12.

25 3 26
                                    

Pov. Noah
Gdy Caroline wyszła na dwór by zapalić, opróżniłem już kolejnego drinka.

Po jakimś czasie zacząłem się niepokoić, że dziewczyna nadal nie wróciła. Postanowiłem jej poszukać.
Wyszedłem na podwórko ale z początku nigdzie jej nie było widać.

Udałem się na tył ogrodu, gdzie ujrzałem Caroline siedzącą na ławce z jakimś facetem. No super...

Podeszłem do nich bliżej. Widzę że się świetnie bawią paląc papierosa.
Gdy już miałem się odezwać, ujrzałem na karku tego mężczyzny charakterystyczny tatuaż ukazujący węża, który zjada swój ogon. To zmieniło postać rzeczy...
Musiałem przerwać ich rozmowę i nie dopuścić by on więcej zbliżał się do Caro.

-Caroline wszędzie cię szukałem. Miałaś wyjść tylko zapalić, a nie siedzieć z jakimś obcym typem - powiedziałem.

- Halo, gościu odpierdol się od nas - wykrzyknął ten dupek.

- Lepiej stąd zmykaj, dopóki nie jest za późno - zagroziłem mu, ten typ tak mnie wkurwiał, pojawił się nie wiadomo skąd a teraz każe mi się odpierdolić.

- Caroline, chodź ze mną i zostaw tego chłopaczka - mężczyzna powiedział do Caro.

O nie. Tego już było za wiele. On nie powinien się tu w ogóle pojawiać i rozmawiać z Caro. Nie wiem co on planował ale musze się tego dowiedzieć.

Wymierzyłem mu cios w szczękę a potem w żebra. On musi dostać nauczkę i niech stąd spierdala.
Na szczęście mężczyzna mi nie oddał cios, ale co się dziwić...

- Noah zostaw go! Nie wiem co się z tobą dzieje! Mogę sama decydować z kim chce rozmawiać i tobie nic do tego - wykrzyknęła Caroline.

Taa, gdybyś ty tylko wiedziała kim jest ten facet to byś tak nie mówiła - pomyślałem sobie w myślach.

Po tym dziewczyna uciekła. Chciałem ją zatrzymać. Podpieglem i załapałem ją za nadgarstek.

- Zostaw mnie! Nie zbliżaj się do mnie. Zachowujesz się jak palant. Nie możesz bić obcych ludzi, którzy się do mnie zbliżają - powiedziała zdenerowana.

- Oczywiście że nie, ale on nie był zwykłą osobą. Nie chciałem Ci tego mówić ale... on nalezy do mafii i jest niebezpieczny. Napewno chciał zaciągnąć cie do pokoju i zgwałcić a potem może i zabić! Nie wiadomo czy to on nie jest tym seryjnym mordercą. Już wcześniej na parkiecie widziałem, że ciebie ciągle obserował. Gdy tyle czasu nie wracałaś poszłem ciebie szukać bo miałam złe przeczucia i się nie myliłem - oznajmiłem.

Dostrzeglem, że na jej twarzy zagościł szok. Chyba dopiero zrozumiała moje obawy.

- Caroline zrozum w końcu że mi na tobie zależy i nie pozwolę by tobie stała się jakaś krzywda... - dodałem.

- Nawet nie wiesz jak bardzo Ci dziękuję! - Caroline podeszła do mnie i mnie pocałowała.

Byłem w szoku, ale oddałem pocałunek. Nie powiem że nie, poczułem motylki w brzuchu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Gdy Caroline udała się do środka domu spowrotem na imprezę ja postanowiłem jeszcze poważnie porozmawiać z Rylem. Miałem nadzieję że jeszcze gdzieś tam będzie. Okazało się że siedział nadal na tamtej ławce, tak jakby na mnie czekał. Dobrze się składa....

Podeszłem do niego a ta jego twarzy zagościł chytry uśmiech.

- Powiedz mi co ty tu do cholery robisz? - wykrzyknąłem.

Enemy is fine حيث تعيش القصص. اكتشف الآن