13.

12 3 4
                                    

Pov. Noah

Gdy Caroline pomagała pozbierać się Lizzy, ujrzałem na półce kartkę, na której było coś napisane. Wziąłem ją do ręki i moim oczom ukazała się wydrukowana wiadomość :

"Ostrzegam, jeśli jeszcze raz wetkniesz nos w nie swoje sprawy, to Lizzy oraz inni skończą o wiele gorzej. Trzymaj gębę na klódkę i nic z tym nie rób. Liczę, że podejmiesz dobrą decyzję".

Gdy przeczytałem pozostawiony przez sprawcę list byłem przerażony.
Na wszelki wypadek od razu schowałem go do kieszeni bluzy, by Caro lub Lizzy tego nie zobaczyły.

Dzięki tej wiadomości doskonale wiedziałem kto stoi za tym czynem. Tylko jedna osoba mogła chcieć się na mnie zemścić, krzywdząc moich bliskich. Postanowiłem coś z tym zrobić i wreszcie to zakończyć. On musiał ponieść konsekwencje swoich czynów, bo to już zaszło za daleko.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Właśnie z Caroline prowadziliśmy Lizzy do samochodu. Mieliśmy zamiar zawieść ją do domu by wypoczęła i miała siły jutro pójść na komisariat. Wszyscy już opuścili teren posesji Willa po imprezie.

Jednak gdy zeszliśmy na dół, usłyszeliśmy przerażony krzyk Willa dobiegający z piwnicy. Dostrzegłem, że dziewczyny były w szoku. Kazałem im udać na dwór i tam na mnie poczekać. Przeciwstawiały się mi i chciały zejść do piwnicy do Willa, ale dla ich bezpieczeństwa zabroniłem im.

Sam zeszłem więc na dół do piwnicy. Widok, który tam zastałem zostanie mi do końca życia przed oczami. Na podłodze leżał martwy mężczyzna. Tak martwy. Koło głowy widać było plamę krwi, a w serce ofiary był wbity nóż.

Dotarło do mnie, że jest to już kolejna ofiara. Ci wszyscy ludzie nie zasłużyli na śmierć.

Gdy się otrząsnąłem, zobaczyłem, że Will był w takim szoku że dostał ataku paniki i nie mógł oddychać.
Chciałem pomóc mu uspokoić oddech:

- Will spokojnie, oddychaj razem ze mną, wdech i wydech, wdech i wydech.

Chłopak powtarzał za mną czynność, aż do momentu gdy udało mu się unormować oddech.

- Już się lepiej czujesz ? - spytałem.

- Tak, już lepiej.  Dzięki za pomoc, ale lepiej stąd chodźmy bo nie mogę dłużej patrzeć na tego trupa - oznajmił.

Jasne, też tak myślę.

Wyprowadziłem go z piwnicy do innego pomieszczenia, czyli salonu gdzie pootwieralem okna, by mógł zaczerpnąć świeżego powietrza.

Spytałem się chłopaka o to czy widział coś podejrzanego wcześniej:

- Widziałeś może wcześniej coś podejrzanego? Ktoś się kręcił po piwnicy albo dziwnie sie zachowywał?

- Hmm, właśnie w sumie nie. Jedynie wydawało mi się że Chase nagle gdzieś zniknął i potem już go nie widziałem. Myślałem, że jest z Lizzy.

- Ja też widziałem, że szedł z nią na górę ale potem ślad po nim zaginął. Caroline zaniepokoiła się tym że Lizzy nie wracała więc zaczęliśmy jej szukać i zastaliśmy nieciekawy widok...

- Coo?? Coś się jej stało?

- Nie, znaczy tak ale już jest dobrze. Po prostu ktoś ją przywiązał do krzesła i tam zostawił a ona nic nie pamięta.

- O Jezu, muszę się z nią zobaczyć.

- Spokojnie, zaraz ją zawołałam, ale najpierw zadzwonię na policję.

Wybrałem numer 997.  Nawet się nie wachałem czy to zrobić. Wiedziałem, że postępuje słusznie.

"Dzień dobry. Z tej strony Noah Jennings. Proszę o jak najszybsze przysłanie policji, ponieważ znalazłem ciało człowieka..."

Operatorka numeru alarmowego zadała mi jeszcze parę pytań między innymi o adres zdarzenia oraz czy jesteśmy bezpieczni. Po udzieleniu odpowiedzi wyszedłem na dwór i udałem się w stronę dziewczyn.

- Noah, co ty tam robiłeś tyle czasu? Coś się stało Willowi? - zapytała zaniepokojona Caroline.

- Właśnie? Co z nim? - również zadała pytanie Lizzy

- Nic mu nie jest. Jednak mam złe wiadomości. Bo jakby wam to powiedzieć... Znaleźliśmy w piwnicy trupa - oznajmiłem.

- Chyba sobie żartujesz. Jak to trupa?-  wykrzyknęła Caro.

- No serio. Wchodzę do piwnicy a tam na ziemi leży ciało. Miał przebite nożem serce i rozbitą głowę.

- O kurwa, to straszne. - powiedziała Lizzy.

  Potem wróciliśmy do Willa i czekaliśmy na przyjazd policji.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Radiowozów przyjechał po niecałych 10 minutach. Policjant spisał od każdego z nas zeznania na osobności.

Opowiedzałem o dzisiejszych wydarzeniach krok po kroku. Powiedziałem jak znaleźliśmy z Caroline przywiązaną do krzesła Lizzy. Potem o tym, ze usłyszałem krzyk Willa, który odkrył ciało trupa.

Ominąłem pewne szczegóły, takie jak ten list, który pozostawił mi Chase.
Wiedziałem, że nie ma sensu o tym mówić policji, gdyż i tak nie znaleźliby na niego obciążających dowodów. Wezwaliby go pewnie na komisariat a on wtedy dowiedziałby się, że na niego doniosłem, co tylko pogorszyłoby sprawę. Miałem na to inny plan.

Dowiedziałem się, że na nożu wbitym z serce ofiary nie znaleziono odcisków palców. Ale to mnie nie zdziwiło. W końcu Chase potrafił po sobie zacierać ślady.

Okazało się też że w organizmie Lizzy wykryto tabletkę nasenną, przez którą dziewczyna nie pamiętała co się wydarzyło i kto ją uwiezil. Czyli nie było żadnych tropów.

Policja obiecała że zajmie się tą sprawą, ale wiadome było że i tak do niczego nie dojdą jak do tej pory. Miałem zamiar sam zdobyć dowody...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Pov. Caroline

Gdy uwolniłam Lizzy, udałam się z nią i Noah na dół. Mieliśmy udać się taksówką do jej domu, by odpoczęła a następnego dnia pojechać z nią na komisariat złożyć zeznania.

Przyjaciółka powiedziała mi, że ostatnie co pamięta to to że udała się z Chasem na górę do pokoju. Dalej ma przed oczami tylko ciemność.
Oznaczało to, że ktoś musiał jej coś podać, przez co nie pamięta co się wydarzyło.

Gdy już mieliśmy wychodzić nagle usłyszeliśmy z piwnicy krzyk Willa. Chciałam od razu pobiec w jego kierunku, ale Noah nas powstrzymał.

Wyszłam więc z Lizzy na dwór a on poszedł do Willa. Obawiałam się co się tam wydarzyło i czemu Will tak krzyczał.

Przez to że chłopak nie wracał przez tyle minut, chcialam już wrócić do środka i sama osobiście sprawdzić co się tam dzieje.

Jednak zobaczyłam że Noah idzie w nasza stronę. Poinformował nas o tym że odkrył z Willem w piwnicy martwe ciało. Z początku myślałam, że sobie ze mnie żartuje, jednak miał kamienną minę, więc mu zaczęłam wierzyć.

Lizzy i ja byłyśmy w szoku. Ten dzień to jakaś tragedia. Z fajnej imprezy, stało się jakieś miejsce zbrodni. Najpierw ta sytuacja z Lizzy, a teraz odkryty trup. Normalnie super. Miałam tego wszystkiego serdecznie dość, ale zobaczyłam że na posesję przyjechała policja i musieliśmy złożyć jeszcze zeznania...

Enemy is fine Where stories live. Discover now