Dziewczyna nagle podniósłszy dłoń aby ją obejrzeć, skrzywiła się z odrazą, i momentalnie wytarła brudne palce o leżący obok pled. — Zaufaj mi, jeśli ta wsza dostała jakieś dopalacze, to już jutro cała szkoła, w tym nauczyciele będą o tym wiedzieć, a mecz będzie nasz.
— Po co ty w ogóle mnie tu ściągnęłaś, co? — Blondynka wcięła się w wypowiedź, jeszcze zanim Pansy skończyła mówić, bowiem to pytanie siedziało w jej głowie od chwili wejścia do szatni. — Muszę się umyć i przebrać, jestem zmęczona. Jeśli chciałaś pogawędzić, mogłaś to zrobić do cholery później, bo sorry, ale tak jakby nie jestem teraz w nastroju.
W powietrzu, oprócz napięcia rzeczywiście dało się wyczuć kwaskowatą woń potu, z czym Freya zdecydowanie nie czuła się komfortowo. Druga dziewczyna natomiast zdawała się to wszystko ignorować.
— Uważaj na siebie. Okej? Chciałam cię tylko ostrzec. — Parkinson zmieniła ton, i zmarszczyła brwi. — Nie podoba mi się to, co nagle dzieje się z tobą i wokół ciebie.
— Aha, czyli nagle cię to interesuje? — Mitchell zaśmiała się gorzko, i poderwała do pionu aby móc oskarżycielsko mierzyć wyższą dziewczynę wzrokiem. — Gdzie w takim razie byłaś przez te wszystkie lata, Pansy, ja nie mogę! Zjawiacie się nagle wszyscy, każdy gra jakiegoś cholernego księcia na białym koniu, a ja czułam się absolutnie świetnie w rzeczywistości do której zdążyłam się już przyzwyczaić!
— Księcia na białym koniu? — Pansy uniosła brew pytająco, a Freya warknęła z bezsilności.
— Taka mugolska metafora! Nie łap mnie za słówka!
Brunetka parsknęła cicho, a Mitchell posłała jej karcące spojrzenie.
— Teraz to się kłócimy jak stare dobre małżeństwo.
— Dosyć! Mam cię dosyć! — Blondynka odwróciła się, aby wyjść z pomieszczenia, ale odziana w zielono-srebrny sweter ręka zatrzymała ją w pół kroku.
— Dobra już! Sorry! Chcę tylko naprawić wszystkie moje błędy, bo dorosłam już do tego, aby przyznać że zachowywałam się jak ostatnia idiotka. — Brunetka sprawiała wrażenie, jakby skrucha ledwo przechodziła jej przez gardło. — Może i zabieram się do tego ze złej strony, ale w takim razie powiedz mi czego potrzebujesz od przyjaciółki.
— Aktualnie to świętego, kurwa, spokoju.
Trzask zamykanych drzwi, i gniewne tupanie butów blondynki zdążyły już ucichnąć, kiedy Parkinson westchnęła ciężko, i wsadziła palce we włosy, lekko za nie ciągnąc.
![](https://img.wattpad.com/cover/202165521-288-k816205.jpg)
YOU ARE READING
serce z marmuru • teodor nott
Fanfiction" - Daj spokój Freya. Masz serce z marmuru, on nie mógł go złamać. - Ale mógł nim cisnąć o ścianę i się roztrzaskało."