15

56 5 2
                                    

- Taehyung ? Co ty tu robisz? Jak to ? - Jimin mówił z bladą twarzą, mając wrażenie, że zaraz zwymiotuje.

-Jimin?...Nie wiedziałem, że cię tu spotkam

-Co tu robisz? O co tu chodzi? - powiedział patrząc się na swojego najlepszego przyjaciela by zaraz spojrzeć na mężczyznę za biurkiem

-Taehyung pracuję u nas dorywczo, co nie co pomaga jeśli nie ma rąk do roboty, znacie się? - powiedział właściciel gabinetu, żeby po chwili zaciągnąć się elektrycznym papierosem.

-Znamy. Chodzimy razem na zajęcia a raczej chodziliśmy - powiedział dosadnie Tae

-Chodzimy razem na zajęcia ? Tae przecież jesteś moim najlepszym przyjacielem a ja twoim, czemu nic nie wiem o tym jak pracujesz, co to wszystko ma znaczyć?

Jungkook nie odzywał się. Siedział przy Jiminie z lekkim uśmieszkiem i ręką kurczowo trzymającą szczupłe udo jego braciszka.

-Przyjaciółmi?...Przyjaciele nie zlewają cię od tak, by potem nagle powiedzieć ci, że nie chcą już spędzać z tobą czasu bo źle wpływasz na ich samorozwój. Serio Jimin? Jesteś chamem i cieszę się, że nie będę musiał już cię widzieć!

Taehyung krzyczał czując jak jego oczy wypełniają się łzami a jego gardło zaczyna robić się obolałe.

-O czym ty mówisz?

-O czym ja mówię? O tym, że jesteś egoistą! - rzucił próbkami o biurko i wyszedł zatrzaskując drzwi.

-Taehyung! - Jimin gwałtownie wstał sam nie będąc w pełni świadomym swoich myśli i tego co się przed chwilą wydarzyło. Jednak jego nagły ruch szybko uniemożliwiła ręka bruneta zaciskająca się na nadgarstku chłopca.

Jimin czuł jak łzy ciekną mu po policzkach a jego oddech staje się bardziej nierównomierny. Jego dotychczasowy jedyny przyjaciel, jedyna podpora, odeszła. Nie miał kompletnie nikogo. Był sam, słaby, samotny i bezbronny, sam.

-kochanie cii nic się nie dzieję, chodź tu do mnie - Jungkook szeptał w ucho mniejszemu zaraz przyciągając go do swojej klatki piersiowej by go w siebie wtulić. Ledwo był w stanie ukryć uśmiech cisnący mu się w tej chwili na twarz.

Gładził jego plecy oraz pocałował dwa razy w ucho, by znowu go szczelnie objąć. Jimin natomiast nie chciał tego ale tak samo mocno potrzebował  teraz kogoś kto się nim zajmie, że pokusił się odwzajemnić czułość.

W końcu nie miał już nikogo prawda? Więc czy coś ma jakikolwiek sens? Równie dobrze może obejmować świnię ubrudzoną własnymi odchodami lub może być to jego zniewieściały pojebany brat.

Jimin po chwili odsunął wycierając swoją twarz w rękaw bluzy.

-Wracamy do domu, miło było się znowu spotkać - powiedział Jungkook wstając razem z bratem by pokierować się w stronę wyjścia.

-Ta, miło - kolejny red bull wylądował zgnieciony w śmietniku.

[...]

Po powrocie do domu, Jimin był bardzo przygnębiony. Nie jadł nic od dwóch dni ani do nikogo się nie odzywał. Był blady i bez jakichkolwiek oznak życia. Chodził jedynie do łazienki lub po wodę do kuchni. Jungkook był tym wszystkim dość poddenerwowany bo mimo swojego natłoku pracy, doskonale wiedział o tym co dzieję się w domu z jego młodszym braciszkiem pod jego nieobecność od swojej służby. Starał się jednak opanować, wiedząc, że jedynie dobije swoim zachowaniem już i tak uszkodzony umysł szaro włosego.

Dziś wrócił z pracy do domu o 22:00, odwiesił swój markowy płaszcz na wieszak, a swoją skórzaną walizkę wypełnioną przeróżnymi dokumentami oddał jednej ze służących.

Wchodząc w głąb domu, napotkał swojego lokaja.

-dziś znowu to samo?

-Tak Panie, nie wychodził z pokoju od rana, nikogo nie wpuszcza też do środka- powiedział lekko się kłaniając

-rozumiem

Po chwili udał się na górę, by dostać się do pokoju swojego skarba.

Uchylił powoli drzwi a do jego nozdrzy dostało się duszne powietrze. W pokoju było ciemno, lecz po chwili zauważył w nim łóżko a na nim zwiniętą postać.

Podszedł bliżej by usiąść obok.

-proszę idź sobie - powiedział łamliwy głosik lekko drżąc, w końcu w każdej chwili ryzykował sprzeciwiając się starszemu

Jungkook nie słuchając go lekko odkrył go by po chwili wziąć go i umiejscowić na swoich kolanach. Jimin zmrużył oczy na wydostające się zza drzwi światło z korytarza, ponieważ sam prawie cały dzień leżał pod kołdrą.

Jungkook przetarł jego zaspaną i opuchniętą od płaczu twarz dłońmi i wtulił go w siebie.

-Minie, może go straciłeś ale ja zawsze będę przy tobie...obiecuję ci to, zawsze będziemy razem, nie jesteś sam bo masz mnie wiesz złotko? - A Jimin słysząc to miał ochotę bardziej płakać jednak nie wiedział czy dlatego, że mówił Mu to właśnie psychopata czy dlatego że te słowa bardzo na niego zadziałały a sam dotyk i ciepło bruneta go uspokajało. Ta relacja była chora.

Odpowiedziało mu tylko pociągnięcie nosem, na co wstał z braciszkiem na rękach i wyszedł z ciemnego pomieszczenia by zaraz pokierować się do własnej sypialni.

Posadził Jimina na skraju łóżka i pogłaskał lekko po włosach. Podkrążone i krwiste oczy śledziły jego każdy ruch. Po chwili wyjął coś z torby, by podejść do brata z różowym pudełkiem w ręku.

-Patrz maluszku to twoje ulubione mochi, chyba brzuszek jest smutny i chce am am? - mówił otwierając pudełko by pokazać mniejszemu jego zawartość.

Jimina apetyt był naprawdę znikomy, lecz gdy zobaczył swój ulubiony smakołyk nagle poczuł gromadzącą mu się w buzi ślinę.

Jungkook widząc jego błysk w oczach, wyjął jedną sztukę z pudła i podstawił mu pod twarz.

Ten nie pewnie ugryzł słodycz obserwując wciąż twarz bruneta.

- o bardzo ładnie, cieszę się, że ci smakuje, jeszcze jeden ?

Pokiwał głową by zaraz zjeść następną kulkę. Jednak na tym zakończył, nie chcąc aby jego brzuch go potem za to upominał

Po chwili brunet zdjął skarpetki w kotki ze zwisających z łóżka chudych nóg, to samo robiąc ze spodniami.

Szaro włosy został w samych bokserkach a bluzkę również zmienił mu brat na tą jego za dużą. Pachniała nim i jego perfumami. Tak strasznie i tak strasznie dobrze co przyprawiało go o dreszcze.

Jungkook rozebrał się do bielizny, by wejść na łóżko obok Jimina i szczelnie zakryć ich obu satynową kołdrą.

Już gdy zgasił światło, przyciągnął do siebie wątłe ciałko by przejechać nosem po pachnącej szyi jasnowłosego i go rozgrzać.

-jesteś tylko mój - zagryzł jego skórę nad obojczykiem i zrobił kilka wielkich malinek - jesteś moim chłopcem - i ucałował sine miejsca na porcelanowej skórze.

Jimin nie wiedział co w tamtym momencie było gorsze. To, że leży ta blisko swojego psychicznego starszego brata czy to, że nie było to aż takie złe.

Ai ajuns la finalul capitolelor publicate.

⏰ Ultima actualizare: Aug 01, 2023 ⏰

Adaugă această povestire la Biblioteca ta pentru a primi notificări despre capitolele noi!

The painUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum