9. pożar

116 12 1
                                    

Weronika wyszła nieco obrażona z tunelu. Wyciągnęła z kieszeni smartphone i włączyła aplikację, którą stworzyła razem z przyjacielem. Czerwona kropka na ekranie szybko się przemieszczała po ulicach. Mogła w każdej chwili określić gdzie znajduje się deska Goblina. Kiedy ją złapał przyczepiła do pojazdu nadajnik. Miała nadzieję odkryć jego następną melinę. W tej chwili zadzwonił telefon. Kuzynka poprosiła, aby ta zaopiekowała się Chrisem, bo wypadło jej coś ważnego. Dziewczyna od razu się zgodziła i ruszyła po chłopca. Razem spędzili dużo czasu na powietrzu. W końcu dziecku zachciało się spać, co bardzo ucieszyło jego ciotkę. Weronika weszła po schodach z chłopcem na ręku. W drugiej dłoni trzymała telefon. Chciała sprawdzić gdzie teraz znajduje się Zielony Goblin. Przez chwilę myślała, że aplikacja się popsuła, bo wskazywała dach budynku naprzeciwko jej mieszkania. Gdy nacisnęła klamkę usłyszała dziwny dźwięk jakby... tykajacej BOMBY. Szybko zamknęła drzwi, schowała Chrisa pod kurtkę biegnąc. Jednak po paru sekundach cały pokój stał w płomieniach. Siła eksplozji powaliła ją na ziemię.

Spidermani tymczasem szukali Goblina po całym mieście. Pożar przyciągnął ich uwagę. Czarna chmura dymu była widoczna z kilku przecznic. Lyla też szybko odnotowała to wydarzenie i szybko poinformowała Miguela. Ta informacja bardzo go zaniepokoiła. Szybko przeniósł się do tego wymiaru.

- Lyla, wezwij parę osób do pomocy. I powiedz Peterowi, żeby nie brał Mayday, mamy pożar - Powiedział, gdy zobaczył jak wygląda sytuacja. Trzeba było ocalić wszystkich mieszkańców i złapać Goblina. Znalezienie przestępcy pozostawił Jess, a sam wbiegł do płonącego bloku. Strój dawał mu dodatkową ochronę. Razem z mocami miał więcej możliwości niż straż pożarna w tak krótkim czasie.

- Mieszka na czwartym piętrze, mieszkanie numer 25.- poinformowała Lyla. Miguel wdrapał się błyskawicznie po schodach rozgladajac się, czy przypadkiem dziewczyna nie zdążyła zejść na niższy poziom. Po drodze nie słyszał żadnych krzyków z mieszkań co świadczyło o tym, że mieszkańcy zdążyli uciec. W pewnej chwili usłyszał cichy płacz. Szybko przerzucił walące się deski i dobiegł przebijając się przez płomienie do jakiejś postaci leżącej nieruchomo na podłodze. Zauważył małego chłopca pod płaszczem. Był to Chris. Odsłonił włosy z twarzy leżącej przy nim kobiety i zobaczył twarz Weroniki. Była nieprzytomna. Tego się obawiał. Na szczęście jeszcze żyła. Niezwłocznie aktywował gizmo ustawiając współrzędne do siedziby stowarzyszenia pająków. Wziął oboje na ręce i przeniósł do swojego wymiaru.

Czy można być szczęśliwym Where stories live. Discover now