Nervous kid

118 6 40
                                    

Rozdział pierwszy

"Chciałbym wrócić do czasów gdy nie byłem wilkołakiem" to była pierwsza myśl po przebudzeniu się Liama.Okropnie bolała go głowa do tego w żołądku czuł jakby miało mu narodzić się jakieś coś.
Dzień wcześniej była pełnia i chodź on już sam nauczył się samokontroli to jako nowy przywódca stada musiał nauczyć tego innego wilkołaka,a dokładnie Aleca.
Bo wyjeździe pierwotnego składu stada Dunbar został z wszystkim sam znaczy miał Masona,Corey i całą resztę jednak każdy z nich był zajęty sobą. I mało kto zważał na odczucia młodego gracza lacrosse.
To było dołujące w szczególności,że on zawsze stawiał przyjaciół ponad wszystko.
Nie chętnie zerwał się z swojego łóżka i skierował się do łazienki.
Po porannej toalecie i względem uporządkowaniu swojej osoby wyciągnął telefon i przejrzał social media-żadnych wiadomości nic dziwnego.
Wszedł na Messenger i sprawdził czy i tam pustki- oczywiście mimo to wszedł w konwersję z Aleciem i napisał treściwą wiadomość która miała dodać otuchy młodej becie

Do : Alec
Coraz lepiej Ci idzie,jestem z Ciebie dumny:))

I wyszedł z aplikacji wyłączając odrazu telefon. Rzucił telefon w kąt łóżka i sapnął z bezradności.
Nienawidził siebie jako przywódcy był w tym chujowy,a sprawy wcale nie ułatwiało to,że czuł się odpychany przez swoim popleczników w stadzie.Tak jakby nie miał autorytetu,a bynajmniej nie taki jak miał jego Alfa Scott McCall i to go najbardziej dołowało,że mimo swoich starań nie był taki jak McCall.
To go naprawdę dołowo.
Ponownie sapnął z bezradności i wstał z łóżka przyglądając się na szybko w lustrze.
Wyglądał okej. Czarne krótkie przewiewne spodenki i biały podkoszulek z odciśniętymi farbą dłońmi
Sam zaprojektował tą koszulkę chodź pomógł mu trochę Pinterest.
Na koszulce były odciski wszystkich jego przyjaciół wraz z ich inicjałami.
Na koszulce znalazł się odcisk dłoni;Stilesa, Scott'a,Kiry,Martin Masona i Corey'a,a na samym końcu najciemniejszą farbą był odlew dłoni Theo i Dereka obok
Lubiał tą koszulkę ze względu, że chociaż dzięki temu kawałkowi bawełny czuł się jakby reszta stada z nim tu była
I chodź Scotty często przyjeżdżał do Beacon Hills aby sprawdzić poczynania jego młodej bety to nadal go mu brakowało tak samo reszty sfory.
Jednak mimo wszech obecnej depresji w jego ciele zdarzały się momenty gdzie było naprawdę w porządku.
Chociażby jego pierwsza pełnia jako przywódca. Nie był wtedy sam z Aleciem,a był z nim Reaken i Hale.
Bardzo mu pomogli i był im za to wdzięczny chodź początkowo gdy zobaczyli siebie to Liam poczuł między nimi jakieś dziwne spięcie tak jakby spięcie seksualne.
Nie chciał wiedzieć szczegółów,ale z każdą kolejną pełnią to spięcie między nimi gasło aż w końcu nie było kompletnie między nimi czuć i wtedy też i oni zostawili Dunbara samego z przygarniętą nową betą.
Nie miał im tego za złe chodź czasami brakowało mu ich docinek kiedy siedział na sofie w swoim domu uspokajając Aleca który zawsze gdy rozmawiał z swoim tymczasowym alfą miał ochotę zamordować go wzrokiem.
Minęło dobre dziesięć minut gdy Liam wstał z łóżka,wziął swoją torbę i wyszedł z domu na autobus żegnając się również z rodzicami którzy szykowali się do pracy.
Czekając na przystanku na autobus wyciągnął słuchawki z swojej torby by chwilę potem zatopić się w dźwiękach piosenki Ride Twenty One pilots.
Ta piosenka w jakiś pochrzaniony sposób odzwierciedlała jego relacje z stadem którym teraz prowadził.
Bujając się lekko w rytm piosenki jednocześnie wsłuchając się w tekst.
Kochał Twenty One Pilots od kiedy pamiętał chodź sam do końca nie wiedział dlaczego.Może to przez teksty które wyśpiewywali,a może dlatego,że zawsze ich słuchał gdyby było naprawdę kurewsko źle.
Autobus podjechał,a piosenka zmieniła się na Don't Blame Me Taylor Swift
Na dźwięki tej piosenki blondyn się zaśmiał cicho.Ta piosenka aż z bardzo mu oddawała klimat relacji Stiles-Derek.
Siadł z tyłu autobusu uprzednio witając się z kierowcą.Był to starszy facet,ale naprawdę z sercem na dłoni.
Wszyscy kochali tego faceta.Dla wielu był jak dziadek którego nie mieli.
Gdy zasiadł na plastikowym siedzeniu i zaczął przyglądać się widokowi za oknem poczuł dotyk na swoim barku.
Odrazu zwrócił się w tamtą stronę jego chwilowym napastnikiem okazał się Mason.
Wyłączył na chwilę odtwarzanie muzyki jęcząc z bólu i rozpaczy bo akurat włączył się kawałek Ocean Eyes Billie Eilish.
Sam nie wiedział czemu,ale lubiał ten kawałek.Możliwe,że za spokojny rytm.

-Cześć- przywitał się z przyjacielem z lekką irytacją ze względu,że wczoraj ponownie musiał sam zostać z Aleciem poczas pełni jak i tego,że przyjaciel przerwał mu jego ulubioną czynność

-Przepraszam, że mnie wczoraj nie było-zaczął szczerze czarnoskóry,a Liam automatycznie zrobił młynek oczami

- Spadaj,nie musisz mi się tłumaczyć doskonale wiem,że masz ważniejsze sprawy na głowie.Chociażby co dniowy przegląd migdałków Corey'a-odpowiedział mu natychmiast.Naprawdę miał to gdzieś dlaczego go nie było był zbyt na niego zły aby racjonalnie myśleć więc wyżywał się na nim po przez kąśliwe uwagi

-Nie prawda,ja naprawdę miałem wczoraj ważną sprawę do załatwienia-tłumaczył się nadal ciemnoskóry

-Ty zawsze masz coś ważniejszego do załatwienia akurat w dzień pełni-zauważył słusznie Dunbar-Możesz iść?Chcę zostać sam-zwrócił się łagodnie do przyjaciela na co ten kiwnął głową na tak i zniknął z pola widzenia blondyna siadając gdzieś z przodu.Oczywiście z kameleonem bo z kim by innym.

Kwadrans później Liam wraz z swoją sforą siedzieli na korytarzu obserwując i komentując zachowanie ludzi.
Dunbar lubiał to robić w szczególności z Hayden która po zerwaniu okazała się,o wiele lepszą dziewczyną niż podczas związku.I chodź pierwszy tydzień po zerwaniu młody beta nie mógł się pozbierać to po siedmiodniowej męczarni ze sobą i swoimi myślami doszedł do wniosku,że w sumie skoro Hayden zaproponowała mu przyjaźń to powinnien tym się cieszyć,a nie beczeć jak ostatnia łajza.
Od ich zerwania minęły dwa miesiące i żadno przez ten czas nie wspominało o swojej relacji romantycznej.Tak jakby nigdy się nie zdarzyła i to było w porządku.
W pewnym momencie gdy Li i Hayden obgadywali właśnie przechodzącą obok dziewczynę z klasy maturalnej dołączył do nich przygarnięty przez Scott'a Beta

- Jesteście okropni-skomentował ostatnie słowa Hayden na temat włosów przechodzącej dziewczyny

- Obaj wiemy,że sprawia ci to taką samą radość jak nam-wyrzucił z siebie Liam w odpowiedzi.I miał rację

- Ale ja to chociaż robię dyskretnie,a was to słychać na cały korytarz-odbił piłeczke jego nadnaturalny podbrateniec

Chwilę później rozbrzmiał dzwonek,a cała trójka skierowała się do sali chemicznej chodź Alec jeszcze przed wejściem skomentował jak to bardzo nienawidzi chemii i gdyby mógł usunął bym ją z planu lekcji.
Minęła chwila,a do sali wszedł ich nauczyciel był stosunkowo młody.
Blondyn, wyrzeźbione ciało i dziwny niezrozumiały akcent najpewniej Europejski.
Dunbarowi od razu nauczyciel skojarzył się z Hitlerjugend.Pierwsze lepsze skojarzenie,ok?
A sytuacji wcale nie ułatwiało to,że wszystkie dziewczyny jak i geje w klasie wzdychali do nowego chemika

- Japierdole-skomentował siedzący obok Alec gdy zaczął wywąchiwać chemosygnały osób z klasy-Nie wyrzyte małe gnojki

-Dosłownie-potwierdził Liam lekko się śmiejąc.

I w ciągu paru chwil zaczęła się lekcja.I przez cały ten czas chłopacy czuli nieodparte wrażenie,że coś jest nie tak tyle,że obaj nie wiedzieli co.
Jednak jednego byli pewni to przez nowego nauczyciela.
Gdy lekcja chemii dobiegła końca Liam wyskoczył jak najszybciej z klasy aby napisać do Theo.
Jego własnej i osobistej stalkerki. Pięć minut i będą wiedzieli wszystko o mężczyźnie.
Chwilę później dostał wiadomość zwrotną

Od:Theo R.
Nie wiem co to za typ.Nie ma go w necie tak jakby nie istniał

I to było podejrzane bo w końcu w tych czasach każdy miał swój ślad w internecie

-Alex,mamy zagadkę do rozwiązania-zawołał gracz lacrosse

- Jak zawsze-skwitował wcześniej wspomniany chłopak

Steal a heart || THIAM TEEN WOLFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz