Rozdział 4

89 5 7
                                    

Obudziłam się na łóżku z wielkim bólem, powoli podniosłam się na łokciach.

Rozejrzałam się po pokoju, wydawał się dziwnie znajomy, tak jakbym już tu była, oparłam się o ścianę i spojrzałam się na swoje zabandażowane ręce, wciąż bolały.

Siedziałam w tym pokoju, przez paręnaście minut, starając sobie przypomnieć co się stało tamtego wieczoru, jak dobrze pamiętam to mężczyznę bez twarzy.

-czyli to on mnie tu zabrał? - pomyślałam.

Mając już dość siedzenia tutaj wstałam i podeszłam do drzwi, by je otworzyć lecz za nim to zrobiłam wyprzedził mnie chłopak, w czarnej kominiarce i żółtej bluzie z kapturem.

-hej? - powiedziałam cicho cofając się do pokoju.

Chłopak wpatrywał się we mnie chwilę, za nim powiedział żebym za nim szła, nie do końca rozumiałam jego poczynania, ale postanowiłam że pójdę za nim, bo tak czy siak, nie mam innego wyjścia.

chwilę chodziliśmy po korytarzu, za nim nie dotarliśmy do schodów, prowadzących jak na razie na dół.

- n-na dole j-jest k-kuch-hnia i salo-on - powiedział schodząc na dół.

Poszłam za nim, mijając wcześniej wymienione pomieszczenia, aż dotarliśmy do innych drzwi pod schodami.

- t-tu z-znajduję s-się pi-iwn-nica - mówił oprowadzając mnie.

Nic nie mówiłam tylko kiwałam porozumiewawczo głową, starając się zapamiętać co i gdzie jest.

Po dłuższym czasie znów wróciliśmy na ten sam korytarz, od którego zaczęliśmy, puki nie zatrzymaliśmy się przed dużymi drewnianymi drzwiami.

Spojrzałam się pytająco na chłopaka ale najwidoczniej tego nie zauważył, tylko zapukał w ciężkie drewniane drzwi.

Czekałam spokojnie, puki nie usłyszałam głosu w głowie.

- wejść.

Przeszedł mnie nie przyjemny dreszcz, a ręce zaczęły się momentalnie pocić, zawsze tak miałam w chwilach stresu.

Weszliśmy przez drzwi do dużego gabinetu, gdzie dominował beżowy i brązowy kolor, do tego była ogromna półka na książki, przy której była sofa i mały stolik.

Natomiast za biurkiem, siedział wysoki mężczyzna, bez twarzy, ten sam który mnie tu przyniósł, trochę się go bałam ale czułam że nie muszę a ni że nie powinnam.

Stałam przed nim trzymając dłonie za plecami, przy okazji czując jak tamten chłopak w żółtej bluzie stał za mną.

Nie wiedziałam po co tu jestem, a ni dla czego, chociaż czułam że tutaj już kiedyś byłam, może przez te pół roku, właśnie znajdowałam się tutaj?

Skupiłam się na swoich myślach, zamiast na tym co się wokół mnie działo, nie czułam jak mężczyzna bez twarzy "wpatrywał" się we mnie.

po chwili poczułam dość nagły ale delikatne wtargnięcie do mojej głowy, było to nie komfortowe, czułam jak przeszukiwał moje wspomnienia, odkąd tylko starałam się wrócić do normalnego życia.

Gdy tylko przestał poczułam się słabo i dziwnie, prawie się przewróciłam gdyby nie macka od humanoida, czułam się ciężka, nie mogąc się podnieść, chwilę tak mnie trzymał puki nie odzyskałam władzy nad ciałem.

Kiedy tylko stałam zaczęło mi się kręcić w głowie, czułam jak czegoś mi brakowało, tak nagle i bardzo tego potrzebowałam, zaczęłam się ślinić czując nagły głód, a także zachciało mi się pić.

- zaprowadź ją do kuchni, niech coś zje - powiedział mężczyzna.

Miłość od nowa~ część 2 |Slenderman x Oc|Where stories live. Discover now