Rozdział 1

5 0 0
                                    

        Wyjęłam klucze z torebki i otworzyłam drzwi do mojego nowego mieszkania. Przekręciłam klucz i weszłam do środka. Pierwsze co poczułam to świeżość i zapach nowych mebli. Cały dom był biały ze złotymi elementami.

        Gdy oznajmiłam rodzicom, że chce się przeprowadzić tata od razu zabrał to w swoje ręce. Był architektem więc wiedziałam, że zna się na rzeczy. Co nie oznacza, że ja byłam zielona w temacie. Zamierzałam pójść na studia o podobnym kierunku co ojciec. Interesowałam się projektowaniem wnętrz. Kochałam szkicować po kartce, a potem patrzeć jak mogłaby wyglądać kogoś kuchnia, łazienka czy sypialnia. Może i powierzyłam tacie zadanie z budową murów, ale wybłagałam o to abym sama mogła zaaranżować wnętrze mojego nowego domu.

        Weszłam do salonu, na środku stała jasno szara kanapa, po jej bokach były fotele do zestawu, a przed siedzeniami stał szklany stolik. Naprzeciw stała niska szafka, na której znajdywał się telewizor. Po jego prawej stronie było okno balkonowe, z którego można było przejść na taras, a następnie na niezbyt duży ogród. Salon i kuchnie łączył wysoki stół barowy, przy którym stały dwa, białe krzesła ze złotymi nogami.

        Przestałam chodzić i podziwiać wnętrze domu, podeszłam do blatu by odłożyć na niego torebkę. Wyjęłam z niej dzwoniący telefon i odebrałam połączenie.

    - Cześć, co tam?

    - Hej, doleciałaś bezpiecznie? - zapytała mama - Jak ci minął lot? Bez opóźnień? Jesteś już w domu? Jak ci się podoba?

   Przewrażliwiona jak zawsze.

    - Doleciałam, lot był w porządku, samolot był na czas, jestem w domu, zobaczyłam dopiero korytarz, salon i trochę kuchni bo zadzwoniłaś i nie zdążyłam się jeszcze rozejrzeć. - odpowiedziałam kobiecie ściągając buty.

    - To już nie przeszkadzam. Pa. Kocham cię.

    - Ja ciebie też.

         Rozłączyłam się i włożyłam iPhone'a do kieszeni jeansów.

          Obejrzałam dokładnie kuchnie, miała białe szafki ze złotymi uchwytami, które były na całej długości pomieszczenia. Podeszłam do zlewu, który wyglądem się nie wyróżniał, i spojrzałam za okno znajdujące się nad nim. Popatrzyłam na ulice, podjazd, na którym stał mój samochód, domy nowych sąsiadów i ciemne chmury, które zapowiadały deszcz.

         Wyszłam z kuchni i zaczęłam dalsze zwiedzanie. Znalazłam garderobę, która była dosyć mała, ale nie miałam jakoś dużo ubrań także odpowiadało mi to. Drzwi dalej była moja sypialnia - jak cały dom biała i po chwili odkryłam, że posiadała osobną łazienkę z prysznicem. Naprzeciwko był pokój gościnny, prawie identyczny jak mój, tyle że miał dwa pojedyncze łóżka, a ja miałam jedno dwuosobowe, a także dodatkowo toaletkę. Na samym końcu obczaiłam łazienkę, biała ze złotymi dodatkami. Ta była większa od mojej bo miała i prysznic i wannę.

        Wróciłam do salonu po swoje walizki i przeniosłam je do garderoby. Zaczęłam rozpakowywać ubrania i wieszać je na wieszaki gdy nagle usłyszałam dźwięk telefonu.

    - Halo?

    - Cześć Kiara! - odezwał się głos po drugiej stronie, w którym rozpoznałam Bethany.

         Kiedy byłam jeszcze we Florencji, z nudów zainstalowałam sobie jakąś apke do poznawania ludzi z różnych stron świata. Było to cztery lata temu, więc już nie pamiętam dokładnie jak się nazywała. Wyświetliło mi się jej zdjęcie, stwierdziłam, że jest ładna i miała ciekawy opis na profilu, dlatego do niej napisałam. Okazało się, że jest z Irlandii i mówi po angielsku, ale jakoś się dogadałyśmy. Po tym jak trochę pisałyśmy zaczęłam się uczyć tego języka, a potem przyszedł mi pomysł aby tam studiować. I tak właśnie odkąd skończyłam czternaście lat, aż do teraz przyjaźnię się z Bethany Gorman.

Z sztucznego na prawdziweWhere stories live. Discover now